Jest coraz cieplej, coraz bardziej słonecznie i coraz więcej czasu spędzamy na pracach ogrodowych. Ponieważ zostawiamy byliny na rabatach na zimę, to teraz jest czas na wielkie ogrodowanie: sprzątanie, wycinanie, rozdrabnianie...
Jednym z istotnych problemów ogrodowej pracy wspólnej jest wycięcie tego co powinno być wycięte (i niczego więcej), przycięcie tego co ma być przycięte (a nie tego co rośnie obok i wcale nie powinno, choć wygląda prawie tak samo). I tym razem nie nawiązuję do umiejętności rozpoznawania roślin w stanie bezlistnym. W tym roku opracowaliśmy wytyczne ogrodowe dla laika, czyli dla mojego M, który biologiem nie jest...
Wyglądają tak:
Małe zdjęcia i podpisy: obciąć, obciąć na amen, też obciąć na amen, ogólnie uporządkować, ściągnąć do płotu, dławisz oddaławić (dławisz jest prosty do zapamiętania), coś naprzeciwko wierzby przyciąć... I dzięki tej prostej metodzie, dzisiejszy dzień był cudownie pracowity, spokojny i nie zakończył się radosnym okrzykiem: Kochanie, wyciąłem hortensję, tak jak chciałaś :)
Mam za to:
cudownie uwolnione od winobluszczu gałęzie sosny - żółciutkiej odmiany Wintergold,
przycięte gałązki krzewinek: tawuły i hortensji i pozostawione czuprynki miskantów,
badylki z krzewów przygotowane do rozdrobnienia, oddzielnie od zagrzybionych liści do zniszczenia,
wysuszone pędy floksów przeniesione w stronę kompostownika.
A w promieniach już prawie wiosennego słońca przyjemnie było porządkować rabaty, gdzie między zeszłorocznymi pędami zielenią się już młode liście...
Przed zachodem słońca duża część zadań została zrobiona i wykreślona, pozostałe czekają w kolejce do następnego weekendu, a tymczasem coraz więcej zielonego w ogrodzie...
Ciekawa jestem Waszych postępów w przed-wiosennych porządkach ogrodowych. Jak sobie radzicie ze spisem prac do wykonania?
A post nieprzypadkowo jest w Walentynki, wszak wspólna praca w ogródku jest przyjemniejsza niż samodzielna, nawet jeśli czasami zostanie wycięta hortensja :)
Bardzo dobry pomysł z taką listą 'przedwiosenne to-do'! U nas w ogródku na działce nie roibliśmy listy, przez co często wychodziło po jakimś czasie coś co zrobiliśmy a nie powinniśmy i vice versa.. A wystarczyłoby wydrukować liste - kradniemy pomysł! :-)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńRównie dobra jest metoda palcowa ;). Pokazanie palcem i objaśnienie jaki efekt końcowy jest porządany. Pracujemy spokojnie obok i monitorujemy proces.
OdpowiedzUsuńU nas nie zadziałało. Mówiłam: przytnij bez, padało pytanie: a który to bez? A tak jest możliwość samodzielnego zlogistykowania prac w zależności od czasu i wykreślania efektów :)
UsuńDławisz oddławić - super! :)) Ale ja i tak nie wiedziałabym co mam z nim zrobić. :)))
OdpowiedzUsuńJa się jeszcze za porządki nie zabrałam, ale od marca zamierzam już działać.
Pozdrawiam Cię serdecznie
My doskonalimy współpracę w zakresie ogrodowania. Tworzymy dziwny zestaw: biolog i specjalista od zarządzania procesami i pozyskiwania wymagań klientów. Czasem nasze przykłady np. z budowy kompostownika bywają doskonałymi przykładami do szkoleń :)
UsuńTeż planujemy od marca działać, uprzatnac tu i ówdzie :) oby pogoda dopisała a walentynki spedziliscie cudownie. Uwielbiamy wspólne prace w ogródku, można, można połączyć przyjemne z pożytecznym :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak właśnie, skutecznie i przyjemnościowo :)
UsuńDzięki za ten wpis - przypomniał mi, że w końcu jest pora, żeby się zabrać za ogród. Bo póki co to jedynie pies urządza go "po swojemu".
