Teraz, ciesząc się ciepłymi jesiennymi dniami, częściej odwiedzam centrum ogrodnicze. Dokupuję rośliny do dosadzenia, myślę o cebulkach i nawozach, uzupełniam zapasy patyczków i sznurków do podwiązywania rozrastających się roślin. Niekiedy udaje mi się zrobić rozsądne zakupy. Ostatnio nie kupiłam dyni...
Były tak piękne i takie duże i na pewno takie smaczne, ale byłam dzielna...
i nie kupiłam dyni... no dobrze, kupiłam małe, purchlaste dynie ozdobne, takie troszkę trędowate... i tylko trzy, choć każda inna i każda dziwniejsza od innych...
Kupiłam bez żadnych wyrzutów i z dużą radością, długo szukaną werbenę patagońską...
Tutaj, wygląda przepięknie tworząc łan przy hortensjach, ja zabrałam do siebie tylko jedną, dużą i rozrośniętą roślinkę. Będzie jej dobrze na nowej rabacie przy trawach i jeżówkach.
Kupiłam jeszcze drobne uzupełnienie zbiorów rozchodników i astrów, ale to następnym razem... Miarą rozsądku było to, że udało mi się zmieścić zakupy w jednym wózku...Kusi mnie jednak, żeby podjechać po jakieś typowo jesienne dekoracje, oj kusi...
będę musiała sprawić sobie taką dynię :)
OdpowiedzUsuńTeż już myślę o jesiennych dekoracjach choć wiem, że na to jeszcze czas :)
OdpowiedzUsuńA ja lubię co jakiś czas, choć troszkę pozmieniać...
UsuńPiękna Werbena! Myślisz,że przetrwa polską zimę ?
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie. Ale przykryję ją dobrze i poczekam na przyszłoroczne siewki, podobno w ten sposób się udaje...
UsuńPiękne te dynie... A wiesz,że ja jeszcze nigdy nie używałam ich do jesiennych dekoracji. Może w tym roku się skuszę....
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam takie dynie zarówno samotnie jak i w towarzystwie papryczek, pomidorków, kasztanów...
UsuńPiękna ta werbena :-) Za mną też ciągle chodzi i w przyszłym sezonie się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńJa też długo myślałam, platonicznie podziwiałam u innych... Zobaczę za rok czy będę mieć własne werbeniątka :)
UsuńWerbena jest przepiękna, a dynie...poezja:)
OdpowiedzUsuńOj, tak, dynie jak afirmacja obżarstwa...takie wielkie, okrągłe brzuszki...
UsuńUwielbiam takie zakupy na straganie w sklepie ogrodniczym... ciągle mi mało, tylko potem pracy dużo:)))
OdpowiedzUsuńPiękne Twoje zdjęcia, ja jutro na targ się wybieram i pewnie też wrócę objuczona:)))
Pozdrawiam Cię serdecznie.
A ja wybieram się w piątek a potem w poniedziałek. Zawsze jest jakiś pretekst, a to nawóz jesienny trzeba kupić, a to kwiatek koleżance na imieniny...
Usuńm.
Co to za fajny bazarek? gdzieś w okolicach Warszawy? Werbena piękna, ale u mnie niestety nie wytrzymywała zim :( Trzymam kciuki by Tobie się udało, podobno na lekkiej glebie radzi sobie lepiej.
OdpowiedzUsuńZ werbeną zobaczymy, może się uda. Ostatnio odkryłam znowu centrum ogrodnicze PNOS w Alei Krakowskiej, pisałam u Ciebie w komentarzu. Zrobiło się bardzo ciekawe, ma dużo nowości, większość roślin oznaczonych odmianowo, dobry parking i rozsądne ceny. Zazwyczaj bywam tam przed pracą, bo jest otwarte od ósmej... A jeśli dojadę do miasta wcześnie to zaglądam na giełdę kwiatową na Bakalarskiej...Tam kupuję sprawdzone storczyki, różne doniczkowe i niekiedy jednoroczne lub wrzosy. Nie mają tam bylin ani krzewów, ale za to obłędne kwiaty cięte...A bazarek jako bazarek mamy w Falenicy, bo ja zupełnie gdzie indziej mieszkam i gdzie indziej pracuję...
UsuńKoniecznie dynie musze zakupic, pyszna jest pieczona z oliwa...
OdpowiedzUsuń