21 paź 2014

Tłumnie na astrach...

Bardzo lubię astry marcinki. Pisałam już o nich tutaj i tutaj też. Przemknęła mi własnie refleksja: tak, pisałam o astrach pięć lat temu...ojej, ten upływ czasu...
W ubiegłym roku postanowiłam zmienić im miejsce i niestety zmarnowałam te najbardziej ulubione - w ostrym amarantowym kolorze. Trudno, kupię je jeszcze raz i posadzę od nowa... Natomiast najpóźniejsze, blado fioletowe rosną i kwitną cudownie.
W weekend, kiedy mu byliśmy zajęci pracami porządkowymi, na naszych astrach też odbywały się intensywne prace naszych mniejszych przyjaciół. Były i pszczoły i trzmiele i wiele innych owadów...
Kwiaty, które my sadzimy, żeby mieć radość z ładnego ogrodu, dają im zapas niezbędnego pożywienia przed zimą.
A ja w przyszłym roku dosadzę jeszcze trochę astrów amarantowych, fioletowych i białych. I może będzie tak jak tu (działki w Sztokholmie):
i jeszcze tu:
tak też jest malowniczo:
Tak, zdecydowanie, zapisuję w planach na przyszły rok: jeszcze więcej astrów!
 

20 komentarzy:

  1. rośliny w dużych grupach robią wrażenie, ładne te astry na działkach
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie taka mieszankę chciałabym mieć u siebie. Dotychczas miała posadzone tu i tam, a jednak w grupie jest siła!

      Usuń
  2. bardzo wdzięczne i urokliwe kwiaty, zawsze mi się kojarzą z końcem wakacji u babci. tez lubię te ciemniejsze odmiany i jak na złość te jaśniejsze lepiej sobie u mnie radzą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie odmiany bardziej czerwone były wcześniejsze, zaczynały kwitnienie nawet w sierpniu, a te jaśniutkie - dopiero teraz. Tak czy inaczej, w przyszłym roku poszukam jeszcze raz odmian bardziej czerwonych niż niebieskich...

      Usuń
  3. Astry pięknie ubarwiają jesień. Przyciągają nasz wzrok i owady. Na Twoich zdjęciach pieknie widać jak obłowiły się w pyłek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Astry to prześliczne kwiaty, nigdy ich w ogrodzie nie jest za dużo:))) Tym bardziej, że nie tylko my je lubimy, ale owady również...i to bardzo.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy za dużo, tak jak piszesz. W ogóle - kwiatów nigdy za dużo. Zimozielone ogrody cenie u kogoś, u siebie wolę kwiatowo i kolorowo..

      Usuń
  5. Więcej astrów - popieram! W tym roku zaczęłam wielką z nimi przygodę i jestem oczarowana!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie wyglądają z trawami ozdobnymi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dzisiaj widzieliśmy je właśnie z miskantami na placu Grzybowskim...

      Usuń
  7. A ja musiałam z moim trochę powalczyć, bo chciały zagarnąć nieprzewidziane dla nich fragmenty. Ale już się pogodziliśmy i jest zgoda między nami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jak już rosną to rosną! Marzą mi się średniaczki, mam te odmiany najwyższe i niziutkie, prawie obwódkowe...

      Usuń
  8. Ja mam niewielką kępę ciemno niebieskich. W mojej okolicy jest ich bardzo mało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciemnoniebieskie też są piękne, mam je w innym miejscu niż te pastelowe, dokupiłam w tym roku, bo ciągle mi mało późnych kwiatów...

      Usuń
  9. Lubię marcinki. Miałam sporą kępę przed domem (obok furtki na posesję). Niestety w ubiegłym roku jakiś kretyn koszący pobocza wpadł na pomysł, że zrobi mieszkańcom przysługę i wykosi nie tylko pas drogowy, ale wszystko równiutko aż do samego płotu. Zanim go ktoś powstrzymał wyrżnął w pień wszystkie bylinowe nasadzenia wzdłuż jednej strony ulicy. Sąsiad, który miał wzdłuż płotu piękną kolekcję traw ozdobnych mało zawału nie dostał, tak mu ciśnienie skoczyło na widok równo przystrzyżonego "trawniczka". Co prawda marcinki odbiły, ale na razie to bardziej pojedyncze sztuki niż zwarta kępa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej! To usiał być okropne! Dobrze, że to takie niezniszczalne byliny i w końcu odbiją! Widuję na działkach marcinki posadzone jako bramka przy furtce i bardzo mi się to podoba!

      Usuń
  10. Wspaniałe zdjęcia pszczół! Mnie to się nigdy nie udaje. A marcinki bardzo lubię - swoje hodowałam z nasion.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, to nie było łatwe: ruszały się i kwiaty i owady, a w końcu i ja się kiwałam, ale udało się!
      Może i ja dosieję jeszcze trochę nasion... Próbowałam w tym roku z nasionami astrów jednorocznych, z dwóch torebek, miałam tylko kilka roślinek, w fajnym czerwonym kolorze.
      Pozdrawiam,
      m.

      Usuń
  11. Zdjęcia tak samo piękne jak zjawiska, które są na nich pokazane :). Trzymaj tak dalej, z pewnością będę tutaj zaglądać częściej :).

    OdpowiedzUsuń

Nie wyrażam zgody na ukryte reklamy w komentarzach!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...