30 sie 2014

Ognista przed-jesień dzielżanów

Bardzo lubię kolory jesienne. Zmieniając kolejny fragment rabaty kwiatowej wróciłam do pomysłu na dzielżany. Kiedyś już miałam te cudne jesienne kwiaty, ale po kilku latach zanikły. Postanowiłam więc zaprosić je znowu do mojego ogrodu.
Dzielżany są cudownymi kwiatami pełni lata i początku jesieni. Ich złoto-rudo-czerwona kolorystyka kojarzy się właśnie z jesienią, choć zaczynają kwitnienie już w końcu czerwca. Dzielżany (Helenium x hybridum) są okazałymi bylinami, w zależności od odmiany osiągają od 1 do 1,5 metra wysokości. na nieco rozgałęzionych sztywnych pędach tworzą kwiatostany w formie koszyczków, mniejszych niż u jeżówek ale i tak bardzo atrakcyjnych, ze względu na przyciągające wzrok, dynamiczne kolory.
Wśród wielu odmian dzielżanów mamy do wyboru kwiaty słonecznie żółte (odmiana Helena Gold lub gatunek dzielżan Hoopesa i dzielżan jesienny), żółte z lekkim czerwonawym cieniem (odmiana Flamingo), żółto-czerwone (odmiana Biedermeier), pomarańczowe (odmiana Moerheim Meauty, Mardi Grass), ciemno czerwone (odmiana Rubinzwerg, Ruby Tuesday). Jak widać jest w czym wybierać!
Sukces w uprawie dzielżanów zależy przede wszystkim od wybrania dla niego dobrego stanowiska. Jest to roślina wymagająca jasnego, słonecznego miejsca, na dość dobrej, żyznej glebie. Doświadczeni ogrodnicy zwracają też uwagę na konieczność kilkukrotnego nawożenia dzielżanów w każdym sezonie. Pomimo tego, że jest to roślina wieloletnia, zdarzają się zimy w których dzielżan może przemarznąć, dlatego, dla pewności można okryć jego kępę np. kompostem.
W czasie kwitnienia okazałe pędy dzielżanów wymagają nie tylko podwiązania, ale także zasłonięcia niższymi roślinami, gdyż dolne liście opadają i roślina jest ogołocona. Także ze względu na spora wysokość, dobrze je obsadzić niższymi roślinami. U mnie znalazły miejsce na słonecznej części rabaty, zasłonięte rosnącymi bliżej kępami peonii.
Widzę, że dzielżany stają się popularne także w zieleni miejskiej. Pisałam tutaj o ciekawych kompozycjach z dzielżanami na placu Grzybowskim w Warszawie, a tutaj widziałam je w doskonale zestawionej rabacie kwiatowej. Do mojej kolekcji spróbuję dokupić odmianę czerwoną. a na razie cieszę się kwiatami słonecznie żółtymi i rudawymi.
A bliższe spojrzenie pozwala zobaczyć, że w świecie dzielżanów toczy się życie. Ktoś przylatuje po nektar, a ktoś inny czeka na niego prawie idealnie zamaskowany.
Czy dorzucamy dzielżany do roślin 2xP:posadź i podziwiaj? chyba tak... A w Waszych ogrodach które rośliny zwiastują przejście lata w jesień?

26 sie 2014

Jesienne kolorowe kuleczki czyli 3 x P: papryka, psianka i pomidor...

