10 maj 2009

Skrzydlate życie mojego ogrodu...

Kupując ogród zastaliśmy na środku ścięty wysoko pień sosny. Nie dość, że nie wiadomo co z nim zrobić to jeszcze sterczy jak wyrzut sumienia, każdy chyba wolałby mieć na jego miejscu pełne życia drzewo.

Zatem nieszczęsny pień sosny, szczęśliwie ma półeczkę, na której pierwszej zimy mąż umieścił karmnik. Umieścił go porządnie, przybijając i przyklejając żeby mocno się trzymał. Mamy więc karmink całoroczny, stopniowo obrastający winobluszczem i clematisami.
Tej wiosny kupiliśmy budki lęgowe, powiesiliśmy na pozostałych sosnach. W jednej od razu zamieszkała para sikorek bogatek, które już mają młode. Praktycznie cały dzień rodzice kursują znosząc prowiant dla małych popiskujących i wiecznie głodnych stworzonek. Tak więc, nasz całoroczny karmnik i teraz musi być pełny, bo głodomory czekają...
A przy okazji korzystają z niego i sierpówki i sójki, świeżo skoszony trawnik przeczesują szpaki, o srokach wyjadających psie chrupki nie wspomnę...
Miło jest rano słyszeć tylko głosy ptaków, dla takich chwil warto jest wstawać wcześniej i dojeżdżać do pracy trochę dłużej...

1 komentarz:

  1. Jak to dobrze właściciele ogrodów dbają o ptaki... Tylko ta jedna budka chyba za nisko jest trochę osadzona (jak kotki są na posesji)

    OdpowiedzUsuń

Nie wyrażam zgody na ukryte reklamy w komentarzach!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...