Mam zmienne doświadczenia z różami. Są lata kiedy mnie zachwycają i lata kiedy zamierzam je wyrzucić z serca i ogrodu...
W tym roku, poszerzyłam różankę. Do kolekcji niskich róż okrywowych brakowało mi wysokiej, pięknej róży. W moim sklepie niespodziewanie zauważyłam w kąciku zapomniane oryginalne róże angielskie, licencjonowane ale troszkę zaniedbane. Kupiłam więc jedną sierotkę, przytuliłam na mojej różance i teraz mam:
Uwielbiam róże w tonacji beżowo-żólto-morelowej. A ta jest właśnie taka. Ma wielkie, ciężkie kwiaty, pomimo wilgoci i chłodu pięknie kwitnie.
Moja doskonała róża to odmiana Grace z hodowli Davida Austina (oryginalny opis tutaj).
Jest to róża zaliczna do typowych angielskich, o dośc wysokim krzaku, powtarzająca kwitnienie. Dość silnie pachnie i ma cudownie zabrawione kwiaty, choć nie tak intensywnie (brzoskwiniowe?) jak w opisie.
Angielskich róż nie trzeba chyba przedstawiać, są po prostu doskonałe. Mają silne łodygi i ładną, soczystą zieleń liści. Do tego duże kwiaty z wieloma płatkami, trochę jak u pełnokwiatowych peonii. Dodatkowo, można wybierać między kolorami kwiatów od najjaśniejszych bieli do najciemniejszych bordowych. Ja mam już kilka róż angielskich, na razie sprawdzają się i u mnie, dobrze zimują i pięknie kwitną. Choć nie sa tanie, czasem trafiam na nie po prostu w sklepie ogrodniczym, kupowałam też przez internet, bezpośrednio od producenta. Zawsze wybieram róże z oryginalnymi metkami i kodem kreskowym, mam wtedy pewność, że są oryginalne.
Róża nie na darmo nazywana jest królowa kwiatów - tak jak królowa piękna i dostojna, ale też wymagająca.
OdpowiedzUsuń