Powoli przyszedł czas na zmianę dekoracji w pojemnikach przed domem. Wybrałam się do dużego centrum ogrodniczego gdzie rozstawiano rośliny jesienne. Moją uwagę zwróciły wielokolorowe owocki...
Jedną z jesiennych ozdobnych roślin z kolorowymi owocami jest papryka (Capsicum annum), która w zależności od odmiany tworzy owoce bardziej okrągłe lub podłużne, czerwone, żółte, fioletowe lub bakłażanowo ciemno fioletowo-czarne. Zazwyczaj, owoce zmieniają kolor w trakcie dojrzewania, na jednej roślinie mamy zatem mieszankę różnokolorowych malutkich papryczek. W trakcie lata, cały krzaczek obsypany jest malutkimi białymi kwiatkami, z których stopniowo tworzą się owoce.
Niezależnie od odmiany, papryka jest rośliną jednoroczną, pozyskiwaną z nasion. Trudno zatem marzyć o długotrwałym przetrzymaniu jej w mieszkaniu. Kupioną lub wyhodowaną z nasion roślinkę sadzimy do zasobnej uniwersalnej ziemi ogrodowej, podlewamy umiarkowanie i ustawiamy w miejscu raczej słonecznym.
Krzaczki paprykowe możemy wykorzystać do sezonowych dekoracji w domu, na tarasie czy balkonie. Owoce możemy także ususzyć albo wykorzystać w kuchni, pamiętając, że zazwyczaj są wyjątkowo ostre...
Bardzo podobne owoce ma psianka pieprzowa (Solanum pseudocapricastrum). Owoce psianki to regularne pomarańczowe kuleczki, wyglądające niemalże tak samo jak małe papryczki. Są jednak niejadalne.
Psianka jest rośliną wieloletnią, którą bez problemu można przezimować w słonecznym i chłodnym miejscu. Moja, kilkuletnia roślina zimuje na oknie w chłodnym przedpokoju, a od maja mieszka na słonecznym tarasie. Jak widać, w końcu lata tworzy malutkie, pomarańczowe kuleczki, które cudownie turlają się popchnięte kocią łapą...
Jeśli owoce psianki unikną odturlania, a spadną na ziemię, wtedy bez problemu nasiona kiełkują i w kolejnym roku mam kolejne psiankowe pokolenie.
Papryczka i psianka należą do tej samej rodziny roślin co pomidor. Mają podobną budowę kwiatów i podobne owoce, różnią się bardziej kompaktowym pokrojem i mniej włochatymi liśćmi. Nie zapominajmy jednak o pomidorach, których kolorowe owoce są zarówno doskonałą dekoracją jak i jesiennym przysmakiem...
Można zatem wybierać wśród jednorocznych, wielokolorowych papryczek, można mieć smaczne pomidorki, można mieć trwałą psiankę z energetyzującymi, pomarańczowymi owocami... Patrząc na takie warianty, długo nie mogłam się zdecydować...
A dla lubiących nowości, dorzucę do kolekcji inspiracji najnowsze odmiany miniaturowego dziurawca farbierskiego (Hypericum officinale), który też ma kolorowe owoce...
Ha, i co teraz? Czy ktoś powie, że jesień jest deszczowa, smutna i nijaka?

24 sie 2014

Niepozorne liriope - czy znasz?

Są ciekawe, dobrze rosnące w naszych warunkach rośliny, które mogą być ciekawym dodatkiem, wypełniaczem miejsca albo obwódką, choć ciągle pozostają raczej nieznane. Taką rośliną, która od wielu lat sprawdza się w moim ogrodzie jest liriope safirkowata (Liriope muscari lub L.spicata).
Liriope właśnie zaczyna kwitnienie, które potrwa aż do mrozów. Zebrane w kłosy, niewielkie kwiatki są blado fioletowe, wyglądają jak małe szafirki, stąd nazwa. Cała roślina ma pokrój trawiasty, choć oczywiście trawą nie jest. Często sprzedawana jest razem z trawami i może je zastąpić w ciemniejszych rejonach ogrodu.
W mojej kilku letniej kępie lirope kwiatostany wyrastają pomiędzy taśmowatymi, płaskimi liśćmi, które są zimozielone. Starsze liście od brzegów żółkną, co widać na końcach. Cała kępka ma trawiasty pokrój, choć jest zdecydowanie niska, osiąga może 15 cm wysokości. Z tego powodu dobrze wygląda na obwódce rabaty, albo między kamieniami, jest doskonałym wypełniaczem czy rośliną okrywową. U mnie rośnie w kilku miejscach, najlepiej prezentuje się najstarsza kępka, przesadzana już kilka razy. Teraz jest na brzegu rabaty wrzosowo-iglakowej w półcieniu i jest to dla niej dobre miejsce.
Jak widać 4-letnia kępka ma wielkość średniej hosty bądź wrzosu i ładnie przewiesza się nad kancikami trawnika. Liriope jest rośliną dość ekspansywną, tworzy bardzo dużo odrostów, które nie zawsze ładnie wyglądają przy takiej rozłażącej się na boki kępie macierzystej, ale łatwo można je odsadzić i stopniowo mieć więcej roślin na kolejne miejsca. Myślę, że można by nawet zastosować liriope jako atrakcyjna przez cały rok roślinę okrywową, gdyż jej liście są zimozielone. W amerykańskich publikacjach jest polecana jako wypełniacz rabat pod drzewami, zwłaszcza, że pomiędzy liśćmi łatwo wiosna przebiją się kwiaty cebulowe.
Przy mojej najstarszej kępie co roku pojawiają się dzieciaczki, które stopniowo odsadzam w inne miejsca. Tutaj widać, że odrosty wprowadzają trochę chaosu, ale niedługo odsadzę je, a za rok powinny już zakwitnąć, tak jak zeszłoroczne roślinki. Ta łatwość tworzenia odrostów jest odzwierciedlona w angielskiej potocznej nazwie: creeping liriope czyli kroczące, rozpełzające się.
Moje doświadczenia wskazują, że raz kupiona lirope rośnie wytrwale i łatwo się rozmnaża. Myślę o zastosowaniu jej jako obwódki na cienistej ścieżce przy kompostowniku. Zachęcona łatwością i bezobsługową uprawą mojego liriope skusiłam się na odmiany o kolorowych liściach. Niestety, odmiany te nie zimują w naszych warunkach, nawet pod okryciem. I nie była to tylko moja opinia, takie same głosy znalazłam na wielu forach ogrodniczych. No trudno, pozostaje mi zatem cieszyć się tym co mam. Kolorowe odmiany to odmiany wrażliwego gatunku Liriope muscari, zielone roślinki najprawdopodobniej należą do bardziej odpornego gatunku Liriope spicata. Bardzo często opisy sprzedawanych roślin nie są rzetelne, ale te dwa gatunki różnią się dość istotnie warunkami uprawy. L. spicata jest rośliną po prostu niezniszczalną, a nawet uznawaną za bardzo ekspansywną i polecaną do miejsc trudnych, cienistych, na gleby słabsze, suche a także do małowymagających kompozycji w zieleni publicznej. Dobrze znosi warunki miejskie, zanieczyszczenie powietrza i jest odporna na pospolite choroby grzybowe. Amerykańscy ogrodnicy polecają ją nawet jako roślinę odporną do ogrodów przyleśnych, gdyż nie jest zjadana przez dzikie zwierzęta. Jej kwiaty są mniejsze, często giną w gąszczu liści, które są uznawane za podstawowy walor ozdobny.
L. muscari zaś powinna rosnąć w miejscu zacisznym, średniowilgotnym na glebie zasobnej w składniki odżywcze i w polskich warunkach możliwe jest, że nie przezimuje nawet pod okryciem. To właśnie ten gatunek ma barwne odmiany, zarówno o różnych odcieniach kwiatów jak i kolorowych liściach (białe, żółte paski lub liście prawie białe).

Pozostaje nam wybór czy zaprosić liriope do ogrodu? Ja uważam, że warto. Jest to naprawdę ciekawe uzupełnienie różnych kompozycji, choć większość gości pewnie nie zwróci uwagi na tę ciekawą roślinę, gdyż jest ona raczej niezawodna niż spektakularnie piękna.
Dzisiejszy deszczowy poranek przywołuje myśli o jesieni. Taka pogoda jest doskonała aby przesadzać, rozsadzać i myśleć o zmianach w ogrodzie. Podsuwam zatem pomysł na kolejną roślinę do zastosowania na obwódki. Jak tylko przestanie padać porozsadzam moje liriopki w nowe miejsca. A rabata wrzosowo-iglakowa, na której rośnie moja mateczna kępka wyglądała dziś rano tak:


 
 
 

22 sie 2014

Kasja czyli jajecznica i ogień

Tytuł dzisiejszej opowieści wcale nie wskazuje na zmianę charakteru bloga na kulinarny. W dalszym ciągu jesteśmy w świecie ogrodowo-botanicznym i zaraz wszystko się wyjaśni.
 
Dzisiejsza opowieść jest opowieścią tarasowo-tropikalną. Jak pisałam tutaj, w zeszłym roku dostałam w prezencie sadzonkę kasji, o której ani ja ani darczyńca, a nawet sprzedawca-ogrodnik nie wiedzieliśmy zbyt wiele. Kasja (Cassia) spędziła poprzednie lato w donicy w ogrodzie, udało się ją przezimować, wiosna przyciąć i teraz znów jest dominującym krzewem na naszym tarasie.
Kasja jest szerokim, rozłożystym i gęstym krzewem, który po przycięciu dorównuje mi wzrostem i wielokrotnie przewyższa szerokością. Na drewniejących gałązkach w połowie lata pojawiają się liczne pączki, które teraz otwierają się dając jednolicie żółte kwiaty.
Wprawne oko zauważy, że kształt listków i budowa kwiatów wskazują, że kasja należy do roślin motylkowych. Warto zwrócić jednak uwagę, że płatki kwiatów nie są zamknięte w charakterystyczną łódeczkę jak u groszku pachnącego, ale szeroko otwarte, przez co kwiaty są jeszcze ładniejsze.
Roślina jest po prostu obsypana kwiatami, przez co jest chyba jedną z bardziej efektownych roślin tarasowych jakie kiedykolwiek miałam.
Tak jak pisałam, kasja jest rośliną tropikalną, która w Azji południowo-wschodniej sadzona powszechnie jest jako ozdobne drzewo. Ponieważ jest łatwa w uprawie, traktowana jest jako dość pospolita roślina ozdobna, sadzona zazwyczaj wzdłuż ulic i skwerów. Miałam okazje widzieć ją już w Singapurze, a w tym roku znowu spotkałam ją, tym razem na Bali. Wysoko nad głową zobaczyłam charakterystyczne żółte kwiaty i długie strączki z nasionami.
Po spacerze pomiędzy wieloma nieznanymi mi roślinami na Bali, znalazłam księgarnię a w niej skarb dla takiego ogrodowego podróżnika jak ja, a mianowicie książeczki z serii Handy pocket guide to tropical flowers. Przeczytałam z niej, że Kasja w tropikalnym azjatyckim klimacie czuje się znakomicie, nie ma specjalnych wymagań co do podłoża, a także że tworzy kwiaty o różnych odcieniach żółtego, w zależności od składu i odczynu gleby. Jak widać, w przeciwieństwie do mojego krzaczka, tworzy strąki z nasionami, które łatwo wysiewają się tworząc nowe roślinki wokół rośliny macierzystej. A jej potoczna nazwa to: Scrambled Eggs czyli jajecznica...
W krajach tropikalnych, Kasja nie jest zatem takim unikatem jak u nas. Innym, zdecydowanie bardziej spektakularnym jej kuzynem jest drzewo ogień lasu czyli Flame of the Forest (Delonix regia), również należące do roślin motylkowych. Jego kwiaty są większe, bardziej kontrastowe, a ich liczba sprawia wrażenie, że drzewo faktycznie płonie niczym ogień.
Drzewo płonące, inaczej niż kasja, sezonowo zrzuca liście w suchym okresie roku, a w porze wilgotnej obsypane jest ognisto czerwonymi kwiatami. Dzięki intensywności kwitnienia, uznawane jest za jedno z najbardziej wartościowych drzew ozdobnych klimatu tropikalnego.
Nie planuję stworzenia ogrodu egzotycznego, to nie jest możliwe. Cieszę się z sukcesu w uprawie mojej kasji, która jest takim małym fragmentem tropików (lub moja małą jajecznicą) na moim tarasie...
 
