Kiedy miłośnik ogrodów odwiedza Wrocław, ma do wyboru wiele ciekawych miejsc. Dla mnie, poza ogrodem Botanicznym (tutaj - klik) interesującym celem spaceru był także ogród Japoński, usytuowany w Parku Szczytnickim.
Wielopłaszczyznowa kompozycja |
Koncepcja tego ogrodu została przygotowana ponad 100 lat temu, przy okazji Wystawy Ogrodniczej w 1913 roku. Jego powstanie zainicjował miłośnik orientu, hrabia Fritz von Hochberg, a w powstawaniu uczestniczyli japońscy ogrodnicy, kierowani przez Araia Mankichiego. Dzięki odległej i autentycznej historii jego powstania, ogród wypełniają dojrzałe, dorodne drzewa i krzewy zakomponowane nie na wzór ogrodów japońskich, ale tak jak w Japonii.
Formowane iglaki na wyspie |
Pod koniec XX wieku, ogród poddano renowacji, i ostatecznie, po wielkiej powodzi w roku 1997, nadano mu ostateczny kształt i udostępniono zwiedzającym w roku 1999. Od tego czasu, jest bardzo popularnym miejscem spacerów i sesji fotograficznych. Odwiedzając go w weekendy trzeba liczyć się z tym, że będzie tam bardzo dużo spacerujących gości, a spokój znajdziemy w dni powszednie.
Wiele odcieni zieleni |
Ogród Japoński może dostarczyć nam wielu inspiracji orientalnych. Znajdziemy tu pawilon herbaciany, kamienne dawne japońskie rzeźby, bambusowe płoty. Bardzo ciekawy jest też dobór roślin, z których wiele gatunków pochodzi z Azji. Większość z nich jest formowana, co daje wrażenie porządku i kontroli. Dla mnie jako miłośniczki chaosu, taki zdyscyplinowany ogród jest zawsze ciekawą odmianą. Nie sposób odmówić mu elegancji i idealnych proporcji w kompozycjach.
Pawilon herbaciany |
Pomiędzy roślinami rozstawiono prawdziwe, dawne kamienne latarenki i inne rzeźby. Mam w stosunku do nich mieszane uczucia, wydają się być nadużywane w rozmaitych "orientalnych" kompozycjach. Trzeba przyznać, że tutaj wyglądają idealnie i nie są stosowane z nadmiarem.
Japońskie latarenki pochodzące z dawnych ogrodów |
Nawet jeśli nie jesteśmy miłośnikami ogrodów orientalnych, warto spędzić tutaj kilka chwil. Dla mnie bardzo ciekawe było podziwianie ogromnych, fantastycznie rozrośniętych hortensji, które tutaj są zdecydowanie piękniejsze niż w okolicach Warszawy.
Półcień i bliskość wody - idealne miejsce dla hortensji |
Wyobrażam sobie, jak ciekawie jest w tym ogrodzie, kiedy kwitną azalie i rododendrony, a jesienią - kiedy przebarwiają się klony palmowe. My odwiedziliśmy ten ogród w połowie września, kiedy wszystkie rośliny są jeszcze intensywnie zielone, choć powoli przygotowują się do jesieni.
Wielopiętrowa kompozycja nad brzegiem stawu |
Ogród Japoński jest otwarty dla zwiedzających od kwietnia do października.
Wszystkie informacje praktyczne można znaleźć na oficjalnej stronie tutaj - klik.
OOoo, wybieram się tam i wybieram. I dojechać nie mogę... Daleko...
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Może nawet trzeba by zaplanować wizyty w różnych porach roku...
UsuńTyle razy słyszałam, czytałam, nawet byłam tuż obok, a nigdy w środku. Może w tym roku??
OdpowiedzUsuńNamawiam, byle nie w weekend...
UsuńDziękuję za ten wpis - nie wiedziałam o takim skarbie we Wrocławiu! Jak tylko będę miała okazję, na pewno go odwiedzę.
OdpowiedzUsuńA to się cieszę, że zainspirowałam!
UsuńPo tym wpisie, to już bez wątpienia muszę zawitać do Wrocławia :) Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie botanicznie jeszcze jest wspaniałe ZOO i Afrykanarium - kilka dni we Wrocławiu w sezonie letnim jest czym wypełnić!
Usuńbardzo to jest piękny ogród, jakem wrocławianka. Najważniejsze- że jest autentyczny (Japończycy robili i rekonstruowali) i wizjonerski (co za pomysł, żeby z okazji wystawy typu "expo" zrobić ogród japoński w niemieckim mieście???). Dlatego latarenki, klony palmowe, różaneczniki i cały sztafaż wydaje się tam być na swoim miejscu.
OdpowiedzUsuńMam związane z nim wspomnienia od zarania- zabierał mnie tam dziadek. Potem oglądałam japońskie ryciny w wydanej przed wojną w Niemczech książce i chłonęłam harmonię.
Przydarzyła się ogrodowi taka przygoda- został odnowiony w maju 1997, a w lipcu wszystkie nowe nasadzenie spłynęły z powodzią. Umarły najstarsze klony palmowe z początku XX wieku, nie dały rady stać w wodzie ponad tydzień. I Japończycy zabrali się od nowa do pracy, która trwała kolejne dwa lata :-) cóż to jest w skali wieczności ogrodu.
I to jest w nim najpiękniejsze, że nie jest zbieraniną "inspiracji orientalnych". Trochę martwię się tylko, czy go te tłumy odwiedzających nie zadepczą... Ale jest bardzo, bardzo nastrojowy...
UsuńMegi, pójdziemy na spacer w kwietniu ?
Usuńa pewnie. Na dziesięć. Po zieleni Wrocławia i po okolicach. Ale się cieszę!!
UsuńCudowne miejsce! Miałem przyjemność być tam 3 razy. I za każdym razem odkrywałem coś nowego. Ogrody japońskie ogromnie mnie fascynują. Uwielbiam połączenie kamienia, wody i zieleni. Bardzo dziękuję za piękną wirtualną wycieczkę :-) Serdeczności!
OdpowiedzUsuńdo nadrobienia, może nawet wkrótce bo wybieram się do Wro w kwietniu :)
OdpowiedzUsuńja natomiast polecam ogród Alberta Kahn'a w Boulogne-Billancourt pod Paryżem. założony trochę wcześniej niż wrocławski, również przez pasjonata Japonii, po wojnie podupadł i poszedł w zapomnienie ale został gruntownie odnowiony przez ogrodników, którzy pojechali na kilkuletni staż do Japonii a część została przerobiona w duchu nowoczesnym przez japońskiego projektanta ogrodów.
wklejam linki ze spacja, żeby blogger nie odrzucił
https:// www.facebook.com/albert.kahn/
https:// goo.gl/photos/iQP2RDqcdgMY6zxM9
O, to może być ciekawe. Tyle tych pięknych miejsc do zwiedzenia, życie całe wypełnią :)
Usuń