Nasza jesienna wizyta w Sztokholmie była inspirowana opisami ciekawych ogrodów, które znalazłam w przewodniku po zielonym Sztokholmie (
więcej tutaj - jedynie po szwedzku). Gdy tylko otworzyłam książkę, wiedziałam, że pierwszym ogrodem, który muszę obejrzeć dokładnie będzie ogród bylinowy w Skarholmen.
Jeszcze zanim poznałam nazwisko projektanta i historię powstania tego ogrodu, wiedziałam, że jest to ogród w moim stylu: atrakcyjny cały rok, wielobarwny, różnorodny, trochę chaotyczny ale doskonały w tym chaosie...
W początku października, już po pierwszych przymrozkach, przyszedł czas, aby szukać tego ogrodu. Skarholmen jest jednym z przedmieść Sztokholmu, dość odległym od centrum i dość banalnym (
mapa tutaj). Jak widać, są tu niewielkie bloki, zamieszkałe głównie przez imigrantów. Nie łudźmy się, mieszkańcy są zabiegani, zapracowani, na pewno nie są koneserami współczesnej sztuki ogrodniczej. Może więc być zaskakujące, że władze dzielnicy postanowiły zaprosić światowej sławy projektanta ogrodów Pieta Oudolfa (
więcej tutaj) do stworzenia zielonej oazy pomiędzy blokami, która będzie po prostu przyjazna dla mieszkańców.
W roku 2011 Piet Oudolf stworzył tutaj widowiskowy ogród bylinowy. Przy wejściu wita nas tablica informacyjna z ulotkami dotyczącymi sezonowych imprez, które w lecie są tu organizowane. Więcej informacji jest
tutaj (po szwedzku)
Jak widać, ogród jest bardzo silnie osadzony w miejskim krajobrazie, przecinające go asfaltowe ścieżki zostały wyznaczone przez przechodniów chodzących tędy na co dzień. Rabaty otaczają niewielki placyk, gdzie można posiedzieć nad skromnym zbiornikiem wodnym. Nasadzenia podchodzą bezpośrednio pod balkony, pod okna, zaglądają także do ogródka przy pobliskim przedszkolu. Gdzieś dalej są parkingi, stacja metra z centrum handlowym, normalne życie...
To po prostu doskonały ogród miejski. Tylko tyle...i aż tyle...
Nie jest łatwo zaprojektować rabaty bylinowe, by były atrakcyjne także jesienią, po wczesnych przymrozkach, kiedy nie ma już kolorowych jeżówek, astrów i dzielżanów. W Sztokholmie przymrozki przychodzą już we wrześniu, więc sezon wegetacyjny bywa krótszy niż u nas. Na jesień zostają malownicze pozostałości: brązowe główki, wiechy, liście...
U stóp rosnących tutaj wcześniej drzew stworzono dywan bylin. Są tu: trawy, brunery, jarzmianki, świecznice, rodgresje, tojady...
W dalszym planie falujące łany traw i bordowe domeczki przedszkola.
A w bliższym planie nasadzenia do zapamiętania, do inspiracji a może do skopiowania...
Rodgresja kasztanowcolistna podsadzona brunerami skradła moje serce.
Kilka kroków dalej złotawe nasadzenia traw, parzydeł, szałwii, przetaczników też przyciągają wzrok...
W dalszej części rabaty zestawiono byliny i trawy, które już w początku października zakończyły wegetację. Dla mnie to kopalnia inspiracji, jak stworzyć rabaty atrakcyjne także poza sezonem letnim. Moim zdaniem mistrzowskie zestawienia Pieta Oudolfa są nadal wyjątkowo piękne, choć kolory już przebrzmiały, a liście przemarzły...
A o dalszych częściach tego ogrodu następnym razem....