 
 
 
 

18 sie 2014

Koszyczki i tasiemki czyli jeżówki i miskanty

Połowa sierpnia to czas jeżówek. Kwitną wspaniale, przywabiają owady, a u mnie rozrastają się w nowym miejscu. W moim ogrodzie ten rok jest rokiem porządkowania i przesadzania. Jeżówki, które były posadzone w różnych miejscach, dostały nową rabatkę i nowego sąsiada.
Patrząc dziś rano na ten kącik pomyślałam, że koszyczki kwiatostanów jeżówek są otoczone liści miskanta jak tasiemkami. Ledwo widoczna w tle rudbekia dołączy do żółtych jeżówek w innym miejscu, tutaj zostaną tylko kwiaty różowo-białe, będzie spokojniej.
Szukałam dobrego wypełnienia tego miejsca na rabacie. Po wycięciu chorej moreli i usunięciu gęstwiny rudbekii, słoneczniczków i innych ekspansywnych bylin pojawiło się wolne miejsce, widoczne także zza płotu. Wiosną kupiłam trzy sadzonki miskanta odm. Variegatus, które posadziłam od strony płotu, a przed nimi zostało wolne miejsce, na którym znalazły się jeżówki przesadzone z innych miejsc w ogrodzie. Teraz, w sierpniu, widzę że to udane zestawienie.
Dodam, że sąsiadki oglądające nasz ogród ze ścieżki też są zadowolone... Wysoki miskant dał nam częściowe odgrodzenie od drogi i kolorowe, tasiemkowate tło dla kwiatów, a jednocześnie nie jest zwarty, więc ogród widać z ulicy, a do nas dociera więcej światła. W wysokich trawach lubię też ich szelest i jesienne przebarwienia, ale to dopiero za kilka tygodni. Na razie cieszymy się bladymi kolorami jeżówki na tle srebrnych pasemek miskanta.
Dla porównania, zestawienie trzech odmian miskanta z kolorowymi liśćmi, które mam u siebie:
odmiana Variegatus - wysokość wg katalogów do 200 cm, u mnie na razie ok 120cm, wyraźny wzór na liściach, które są bardziej biało-srebrne niż zielone i ładnie przewieszają się. Roślina silna, liście szerokie.
odmiana Zebrinus - wysokość wg. katalogów do 170 cm, u mnie do 100 cm, liście poprzecznie paskowane z szerokimi, żółtawymi plamami. Liście sztywniejsze, wzniesione do góry. Z daleka wzór jest trochę niepokojący. U mnie rośnie przy zimozielonych roślinach, aby jego wzorzystość była lepiej widoczna na spokojniejszym tle.
odmiana Morning Light - wysokość wg. katalogów do 100cm, u mnie do 50 cm. Liście wąskie, białoobrzeżone, są tak cienkie, że biały paseczek jest ledwo widoczny, wyglądają jak srebrne. Odmiana o pokroju fontanny, wyraźnie delikatniejsza od opisanych powyżej, określę ją jako bardziej romantyczną. Widać to na zdjęciach, robionych z podobnej odległości.
Miskanty chińskie, podobnie jak jeżówki to jedne z najpopularniejszych i w zasadzie niezawodnych roślin, które są atrakcyjne teraz, w drugiej połowie lata. Właśnie teraz można oglądać różne ich zestawienia w parkach i ogrodach, można kupić je w centrach handlowych lub w internecie. Można także, tak jak u mnie, poprzesadzać z innych miejsc rośliny, które już mamy i nie zawsze jest im dobrze w dotychczasowym miejscu. Pisałam o tym jesienią tutaj.
Widzę, że zarówno miskanty jak i jeżówki zdecydowanie lepiej rosną w bardzo nasłonecznionym miejscu, poprzednio rosły w półcieniu i rosły też na-pół gwizdka.
Takie przenosiny i rearanżacje dobrze robią zarówno roślinkom jak i właścicielom ogródka, zapewniam! Zaspokajamy w ten sposób także zupełnie kobiecą potrzebę zmian, możemy wprowadzić u siebie pomysły z podpatrzonych aranżacji.... Same zalety...
 
 
 
 

17 sie 2014

Błękitny ptak czyli ketmia syryjska

Dwa lata temu pisałam już tutaj o nowych nabytkach, które wtedy wzbudziły mój zachwyt połączony z niepokojem o możliwość ich przezimowania w moim ogrodzie. Dzisiaj, po dwóch latach, mogę pochwalić się, że odniosłam 2/3 sukcesu, czyli dwie z opisywanych roślin są ze mną w dobrej formie do dziś.
Jako pierwszy z opisywanych wtedy hibiskusów zakwita h.syryjski, czyli ketmia syryjska (Hibiscus syriacus) w odmianie o delikatnie blado-niebiesko-fioletowych kwiatach: Oiseau Bleu. Mój błękitny ptak wyrósł na całkiem spory krzaczek, który od lipca jest obsypany dużymi, szeroko otwartymi kwiatami w bardzo ciekawym kolorze. Martwiłam się o jego przezimowanie w okolicach Warszawy. Mam nadzieję, że nie tylko dzięki łaskawym zimom, ale także dzięki okryciu podobnemu do krzaczków róży, jak widać ładnie przezimował i zadomowił się u nas.
Ta odmiana ma bardzo ładne zestawienie kolorów na płatkach: błękit wzbogacony jest delikatnym rysunkiem buraczkowych kreseczek, które schodzą się w obwódkę przy dnie kwiatowym. Spośród wielu odmian ketmii syryjskiej, ta jest dla mnie najciekawsza.
Ketmia syryjska dobrze rośnie w przeciętnym miejscu w ogrodzie, o dobrym nasłonecznieniu i jednocześnie wystarczająco wilgotnym, ale nie podmokłym. Wiosną można ja przyciąć aby nadać regularny kształt korony, formując według naszych upodobań jednopienne drzewko lub szeroki krzew. Po kilku latach uprawy wskazane jest wycinanie starych gałązek, na których roślina nie wytwarza już kwiatów. Ja swoją ketmię nawożę regularnie, podobnie jak róże, często tym samym nawozem stymulującym kwitnienie.
Widzę, że w sprzedaży pojawia się wiele nowych odmian ketmii syryjskiej. Są odmiany o pojedynczych, pastelowych kwiatach: Red Heart (biała z oczkiem), Diana (czysto biała), Russian Violet (różowa z oczkiem), Woodbridge (amarantowa z oczkiem), są odmiany o kwiatach pełnych: Duc de Brabant, Purple Ruffles i Ardens (różowa), Lavender Chiffon (lawendowa), Spot Pinky (biało-różowa). Są także odmiany  o białoobrzeżonych liściach: Variegata, Purpureus Variegatus, które wytwarzają mniej kwiatów ale dekorują ogród liśćmi z wyraźną jaśniejsza obwódką. Każdy znajdzie cos dla siebie, a na pewno imponująco wygląda kolekcja kilku odmian!
 
W ogrodach na południu i zachodzie Polski widywałam dorodne krzewy różnokolorowych ketmii, w cieplejszych rejonach ich uprawa jest zawsze pewniejsza. Podobnie w pojemnikach na balkonach czy tarasach, ketmia wymaga dobrego osłonięcia na zimę. Mimo tego, myślę, że jest to roślina warta polecenia, szczególnie z uwagi na szeroki wybór kolorów i kwitnienie w drugiej części lata. A o hibiskusach bylinowych, napiszę za jakiś czas, w moim ogrodzie na razie mamy wiele pączków, czekamy na kwitnienie!
 
 

