Pisałam już o niespodziance, którą zobaczyłam w czasie jesiennego spaceru w Krakowie. Zobaczyłam wtedy wielką rzadkość - żeński egzemplarz miłorzębu. Teraz, odwiedzając Kraków poszłam odwiedzić panią miłorzębową.
Miłorzęby to dość popularne w Polsce drzewa ozdobne. To ciekawe drzewa, należące do grupy roślin nagonasiennych (jak iglaki) ale mające szeroką blaszkę liściową, o kształcie trójkąta. Miłorzęby są dwupienne i zazwyczaj sadzi się egzemplarze męskie. W niewielu miejscach, najczęściej w kolekcjach ogrodów botanicznych spotyka się egzemplarze żeńskie.
Jak widać, na gałązkach pani miłorzębowej już wiszą duże nasiona (nie owoce, ale nagie nasiona, bo to rośliny nago-nasienne), które jesienią opadają, a potem fermentują i po prostu śmierdzą... Nie polecam zatem sadzenia pani miłorzębowej w ciasnym ogrodzie przy oknie kuchennym, ale w przewiewnym miejscu na otwartej przestrzeni, można mieć taką ciekawostkę... Pamiętajmy oczywiście, że po latach wyrośnie w duże drzewo o pięknej, kształtnej koronie, jak tutaj na Plantach...
A jesienna opowieść o pani miłorzębowej jest tutaj (klik).
A prosiłam jesienią, żebyś dała znać, jak będziesz się wybierała do Krakowa.........
OdpowiedzUsuńBarbara
Bardzo fajna Pani :-) O ile dobrze pamiętam najstarszy w Polsce miłorząb rośnie w Łańcucie. Krakowski OB ma drugi, a stołeczny OB UW trzeci pod względem wieku :-) Serdeczności!
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie tak jak piszesz!
OdpowiedzUsuńMusze o niej pamiętać, jak pojadę do Krakowa :)
OdpowiedzUsuńWarto. Panie miłorzębowe w Krakowie są dwie: na Plantach i w Ogrodzie Botanicznym UJ. W naszym ogrodzie botanicznym jest pan ze wszczepioną gałązką żeńską...
UsuńWpadam do Ciebie regularnie, natura ciągnie mnie jak wilka do lasu :))Do pozostawienia komentarza właśnie pod tym postem skłonił mnie dzisiejszy spacer... Od 100 lat mieszkam w Budapeszcie i dzisiaj byłam na wyspie św. Małgorzaty. Rośnie na niej wiele drzew ginco, a dzisiaj odkryłam 3 szt. pań miłorzębowych, rosnących obok siebie. Liście jeszcze nie żółkną, natomiast pod drzewami zauważyłam masę tych kuleczek, i zaczęłam się zastanawiać co to jest... I wtedy mnie olśniło, że czytałam o tym na jakimś blogu, spokoju mi nie dawało, szukałam, aż znalazłam źródło :)))) Czy z takiego nasionka da się wyhodować drzewko ginco? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń