Tegoroczne lato jest wyjątkowo słoneczne i upalne. Każde opóźnienie w podlewaniu, każdy wyjazd rodzi niepokój: jak poradzą sobie rośliny w pojemnikach. Po wielu próbach, w tym roku zdecydowałam się na niezniszczalne pelargonie bluszczolistne (Pelargonium peltatum).
Ten rodzaj pelargonii doskonale wypełnia miejsce w skrzynkach zwisających na barierce słonecznego balkonu i dobrze radzi sobie także w warunkach upalnych i słonecznych. Nie ukrywajmy, w niewielkich skrzynkach balkonowych, warunki dla roślin nie są optymalne. Podłoże szybko wysycha, nie zawiera też zapasu składników mineralnych. Kluczowe jest zatem, aby rośliny posadzić w podłożu o możliwie dużej chłonności, odpadają zatem podłoża lekkie, włókniste, przez które woda natychmiast przepływa. Ja dodatkowo dodaję hydrożelu. Przez cały okres wegetacji rośliny należy zasilać. W ubiegłych latach stosowałam różne nawozy, ale zmęczona koniecznością częstego nawożenia, w tym roku dodałam do podłoża nawóz długodziałający.
Staramy się podlewać nasze pelargonie codziennie, co jest dość kłopotliwe w przypadku dłuższych wyjazdów i konieczności zastępstwa. Pamiętajmy, aby uczynnym sąsiadom lub znajomym opiekującym się naszymi kwiatkami podczas naszego urlopu zostawić szczegółowe wytyczne. Konieczność częstego (co 1-2 dni) i obfitego podlewania wcale nie jest oczywista.
Moje tegoroczne pelargonie należą do serii Decora, są to odmiany Red i Rose. Pelargonie z tej grupy tworzą długie, gęste zwisające pędy na których pojedyncze kwiaty są zebrane w niewielkie kwiatostany.
Pojedyncze kwiaty są także bardzo dekoracyjne.
W poprzednich latach miałam pelargonie bluszczolistne z pełnymi kwiatami, należące do grupy Daurada. Mają one pełne i półpełne kwiaty w różnych kolorach, ale nie tworzą tak malowniczych kaskad. Moim zdaniem lepiej wyglądają w dużych zestawieniach, tak jak tutaj w wielokolorowym stojaku przy Pałacu w Wilanowie.
A z bliska moje pelargonie wyglądają tak...
I w wersji pelargoniowej mgiełki...
I w wersji pelargoniowej mgiełki...
Zapraszam do polubienia fanpage'a: Barwy Ogrodu !
Muszę pamiętać o tej odmianie pelargonii w przyszłym roku. Masz rację, że mając zieleninę wszelaką pod opieką trudno o spokojny urlop. Ja na początku wakacji trochę pozmieniałam w ogrodzie a potem bujając się na hamaku martwiłam się o moje roślinki. Ale na całe szczęście przeżyły moją nieobecność :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Tak, polecam. u nas w domu mamy letnie dyżury: dyżuruje ktoś, żeby leniuchować mógł inny ktoś. No ale my mamy jeszcze duży zwierzyniec...
UsuńWidać, że warsztaty fotograficzne nie poszły na marne, piękne fotki makro tych kwiatków :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Tak, to nie jest takie trudne, trzeba tylko obudzić w sobie takie spojrzenie, a potem próbować, próbować, próbować...
UsuńTo właśnie dały mi te cudowne warsztaty...
Pelargonie są niezawodne i zawsze piękne :)
OdpowiedzUsuńPrawda, że warto je mieć chociaż są takie powszechne, wszechobecne i przez to mogą być nudne...
UsuńMnie się nigdy nie nudzą :))
UsuńŚliczne fotki. U mnie w amplach na altance tylko pelargonie przetrwały spiekotę.
OdpowiedzUsuńTak, one są naprawdę niezniszczalne, dlatego warto ciągle je polecać...
UsuńPiękne zdjęcia ...i oczywiście piękne i niezawodne kwiaty.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Dzięki, kwiaty piękne, coraz częściej widuję zapelargoniowane balkony w zupełnej betonowej pustce.
UsuńWspaniałe zdjęcia Magdo!!:) Czarują!:) Uwielbiammmmm!!!!!!:)))) ..i pelargonie i Twoje kadry!!!!!:)))))))
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Dzięki! Serdeczności!
UsuńW tym roku też posadziłam pelargonie i faktycznie są wytrzymałe i łatwe w uprawie:)
OdpowiedzUsuń