W tym tygodniu jesteśmy na północy, w Sztokholmie, gdzie cieszymy się z pięknych, słonecznych dni. Moje pierwsze kroki na spacerze skierowałam na wyspę Soedermalm, gdzie zlokalizowany jest przepiękny kompleks parkowo-rekreacyjny Tantolunden.
Dla mnie magnesem była część działkowa tego kompleksu, a więc ponad 100 malutkich ogródków działkowych, zlokalizowanych na malowniczym wzgórzu wznoszącym się ponad brzegami cieśniny.
W kompleksie znajduję się około 100 działek, użytkowanych w podobnie jak w Polsce, na zasadzie zrzeszenia właścicieli. Działki założono na tym terenie prawie sto lat temu. Obecnie funkcjonują jako otwarty dla spacerowiczów kompleks.
Poszczególne skraweczki ziemi są pracowicie wydzielone płotkami, deskami, dzięki czemu utrzymują się na stromym i granitowym podłożu. Pomiędzy działkami, w głębi kompleksu nie ma nawet płotów a granice są umowne.
Działki toną w zieleni, a o tej porze roku- we wszystkich odcieniach żółci, pomarańczu, czerwieni.
Dla mnie dodatkową atrakcją są malownicze małe i duże domeczki, typowe w swojej skandynawskiej prostocie i barwach.
W ogródkach bardzo mało jest iglaków i roślin zimozielonych, dominują jednak niewielkie drzewa owocowe, maliny, porzeczki z dodatkiem bylin. Niewiele jest też roślin o wyrafinowanych potrzebach, klimat jest tu jednak ostry a podłoże mało komfortowe.
Większość właścicieli bardzo tradycyjnie uprawia swoje poletka, sadząc przede wszystkim rośliny użytkowe. Cudowny jest jednak naturalny chaos i dość duże nieuporządkowanie, które ja tak bardzo lubię!
Tutaj, uprawa warzyw w pojemnikach jest po prostu koniecznością. A obecność skał granitowych zmienia znaczenie terminy "skalny ogród". Tutaj jest to po prostu ogród na skale, albo przytulony do skały, albo obok skały, zupełnie jak domek poniżej...
Dlatego w każdym ogrodzie widzimy zagonki wydzielone odeskowaniem, z bogatym, własnym kompostem jako podłożem.
Ten chaos, bogactwo roślina, a jednocześnie naturalność i prostota sprawiły, że spędziłam wiele godzin spacerują i spacerując.
Wracałam do miasta bardzo spokojna, zrelaksowana z ogromnym szacunkiem dla kilku pokoleń działkowiczów, którzy w mieście stworzyli taki mały, własny raj.
Pozdrawiam!
a u nas odwrotnie- Nie może być tyle działek w mieście...........Zniszczyć odebrać, poprowadzić drogę......jeżeli nie chcą zrezygnować.
OdpowiedzUsuńWięcej takich przykładów poproszę!!!!!!
Dziękuję
Cudne te małe działeczki, aż zazdroszczę też bym pospacerował po takim malowniczym kawałku Ziemi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ten ich raj też by mi sie bardzo podobał :)
OdpowiedzUsuńOj też by mi się podobało, szkoda, że my nie mamy takiej mentalności w ogródkach działkowych :) piękna wycieczka :)
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście mały raj na ziemi. Spacer musiał być uroczy - tyle do podziwiania. I do tego piękne jesienne kolory. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuń