Na liście najważniejszych atrakcji odwiedzanych przez większość turystów w Sztokholmie jest królewska rezydencja - pałac w Drottningholm. Ten imponujący pałac jest równocześnie aktualną rezydencją rodziny królewskiej jak i obiektem muzealnym, wpisanym na listę dziedzictwa UNESCO i udostępnionym zwiedzającym.
Idealna harmonia - pałac i ogrody |
Sam pałac był wielokrotnie przebudowywany przez kolejnych władców, a obecny kształt jest najbliższy efektom rozbudowy dokonanej w latach 1662-1750. Wnętrza odzwierciedlają różne pomysły kolejnych władców i są niezwykle bogate. Naszym celem spaceru były jednak otaczające pałac ogrody. Co ważne dla zwiedzających - ogrody są otwarte codziennie, a wejście jest darmowe.
Spokój, odpoczynek... |
Bezpośrednie sąsiedztwo pałacu to ogród typowo barokowy. Elegancki, symetryczny - i jak dla mnie dość monotonny. W zasadzie nie ma tu kolorowych kwiatów, a całość kompozycji opiera się na zróżnicowanych formach zieleni: trawników, regularnych żywopłotów i boskietów oraz szpalerów drzew. Poza trawą wykorzystano tu jedynie kilka gatunków: bukszpany, cisy i lipy. To co podobało mi się najbardziej, to szpalery lip regularnie posadzonych na terenie wysypanym jasnym żwirem.
Po prostu lipy |
Regularnie posadzone, wszystkie identyczne i delikatnie przycinane. Po prostu lipy. Bardzo, bardzo podoba mi się ta część ogrodu. Można powiedzieć - monotonia, a przecież zieleń lipowa jest zmienna, przechodząc w piękne odcienie złotych brązów jesienią... Jak wspaniale musi być tutaj jesienią!
Dalsza część ogrodu została dodana w II połowie XVIII wieku, w najmodniejszym ówcześnie stylu angielskim. Mamy tu więc unikalne zestawienie dwóch przeciwstawnych pomysłów na ogród - francuski porządek i angielski naturalistyczny chaos. To co dodano w ogrodzie angielskim to swobodne zbiorniki wodne, przy których doskonale czują się gigantyczne rododendrony.
Idealne warunki dla rododendronów |
Część angielska jest bardzo lubiana przez mieszkańców Sztokholmu. Jej swoboda sprawia, że widać rodziny spacerujące, grające w piłkę, urządzające przyjęcia na trawie. To było dla mnie wielkie zaskoczenie - wydzielono tu nawet część dla spacerów z psami, która była zabezpieczona fosą i sprytnymi furtkami. Jak widać: można spacerować z psami po zabytkowym parku, jeśli jest się odpowiedzialnym!
Swoboda i natura |
W ogrodzie angielskim nie dosadzono wielu roślin. Niektóre rabaty mogą wręcz zaskakiwać. Nad innym zbiornikiem wodnym szerokim łukiem posadzono po prostu lepiężniki. Kto wie, może po prostu rosły tu kiedyś naturalnie i tylko je okiełznano? Tak czy inaczej to kolejny ciekawy pomysł ...
Tak bardzo naturalny ogród... |
Dzięki doskonałemu połączeniu dyscypliny ogrodu francuskiego i swobody - angielskiego, każdy może znaleźć tu miejsce dla siebie by po prostu odpocząć w swoim stylu...
Aleje kasztanowe |
Informacje praktyczne:
Dojazd ze Sztokholmu - metrem do stacji Brommaplan, potem autobusem, opis tutaj
Ceny biletów - same ogrody gratis, wejście do pałacu - dorośli 130 koron (ok 60zł)/dzieci i studenci 65 koron (ok 30 zł)
Przed wejściem do Pałacu jest budynek informacji turystycznej, gdzie kupuje się bilety i pamiątki, jest tam także restauracja i toalety.
Dobrze jest zaplanować wizytę na kilka godzin, teren jest naprawdę rozległy!
Czekając na gości |
Po prostu lipy... Bardzo fajne to rozwiązanie z lipami. Im prostsze tym lepsze.
OdpowiedzUsuńI to jest kolejna lekcja do nauczenia się od innych... Minimalizm w ogrodzie!
UsuńPrzepiękne różaneczniki! Moim marzeniem jest podróż po świecie za kwitnącymi azaliami i różanecznikami. Kiedy u nas jest jesień w Argentynie one właśnie kwitną. W Japonii azalie kwitną już od lutego. A pojechać do Chin i zobaczyć górskie lasy będące ojczyzną różaneczników i kwitnące drzewa wysokości kilkunastu metrów... Bajka... A potem późną wiosną Skandynawia i Kanada... Pozdrowienia :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Czemu nie? marzenia i plany się spełniają, może nie od razu, ale warto się starać...
OdpowiedzUsuńNie byłam w Sztokholmie, ale widzę, że muszę niebawem to zmienić :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa polecam, każdy znajdzie tam coś dla siebie, albo muzea, albo naturę albo właśnie takie ciekawe historyczne miejsca...
UsuńPiękna aleja kasztanowa! Bardzo ciągnie mnie do Skandynawii, wydaje mi się, że bym się tam dobrze odnalazła z moją niechęcią do upałów, miłością do wełnianych swetrów i ogólną naturą mruka ;) Pozdrawiam, Natalia (natwalczak.pl)
OdpowiedzUsuńTo właśnie jest podstawowa zaleta - dodaj do tego piękną naturę i super wzornictwo ;) Polecam!
UsuńLepiężniki wyglądają ciekawie. Dzięki tobie poznałam nową nazwę :) Co do ogrodu to wygląda on poprawnie, ale brakuje mi w nim szaleństwa koloru.
OdpowiedzUsuńTak, też tak sądzę. Dlatego to nie jest mój ulubiony styl ogrodowy, ale jest idealnym przykładem dawnych ogrodów. Tak się kiedyś odpoczywało!
UsuńWtedy potrzebowano więcej trawy, by rozłożyć koc i w cieniu parasolki kontemplować przyrodę. Bądź niespiesznie przemierzać alejki prowadząc różnorakie dyskusje :)
OdpowiedzUsuńOj, tak, trudno to sobie dziś wyobrazić. W jednej części ogrodu król wybudował jako niespodziankę chiński pawilon dla swojej żony. Niespodziankę! Czyli ona wcale tam nie chodziła przez te kilka miesięcy kiedy to się budowało :) I tak sobie żyli mniej lub bardziej szczęśliwi ale na pewno nie-tak-strasznie-zalatani jak my...
UsuńCiekawy efekt z tymi lipami. A rododendron robi wrażanie :)
OdpowiedzUsuńJakie zdrowe liście kasztanowców! Nie mają szrotówka? Ja mam jeden, zastany z kupionym terenem, o którego dbam od lat grabiąc i paląc liście, a jednak, już widzę zmiany.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że nie pomyślałam! Może za morze jeszcze nie dotarł? w końcu u nas kiedyś też go nie było...
UsuńTak, specyficzny klimat, czasem uciążliwy dla ludzi, bardzo im sprzyja. Co ciekawe, najczęściej spotyka się te fiolety - najprostsze i najbardziej wytrzymałe odmiany.
OdpowiedzUsuńJak tam pięknie, chciałabym bardzo pojechać....
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcie z lipami. Te przedostatnie również powala. Ogólnie cudowne zdjęcia. Piękne miejsce. Chciałabym odwiedzić. Pozdrawiam, Aga. :)
OdpowiedzUsuń