9 sie 2014

Mało znana orszelina

Są rośliny warte polecenia, choć ciągle mało popularne i sprzedawane rzadko, raczej jako rarytasy. Ja pomijam prawie niemożliwe do utrzymania w ogrodzie cudaki i wybieram rośliny dostosowane do naszych warunków klimatycznych i mojej koncepcji wystarczająco-zadbanego ogrodu, czyli rośliny, które raczej nie przemarzną, nie zarosną sąsiadów i będą ciekawym uzupełnieniem moich kompozycji. Orszelina to jeden z przykładów.
Taką rośliną jest właśnie orszelina olcholistna (Clethra alnifolia), u mnie w odmianie Pink Spire. Przez większą część sezonu jest to krzaczek dość nijaki, ma jak widać dość przeciętne liście. Może właśnie przez to, nie posadziłam jej w bardzo reprezentacyjnym miejscu, tylko gdzieś na rabacie, czekając co orszelina pokaże. Przez kila sezonów, niestety nie pokazał się ani jeden kwiatek, więc odeszła trochę w zapomnienie. W tym roku, zobaczcie, mamy kilkanaście słodko pachnących kwiatostanów!
Cały krzaczek jest dość szeroki, może powinnam go przycinać, tak jak polecają szkółkarze. Ponieważ tego nie zrobiłam, mam roślinę mojego wzrostu. Podwiązałam jedynie główne pędy od których mniejsze gałązki rosną poziomo, tak więc długie grona kwiatów są też poziomo pochylone na wszystkie strony.
Zastanawiam się czy dotychczasowy opis nie wyszedł mało zachęcający... Dodajmy zatem kilka pochwał: orszelina właśnie zaczyna kwitnienie. To jeden z niewielu krzewów ozdobnych, który kwitnie od sierpnia do września, czy nawet października, uzupełniając miejsce po letnich i wiosennych krzewach. Każdy kwiatostan składa się z wielu szeroko otwartych kwiatków, przypominających kwiatki żylistka. W mojej odmianie, są one lekko podbarwione na różowo, delikatnie pachną i oczywiście przyciągają motyle i pszczoły.
Kwiaty orszeliny są naprawdę urocze, z licznymi pręcikami wystającymi troszkę poza brzeg płatków.
A zatem, jeśli macie jeszcze trochę wolnego miejsca w ogrodzie, w miejscu przeciętnie nasłonecznionym, ale takim, przy którym czasem będziecie przechodzić, to pomyślcie o orszelinie. Koniec lata to nie tylko jeżówki, wrzosy i hortensje, możemy dodać do naszego ogrodu coś bardziej unikalnego i wcale nie trudnego w uprawie!

Uzupełniam zdjęcia o pokrój całego krzewu, jak widać jest dość chaotyczny, gdyż nie był wiosną przycinany. mam w planie wyprowadzić go do góry przy patyczku a potem ukształtować zgrabną główkę, za rok powinno to wyglądać lepiej...
 
Czy zachęciłam Was do szukania wartościowych nowości?
 
Zapraszam do polubienia fanpage'a: Barwy Ogrodu !

8 sie 2014

Kolorowe liście pelargonii

No tak, pelargonie z różnymi kwiatami wszyscy znamy. Niekiedy można kupić pelargonie o dekoracyjnych liściach. Zupełnie przypadkiem, wśród przecenionych zmarnowańców w pewnej szkółce trafiłam na takie cudo.
Oczywiście, kupiłam trzy doniczki, pracowicie przesadziłam do normalnego podłoża, podlałam, a potem rozpoczęłam poszukiwania opisu. Teraz już wiem, że to odmiana Skies of Italy, należąca do grupy Pelargonium hortorum variegated lub Bontblading, czyli po prostu pelargonii rabatowych z białym brzegiem wokół liści. Jest wiele odmian tych pelargonii, z różnym rysunkiem na liściach i "zwykłymi" kwiatami w kolorze ostrej czerwieni albo różu. Moje włoskie niebo ma listki trójkolorowe, a dodatkowo jeszcze powcinane.
Takie pelargonie były bardzo popularne w XIX wieku i większość odmian została właśnie wtedy wyhodowana. Obecnie są raczej zapomniane i dość trudne do zdobycia. W przeciwieństwie do popularnych pelargonii, te odmiany na ostrym słońcu mogą tracić widoczny wzór na liściach, powinny więc zamieszkać raczej w półcieniu. Są to rośliny silne, rozgałęzione o wzniesionym pokroju, doskonałe do uprawy w pojemnikach. Wyobrażam sobie kolekcję takich "historycznych" pelargonii w zwykłych, glinianych doniczkach....
Moje roślinki, leżały w chaosie szkółki, mają więc pokrój poziomy, wsadziłam je zatem do dużej, szerokiej misy.
 
Mam nadzieję, że szybko dojdą do siebie, a potem uda mi się je przezimować. Może będzie to początek nowej kolekcji w moim ogrodzie...
 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...