Najwięcej pączków mają odmiany najmniej szlachetne, często kupowane jako bezimienna "róża biała albo różowa".
Mam nadzieję, że zimna jesień nie nadejdzie zbyt szybko i jeszcze długo będą ozdabiać mój ogród...
Całe lato róże zasilałam odpowiednim nawozem, pod koniec lata zabezpieczyłam przed chorobami grzybowymi, dlatego teraz tak pięknie kwitną. Są zdrowe i pełne wigoru.
Mam nadzieję, że zimna jesień nie nadejdzie zbyt szybko i jeszcze długo będą ozdabiać mój ogród...
mnie sie bardzo podobaja roze jak nie sa jeszcze rozwiniete w pelni
OdpowiedzUsuńPiękne róże ... ładnie zapozowały Ci do zdjęć. Uwielbiam różany aromat, ale tylko w naturze ... na krzaczkach ... na łodyżkach pokrytych ostrymi kolcami ... na ich czubeczkach ... tam znajduje się esencja różanego zapachu. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJeśli już różany temat został wywołany, to ... róża pomarszczona ... krzewy jej całe ... obficie kwitnące latem, a wczesną jesienią przebarwiające się na nich liście i ... owoce, z których są przepyszne dżemy ... a zapach? ... Dla mnie to taka dzika róża, ale chyba najbardziej ją lubię :)
OdpowiedzUsuńNiech taka ciepła jesień trwa jak najdłużej, podpisuję się pod tym z całym przekonaniem!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię jesienne róże :)
Magdo, a czy mogę poprosić Cię jako specjalistę o radę? Nie mam pojęcia, gdzie mogłabym zdobyć nasiona kocanki, ale nie ogrodowej, tej zwykłej, tylko piaskowej (łac. helichrysum arenarium, ang. yellow chasteweed). Bardzo byłabym Ci wdzięczna za pomoc - szukałam w paru sklepach ogrodniczych i na Allegro, ale bezskutecznie. Gdybyś miała jakiś namiar, to napisz, proszę: libra.lawenda(@)gmail.com
Pozdrawiam :)
Ada, mój pierwszy pomysł, na szybko: pozbierać głównki kocanek i wysiać z nich nasionka. Przypomniałaś mi, że bardzo dawno już nie widziałam właśnie tych dzikich w kolorze od bladego do pomarańczowego. Pamiętam z dzieciństwa nawet ich zapach...
OdpowiedzUsuńA przy okazji zapytam w naszym Ogrodzie Botanicznym, może coś wiedzą o nasionach...
Dziękuję za szybką odpowiedź! Będę Ci bardzo wdzięczna, jeśli kiedyś przy okazji zapytasz w swoim Ogrodzie Botanicznym - to zresztą świetny pomysł, i ja zapytam przy najbliższej sposobności, gdy będę w Krakowie.
OdpowiedzUsuńNatomiast pozbierać kocanek nie mogę tak 'w naturze', ponieważ - czy uwierzysz? - nigdy ich nie widziałam w okolicy dziko rosnących. W ogóle zobaczyłam je dopiero na zdjęciach, bodajże l'Occitane de Provence i potem na wielu prowansalskich stronach w internecie. Wydaje się, że można je ładnie zasuszyć i chciałam je zastosować do bukietów i kompozycji z lawendą. Czytałam, że w Polsce rosną powszechnie na mniej urodzajnych glebach, gdzieś na bezdrożach, na piaskach. A ja ich nigdy nie widziałam! W sklepach proponowali mi nasiona tej zwykłej, ogrodowej kocanki - a przecież to wielka różnica. Dziękuję za podpowiedź z Ogrodem, a gdybyś się czegoś dowiedziała - będę niezmiernie wdzięczna :)
Witaj Magda,
OdpowiedzUsuńRóże bezimienne, podobnie jak inne bezimienne rośliny w sklepach doprowadzają mnie do pasji. "Róża różowa" - skąd ma człowiek wiedzieć co dla niej zaplanować? eeehhh...
Pozdrawiam weekendowo,
Ewa
PS. Magda, przenoszę blog Nastrojowy ogród na własną domenę www.nastrojowyogrod.pl. Zaktualizuj proszę link w blogrollu. Dzięki!
witaj, zagladam tu czasem :)
OdpowiedzUsuńkocanki dziko rosnace na pewno znajdziesz na Kaszubach. rzeczywiscie rosna na piachu, w towarzystwie wrzosow wygladaja pieknie.
pozdrawiam z Bretanii, via Kaszuby
@leloop - pięknie dziękuję :) Daleko trochę na Kaszuby - ale poszukam wśród znajomych blogów, może dam jakieś ogłoszenie ;)
OdpowiedzUsuńMagdo, pięknie, słonecznie pozdrawiam i już znikam i nie zanudzam :)