W prawie każdym ogrodzie są miejsca o zmiennym nasłonecznieniu i zmiennej wilgotności. Często jest to brzeg ogrodu, kącik przy płocie albo przy żywo-płocie. Co zrobić z takim miejscem?
Można oczywiście nic nie robić i zostawić tam chaszcze, a można posadzić naparstnice purpurowe (Digitalis purpurea), które doskonale się sprawdzają właśnie w takich miejscach.
Naparstnice w warunkach naturalnych rosną na brzegu lasu, są zatem przyzwyczajone do tego, że w ciągu dnia przez chwilę są w całkowitym cieniu, a przez chwilę w pełnym słońcu. Nie mają też specjalnie wysokich wymagań co do gleby czy wilgotności, poradzą sobie w przeciętnym ogrodzie. Pamiętajmy jednak, że w warunkach naturalnych są objęte prawną ochroną, a zatem nie zabierajmy ich do ogrodu!
W naszych ogrodach naparstnice rosną i kwitną w cyklu dwuletnim, podobnie jak dziewanny. W pierwszym roku po wysianiu, tworzą niskie rozety, z których w kolejnym roku wyrastają bardzo wysokie pędy kwiatowe w formie grona zawierającego nawet kilkadziesiąt kwiatów. Na nich, stopniowo otwierają się dzwonkowate i kropkowane kwiaty w różnych odcieniach od bieli do amarantu. A najnowsze odmiany mogą być także czerwonawo-brązowe! Po kwitnieniu i wyschnięciu nasion, po prostu otrzepujemy je na rabatach i czekamy na kolejne pokolenie...
Naparstnice dobrze sprawdzają się w różnorodnych aranżacjach. W nowoczesnych ogrodach są także ciekawym elementem zestawień z trawami i żurawkami. Ja bardzo lubię je w wersji tradycyjnej, wiejskiej. Takie właśnie wielokolorowe, swobodne rabaty widzieliśmy ostatnio w Muzeum Wsi Lubelskiej - skansenie w Lublinie.
Ciekawe wydało mi się także zestawienie z niskimi goździkami brodatymi z bukszpanowym brzegiem.
Uwielbiam naparstnice i pozwalam im rosnąc tam gdzie się wysieją, a sieją się w najdziwniejszych miejscach. Mówimy na nie "krawcowe". Tak żartobliwie. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńO, nie wiedziałam. U mnie też czasem są, czasem nie ma, jak się wysieją.
UsuńNajbardziej lubię Naparstnice z Tojadami, Ostróżkami, i Różami... Ale najpiękniej i tak wyglądają na brzegu wspomnianego przez Ciebie lasu :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie pomyślałam, że tak rzadko widuję je w naturze, w moich okolicach wcale nie rosną...
UsuńMam naparstnice i chcę ich jeszcze więcej! :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, wystarczy wysiać nasionka i za rok będą znów...
UsuńPiękne, też chcę je u siebie posadzić, bo są takie właśnie sielsko-wiejskie. :)
OdpowiedzUsuńPrawda, że tak nam się kojarzą, a bywają sadzone i w ogrodach w wersji zupełnie nowoczesnej...
UsuńMuszę posadzić naparstnice:-) są naprawdę boskie :-)
OdpowiedzUsuńA najnowsze odmiany są jeszcze bardziej boskie niż te tradycyjne różowe :)
UsuńBardzo je lubie wraz z gozdikami zwanymi przez moja mame kamiennymi przypominajami ogrod dziecinswta. Rosna rowniez u mnie w ogrodzie. Na jednej z fotografi pieknie wygladaja rowniez z ostroszkami :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, z goździkami. Ja mam sporo goździków, kupuje u siebie na targu. Dobrze jest mieć takie tradycyjne rośliny, poza nowościami, prawda?
UsuńUwielbiam naparstnice, zostawiam kilka kwiatostanów, by mi się same wysiały. Właśnie dzisiaj robiłam im sesję zdjęciową. Pozdrawiam serdecznie Pani Magdo. :)
OdpowiedzUsuńTo jest urocze, wystarczy je zostawić do wysiania i znowu będą :-)
UsuńTo jest urocze, wystarczy je zostawić do wysiania i znowu będą :-)
UsuńBardzo lubię naparstnice. To jeden z ulubionych kwiatów mojego dzieciństwa. W ogrodzie pozwalam im zwykle rosnąć tam, gdzie się wysieją - w każdym towarzystwie im do twarzy :) Dziękuję za inspirację - posadzę tym razem własnoręcznie kilka siewek przy płocie - wyglądają malowniczo. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzy płocie na pewno będzie im dobrze!
UsuńPrzy płocie na pewno będzie im dobrze!
UsuńU mnie na parapecie stoją naparstnice i cieszą moje oczy :) To piękne kwiaty.
OdpowiedzUsuńU mnie same się nasiały :) W tym roku kwitnie tylko jedna. Piękna jest. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńO to fajnie, miło jak są już na stałe w ogrodzie...
UsuńU mnie również same się nasiały , bardzo je lubię
OdpowiedzUsuńU sąsiada je widziałam, ale nie miałam pojęcia jak się nazywają. Może u siebie też wysieję, tylko trochę się boję, że się rozpleni szybko, bo podobno właśnie trochę jak chwast się zachowuje czasem.
OdpowiedzUsuń