9 lip 2016

Lipiec w naszym ogrodzie: liliowce i róże

Pierwsze dni lipca w naszym ogrodzie są kwietne. Stopniowo rozkwitają kwiaty lata, u nas to głównie liliowce i róże...
Ten rok nie jest bardzo udany, jeśli chodzi o kwiaty. Straciliśmy wiele krzaczków róż i wszystkie budleje. Tym bardziej cieszę się z kwitnienia starych, już kilkuletnich róż. Na zdjęciu powyżej - jedna z moich ulubionych - polska odmiana Jarocin, amarantowa i pełna wigoru. Poniżej, róża bezodmianowa, kupiona wiele lat temu w supermarkecie jako "biała". Kwitnie co roku i choć nie jest wyjątkowo piękna, to cenię jej bezproblemowość...
Na mojej różance straciłam kilka pięknych róż tej zimy. W ich miejsce, posadziłam odmiany bardzo odporne, okrywowe. Mają bardzo proste, pięciopłatkowe kwiaty. Mam nadzieję, że sprawdzą się i zostaną u nas na dłużej. To odmiana Stadt Rom, o kontrastowo amarantowych kwiatach...
Ta odmiana jest tak niska, że po prostu zatopiła się w otaczających ją kępkach kocimiętki... To jedna z najniższych róż okrywowych, po prostu liliputek...
Na różance straciliśmy też ubiegłoroczne rozrośnięte krzaczki lawendowe, posadziliśmy więc młodzież, która dopiero się rozkręca...
Natomiast na rabacie kwiatowej, o tej porze roku królują liliowce. Mam ich wiele odmian, małych i dużych, porozrastanych w wielkie kępy. Co prawda ich liście troszkę chorują, ale kwiaty są piękne...
Po wielu latach kolekcjonowania, nie mogę się zdecydować, która z odmian podoba mi się najbardziej. A może po prostu wszystkie...
Nawet te najzwyklejsze, tworzą ciekawe kolorowe akcenty w bardzo zielonym ogrodzie...
A poza różami i liliowcami do kwitnienia szykują się hortensje i jeżówki. Ogród wchodzi w odsłonę typowo letnią...

16 komentarzy:

  1. "Pocieszenie" nie jest tu najbardziej taktownym określeniem ;) ale pocieszyłaś mnie Magdo, że u Ciebie też :( chorują w tym roku liście liliowcom. Bo martwiłam się, że to coś co nie wiem o co chodzi. Chociaż, powiem Ci, że to coś związanego z suchością i gorącem, myślę, bo rosnące w w półcieniu i cieniu wyglądają świetnie.
    Czy pod Warszawą była jednak mrożna zima? U mnie budleje wyrzucone w bylejaki kąt (straciłam do nich serce, są przereklamowane) przeżyły spokojnie i nic im nie jest, nie cięłam, nie okrywałam. No ale, jak chodzi o tajemne idee życia roślin to wiem, że nic nie wiem........
    Serdeczności :)
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha. Tak, właśnie jest z tym pocieszaniem się. Ja się pocieszam tym, że w miejsce poprzednich róż mam nowe... U nas ta zima była ciężka: najpierw do listopada roślinki jeszcze wegetowały, były zielone. A potem w zasadzie z dnia na dzień przyszedł suchy, silny mróz. Szczerze mówiąc, zwlekaliśmy z okryciem róż, aż ziemia zamarznie... No i katastrofa: ziemia zamarzła razem z różami. A wiosną do tego było sucho... No nic, sadzimy pewne rośliny jeszcze raz, inne wyleciały z mojej listy raz na zawsze. Budleje bardzo, bardzo lubię. Jednego roku, w zasadzie nie było u nas zimy i miałam dwuletnie budleje tak wielkie jak w Anglii. No ale potem przyszedł mróz ;) Tak, w tym roku kupiłam kolejne dwie budleje....

      Usuń
  2. Pięknie :-)takie gatunki najlepsze. też straciłam dwie ukochane róże i budleje ze względu na warunki pogodowe. Muszę się rozejrzeć za bardziej odporniejszymi gatunkami róż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas najprawdopodobniej nawet rośliny nie wymarzły tylko uschły. Myślimy o usprawnieniu podlewania w sezonie jesienno-wiosennym. Będziemy też pracowicie okopczykowywać kompostem, nie patrząc na temperatury, to może damy radę. Jest coraz więcej odmian odpornych, bardziej wytrzymałych. Niestety najpiękniejsze róże, angielskie w moim ogrodzie nie dają rady... Myślę jeszcze o dosadzeniu kilku ładnych róż pomarszczonych, one są nie tylko wytrzymałe ale także pożyteczne...

      Usuń
  3. Straty w ogrodzie - wielka przykrość. Ale i nowe możliwości. Piękne kolory różane, szczególnie ładna ta z trzeciego zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta z trzeciego to moje ulubione maleństwo, tegoroczny nabytek :-)

      Usuń
  4. He he, w tym roku wielu z nas miało różne straty w ogrodzie. ja też :-( Ale dzięki temu mam nowe rośliny... Chociaż starych troszkę szkoda :-) Pięknie u Ciebie. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, i tego się trzymajmy: stale jest miejsce na nowości :-)

      Usuń
  5. Lawenda <3 Moja wielka miłość od dawien dawna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejna roślina (liliowce), która od jakiegoś czasu wisi na mojej liście "must have" i czeka na zorganizowanie miejsca :) Piękne są te Twoje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  10. Od zawsze marzą mi się Bieszczady, ale nie udało się wylądować do tej pory :)

    OdpowiedzUsuń

Nie wyrażam zgody na ukryte reklamy w komentarzach!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...