Przy okazji opowieści o żmijowcu (tutaj), wymieniłyśmy z Basikiem uwagi o roślinach ruderalnych. Nazwa ta dość trrrudna, zwłaszcza jeśli przypominają się dziecięce kłopoty z wymową rrrr.
Rośliny ruderalne to takie, które mogą rosnąć w miejscach zmienionych przez człowieka: między płytami chodnika, na poboczach dróg, na śmietniskach czy na torowiskach, jak wspomniany wyżej i pokazany niżej, żmijowiec.
Z powodu niełatwych warunków, w których przyszło im żyć, rośliny ruderalne najczęściej nie są dekoracyjne, duże czy pachnące. Najczęściej to mało wyróżniające się gatunki przystosowane do tego by trwać pomimo zadeptania, przejechania pociągu, wypalenia słońcem...
W różnych miejscach, rośliny ruderalne tworzą całe zbiorowiska, przystosowane do specyficznych warunków w danym siedlisku. Takie zbiorowiska roślin odpornych na nasłonecznienie, lubiących suche i luźne podłoże towarzyszą torom kolejowym. Zazwyczaj przy torach rośliny nie są dobrze widziane, są usuwane przez kolejarzy lub same giną, zazwyczaj z przesuszenia. Pędząc gdzieś w ultraszybkim Pendolino, my też nie zwracamy na nie uwagi.
W ubiegły weekend miałam unikalną okazję zanurzyć się wśród roślin ruderalnych, korzystając z Bieszczadzkich Drezyn Rowerowych.
Specyficzna konstrukcja tych pojazdów pozwala nacieszyć się przyrodą w bardzo bliskim kontakcie. Drezyny poruszane są siłą naszych mięśni, poruszają się po torach kolejowych na łączących Zagórz i Krościenko, wyruszając ze stacji Uherce Mineralne.
Można spokojnie pochylić się nad delikatnym bodziszkiem cuchnącym (Geranium robertianum)...
...ponad którym strzeliste dzwonki brzoskwiniolistne (Campanula persicifolia) przywędrowały z pobliskich łąk. W innych miejscach pędząc naszą drezyną mijamy skrzypy, krwawniki i trawy...
...a w oddali krzewy bzów czarnych i koralowych, kaliny i pęcherznice. Jak widać, tak jak na tradycyjnej linii kolejowej, obowiązują ostrzeżenia dla samochodów przy przejazdach kolejowych. My mijamy je z drugiej strony.
Podobnie jak tajemnicze oznaczenia i sygnalizatory, których znaczenie pozostaje dla mnie zagadką. Wystarcza mi wiedza, że między torami kwitnie wiesiołek pospolity (Oenothera sp.)...
...a na poboczu zostawiamy za sobą łany żmijowców...
Mam nadzieję, że zachęciłam Was, by nie tylko w czasie wakacji, mieć odwagę odkrywania nieszablonowych sposobów spędzania czasu blisko przyrody...
Film tutaj.
A o fotowarsztatach, na których tam byliśmy tutaj.
I nie piszcie proszę, że to daleko... Tak, nie z każdego miasta jest blisko. Z Warszawy na przykład 450 km w jedną stronę, a wrażenia z trzygodzinnej wyprawy warte były pokonania tylu kilometrów za kierownicą...
Ciekawa jestem, czy zachęciłam Was do polubienia rrrroślin rruderrralnych, liczę na to!