W naszym bardzo zakoconym domu nie mamy choinki. Robimy różne wiszące i stojące dekoracje, możliwie odległe od kocich łap. W tym roku było bardzo kolorowo dzięki dereniom, których kolekcję powiększyłam...
Przy okazji, mimochodem, dokonaliśmy przycięcia krzewów dereniowych... A więc nie tylko ładnie było ale i całkiem naturalnie: wszystkie badylki były całkiem własne. Po 10 latach ogrodowania, dochowałam się czterech różnych kolorów dereniowych badylków...
Od prawie czarnych do prawie żółtych... |
Od dawna lubię derenie. Są tanie, niezniszczalne, dają przyjemny gąszcz gałązek, niekiedy z białoobrzeżonymi liśćmi. A po sezonie stają się kolorowymi dekoracjami, które można zostawić w ogrodzie, lub przyciąć i zabrać gałązki do domu.
Różne kolory i faktury |
Najciemniejsze, niemalże bordowe, proste pędy ma dereń biały odmiany Kesselringi. Klasycznie czerwone to pędy derenia białego odm Sibirica. Dalej różowo-żółtawe gałązki derenia świdwa Winter Beauty i żółto-zielone derenia rozłogowego Flaviramea.
Czerwone pędy dobrze dopasowały się do gałązek sosny himalajskiej w prostej kompozycji.
A w innym miejscu jagodowa ściana była tłem dla mieszaniny trzech kolorów derenia.
W sprzedaży dostępnych jest bardzo wiele odmian dereni ozdobnych zimą. Można stworzyć z nich bardzo ciekawą kompozycję. Moim ostatnim nabytkiem jest Zimowa Piękność czyli odmiana Winter Beauty. Wypatrzyłam ją na klombie i podziwiałam w kolejnych zimach, aż w ubiegłym roku udało mi się kupić i mam teraz własną!
Jestem z niej bardzo zadowolona. Ma pięknie wybarwione, w zasadzie wielokolorowe gałązki i delikatny pokrój. Jest ciekawym dopełnieniem ogrodowych kompozycji.
Derenie są doskonałe do naszych ogrodów. Nie wymagają specjalnych zabiegów pielęgnacyjnych, latem raczej stanowią zielone lub zielono-białe tło dla innych roślin. Dopiero w zimie, zwłaszcza bezśnieżnej zaczynają przyciągać wzrok i cieszyć oczy... Zachęcam zatem: kupujcie derenie!
Przeglądając najnowsze katalogi, odnalazłam jeszcze kilka ciekawych odmian o bardziej wyrazistych zimowych kolorach. Kto wie, może za rok będzie u nas jeszcze bardziej dereniowo-kolorowo!