OdpowiedzUsuńTrzeba korzystać z braku zimy, zanim przyjdzie wiosna już wszystko będzie zrobione :)
UsuńJa bym nawet hortensję wybaczyła, gdyby tylko udało się M. namówić do pomocy w ogrodzie. Niestety temat jest ciężki i oporny. Na szczęście czasem ulituje się nade mną jak walczę z przekopaniem jakiegoś fragmentu, albo grubszą gałęzią ;)
OdpowiedzUsuńHa, ha. Ja wybaczam i wycięte hortensje i skoszone jaśminowce :)
UsuńWitam, z tym przycinaniem to mam wiele zabawnych historii, dlatego też wolę sama np. trawnik kosić, bo jak mój małżonek odpali kosiarkę to po drodze wszystko kosi: kwiatki, małe drzewka a trawkę nie dokosi ;)No, ale cóż inne ma zdolność. Nie musimy się na wszystkim znać. I jak Pani mężowi wybaczam...ha,ha. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrawda! Najważniejsze, żeby ogrodwać razem :)
UsuńNie ma pomyłek, bo wiem, że "durnie", to dla M derenie, "kapusta", to rozchodniki wielkie i tak dalej. Mamy po prostu nazwy lokalne. Gorzej z drzewami, bo drzewo, to drzewo. Wierzba może być brzozą i na odwrót, a w ogóle w ogrodzie rośnie "to zielone". I o to chodzi!
OdpowiedzUsuńDobre! Durnie-derenie. Był cytat z Sabały, który mówił o górskich kwiatkach: goryczki, a to też goryczki ino insze :)
UsuńTo teraz przycina się hortensje? A możesz podpowiedzieć jak to zrobić fachowo, bo choć mam hortensje w swoim ogródku to jeszcze ich nigdy nie przycinałam:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za cenne informacje:)
Tak, ja przycięłam. Moje miały już pączki. Co ważne: przycinamy TYLKO hortensje, które kwitną na tegorocznych pędach, czyli "nowe odmiany" h. bukietowej i krzewiastej. NIE obcinamy starych odmian hortensji ogrodowej, które kwitną na pędach zeszłorocznych...
UsuńJa nie pozwalam mojemu Markowi na przycinanie niczego, oprocz trawy.
OdpowiedzUsuńCo prawda nie powiedzialam mu, by te zonkile przed domem zostawil, by sobie same rozkwitly, no i popisal sie. Sa w wazonie od przedwczoraj i w pelni rozkwitly. Zaden nie zostal przed domem...HIHIHI
pozdrawiam
Ojoj, bywa i tak :)
UsuńPrecyzja próśb i oczekiwań kluczem do sukcesu :)
Świetny pomysł z tą 'ogrodową ściągą z cięcia' !! Trzeba to opatentować ! :)
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłam robić ściągi, zaraz machnę jedną 'głównemu wykonawcy' :)
Pozdrawiam!
To pomysł mojego M, uważam że jest doskonały!
UsuńJestem pod wrażeniem "ściągawki", bardzo solidna. No i najważniejsze, że skuteczna.
OdpowiedzUsuńJa robię listy dla siebie, w zasadzie pracuję w ogrodzie sama. Mam Księgę Ogrodową, gdzie m.in. jest kalendarz zajęć na każdy miesiąc. W weekend, jeśli M. może mi pomóc, przy pracy nie spuszczam go z oka na sekundę.
A porządków jeszcze nie zaczęłam, dopiero po niedzieli biorę się za cięcie.
Dzięki, naprawdę masz księgę ogrodowa? Podziwiam, ja chyba nie jestem aż tak skrupulatna, raczej spontaniczna :)
UsuńŚwietny pomysł! Chyba u siebie też to zrobię :D
OdpowiedzUsuńO! Jakie fajne forum się zrobiło :) Ale, ale: celem zrobienia przeze mnie tej listy było nie tylko DOPRECYZOWANIE wymagań w dziedzinie, którą nazywam "oograh" (u Pratchetta to "all types of vegetation, which is superfluous given the usual troll diet" - http://wiki.lspace.org/mediawiki/Trollish_phrases). Jest drugi, dla mnie ważniejszy powód: bez takiej listy, w ogrodnictwie następuje nieskończony "scope creep" (niekontrolowane rozrastanie się wymagań), co odbiera skutecznie przyjemność z jakiejkolwiek pracy. Jeśli po ścięciu i popiłowaniu np. dwóch dębów słyszę "przywiąż jeszcze tylko te dwie trawki, dobrze?", zgrzytam zębami, a kiedy, chwiejąc się na nogach ze zmęczenia, znajduję ogród usiany gustownymi kupkami poprzycinanych rozmaitych ooograch, które jeszcze trzeba "tylko zanieść do kompostownika" albo "tylko powkładać do worków na odpady zielone", sam mam czasem ochotę położyć się w worku do kompostownika. Wg mojego oszacowania, proporcja czasochłonności wykwintnego, kwalifikowanego ogrodowania i chamskich, niekwalifikowanych, siłowych czynności porządkowych jest jak 40-60 (40 minut przycinania badylków generuje 60 minut och zbierania, rozdrabniania, kompostowania lub workowania), więc konieczne jest ograniczenie tego "scope creep" :-) - amen :-)
OdpowiedzUsuńSuper, wielkie dzięki za przydatne porady :)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z miniaturkami ale zastanawiam się czy hasła "świerk skrócić" albo "wierzbę poobcinać" nie były zbyt skrótowe? rośliny przetrwały? :)
OdpowiedzUsuń