Czekając na rozpoczęcie wiosennego grzebania w ziemi poświęcam więcej uwagi roślinom w domu.
Kilka lat temu dostałam kallę (czermień błotną, Calla palustris). Nie mam oczka wodnego, więc przydzieliłam jej średnią doniczkę i wdrożyłam w nasz rytm: zima- w chłodnym domu, lato- na tarasie. Zauważyłam, że wymaga sporo podlewania, dodatkowo zasilam ją nawozem humusowym. Wyrosła w zgrabną kępę strzałkowatych liści, pomiędzy którymi pojawiają się szlachetne kwiatostany.
Jak wszystkie gatunki roślin obrazkowatych, także kalla tworzy kwiatostany składające się z szerokiej kolby okrywającej właściwy kwiatostan w formie wąskiej rurki. W naturze tak specyficzna budowa kwiatów wymaga specyficznej "obsługi" - zapylaczami są ślimaki.
Kalla jest polskim rodzimym gatunkiem, występującym w całej Polsce, w miejscach wilgotnych i na torfowiskach. Można uprawiać ją w ogrodzie, tak jak tutaj, w Arboretum w Rogowie.
A z wielokolorową kuzynką kalli czyli cantedeskią (Zantedeschia aethiopica) nie mam niestety dobrych doświadczeń.
to są moje ulubione kwiaty:) Miałam wiązankę ślubną z miniaturowych kalii. Była fantastyczna:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, kiedyś kojarzyła mi się ze smutnymi uroczystościami, aż zobaczyłam wiązankę ślubną. Była taka delikatna, własnie ślubna! Dopasowana do sukni.
OdpowiedzUsuńPiękne masz okazy!
Bardzo ciekawy blog i piękne fotki. Pozdrawiam, Kasia.
OdpowiedzUsuńPiękne kwiaty, nie mam szczęścia do uprawy kalii :)
OdpowiedzUsuń