Mam w ogrodzie kilka rabat bylinowych, z wieloma bardzo kolorowymi i prawie bezobsługowymi bylinami. W pierwszych tygodniach lata zaczynają na nich swoje kwitnienie pysznogłówki ogrodowe (Monarda didyma).
Pysznogłówki są ciekawymi bylinami, ze względu na unikalny kształt kulistych kwiatostanów złożonych z pojedynczych, skierowanych w wielu kierunkach, wargowych kwiatów. Do tego, szybko tworzą zgrabne kępy i nie wykładają się na boki, a także przywabiają liczne motyle. Wprowadzają trochę egzotyki, przyciągając uwagę plamami zdecydowanych kolorów kwiatów.
Pysznogłówki cierpią w czasie suszy, trzeba je dodatkowo podlewać, w w wilgotnych latach łatwo łapią mączniaka. Poszczególne odmiany różnia się wigorem i odpornością. W poprzednich latach królowały u mnie ciemne, prawie purpurowe, w tym roku najlepiej radzi sobie jasnoróżowa.
Dostępne są pysznogłówki w różnych odcieniach różowego (np. Beauty of Cobham), czerwonego (np. Goldmelisse), a nawet białe (np. Schneewittchen). U mnie sprawdzają się doskonale jako uzupełnienie rabat bylinowych z floksami, liliowcami i liliami. Kwitną nieprzerwanie do późnego lata.
Bardzo je lubię właśnie w połączeniu ze statycznymi liliowcami, takie trochę rozwichrzone fajnie wśród nich wyglądają. I lubię ich zapach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja też je lubię pomimo silnego rozrastania się na boki. W tym roku do różowej i czerwonej doszła mi fioletowa. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się różowa odmiana, ja mam jedynie czerwoną
OdpowiedzUsuńNie mam jej, ale zawsze podobały mi się te czuprynki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
G.
Zapomniałam jeszcze zaprosić do mnie na małą zabawę :) i wręczam Ci nagrodę :)
OdpowiedzUsuń