Opowieść o wyjątkowych storczykach, które widziałam w Indonezji zacznę od maluszków, które widziałam po raz pierwszy w życiu. Zazwyczaj zachwycamy się storczykami o pojedynczych, dużych kwiatach, które mają intrygujące kolory. A tymczasem takie maleństwa o stonowanej kolorystyce nie ustępują urodą większym kuzynom.
Ze względu na ogromną wilgotność na każdym kwiatku tego storczyka pozostała kropelka wody co dało wrażenie stworka z setkami oczu na małych czułkach...
W Indonezji warunki do uprawy storczyków są idealne, bardzo wiele gatunków właśnie z tej części świata pochodzi, tu została opisana po raz pierwszy i stąd rozpoczęła wędrówkę do naszego świata. W naszych mieszkaniach albo szklarniach staramy się stworzyć podobne warunki, ale to właśnie tutaj jest ich ojczyzna.
Wiele gatunków rośnie epifitycznie na drzewach, na kamieniach, na budowlach. Wiszące luźno korzenie chłoną wilgoć nie z podłoża, ale z powietrza, niekiedy pomagają także roślinie utrzymać się na swojej podporze. Oczywiście, w ogrodzie botanicznym, rośliny są sztucznie umieszczane w odpowiednich miejscach, i pracowicie oznaczane metkami z informacjami systematycznymi. Można jednak wyobrazić sobie, że podobnie rosną storczyki w warunkach całkiem swobodnych, naturalnych.
Tutaj widać, że poszczególne rośliny tworzą bardzo liczne pseudo-bulwki przybyszowe, pozwalające na ich rozmnażanie. W tym ogrodzie, większość storczyków rozmnaża się tradycyjnie, podczas gdy w hodowlach komercyjnych, także w Polsce, wykorzystuje się techniki klonowania in vitro.
Przyjrzyjmy się kwiatom tych epifitycznych, drobnokwiatowych storczyków.
Wielooczkowiec powyżej to lipiennik (Liparis), którego kuzyni o znacznie mniej dekoracyjnych zielonych kwiatach rosną także na wilgotnych łąkach w Europie.
A to dendrochilum w wersji fioletowej i pastelowo-zielonkawej. Obydwa gatunki mają nieprawdopodobnie długie kwiatostany, składające się z setek malutkich kwiatuszków. Moim zdaniem są po prostu doskonałe...
Niektóre z tych storczyków można kupić także w Europie, widuję je także w kolekcjach naszych ogrodów botanicznych. Ale to tutaj w wilgotnym, górskim klimacie Bali są takie jak w naturze...
Piękne- widziałam je w łańcuckiej storczykarni
OdpowiedzUsuńA ja kiedyś w Ogrodzie Botanicznym w Pradze. Jednak w naturze są najpiękniejsze i wcale nie chce ich mieć w domu. Wolę wspomnienia tego co widziałam...
OdpowiedzUsuńCudne:)
OdpowiedzUsuńtak, tak, cudne...
UsuńPrzepiękne! Są takie delikatne i podobają mi się nawet bardziej niż te wielkie i kolorowe. Ale masz rację, nie wszystko, co zachwyca w naturze trzeba koniecznie przenosić do domu.
OdpowiedzUsuńTak jak piszesz, warto kolekcjonować wrażenia i zachwyty, a roślinki niech sobie rosną tam gdzie im najlepiej...
Usuńm.
U Ciebie naprawdę można tyle piękności zobaczyć i ciekawych rzeczy poczytać !!! Piękne:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie.