Dawno, dawno temu, w pierwszym roku ogrodowania, kiedy trawnika miałam więcej niż rabatek, skosiłam, a raczej wycięłam cały trawnik sekatorem, nie miałam bowiem żadnego innego sprzętu...
Teraz już jest lepiej, stąd mój sponsorowany artykuł o efektach zastosowania podkaszarki.
Włoska firma Oleo-Mac zwróciła
się do nas z prośbą o przetestowanie jednego z modeli sprzętu ogrodniczego:
kosy BC 240 T.
Do jakich czynności taka kosa
może być przydatna? Przede wszystkim należy pamiętać, że nie jest to urządzenie
przeznaczone do koszenia trawnika, choć widuję je w takim zastosowaniu u sąsiadów.
Dużą, równą powierzchnię trawnika kosimy kosiarką o napędzie elektrycznym lub
spalinowym. Urządzenie przenośne czyli kosa, podkaszarka lub wykaszarka, jest
narzędziem dodatkowym, wspomagającym nas w utrzymaniu ładu w ogrodzie.
W moim ogrodzie proporcje
pomiędzy trawnikiem a rabatami są odwrotne niż u sąsiadów, mam duże rabaty
rozdzielone ścieżką trawnikową o szerokości kosiarki. Może się wydawać, że nie
mam problemów z utrzymaniem trawnika w dobrej formie. Niestety, tak nie jest.
Duże rabaty mają długie brzegi,
które powinny być ładne. Na większości rabat brzeg jest niezabezpieczony i
przycięty w regularne kanciki. Koszenie kosiarką wzdłuż takiego brzegu wcale
nie jest możliwe. Zazwyczaj albo kończy się skoszeniem roślin brzegowych na
rabacie, rozjechaniem ich kołami albo rozrzuceniem kory na trawnik. Jest to
więc duże utrapienie, które może prowadzić do ogromnych konfliktów między
koszącym a wielbicielem roślin! W takich miejscach doskonałym rozwiązaniem jest
zastosowanie innego urządzenia np. takiego jak testowana kosa BC 240 T. Dzięki
dużej łatwości manewrowania, bez trudu ominiemy rośliny rosnące przy samym
brzegu rabaty, jednocześnie przycinając trawę dokładnie o tyle ile potrzeba. Po
zastosowaniu kosy BC 240T moje kanciki wyglądają bardzo elegancko, prawda?
Brzeg jednej z moich rabat,
zwanej różanką tworzą nieregularne bryły granitu. Odziedziczyłam je po
poprzednikach i aby rozsądnie zagospodarować, poukładałam w różnych miejscach
ogrodu. Taki materiał oddzielający rabatę od trawnika jest bardzo skuteczny, ale
oczywiście w przerwach między kamieniami wyrasta trawa. W ubiegłym roku
wycinałam ją ręcznie sekatorem, co było dosyć męczące. W tym roku przycięłam
trawę przy pomocy testowanej kosy, co pozbawiło mnie powodów do zmartwienia.
W naszym ogrodzie, kosa pomogła
nam w eleganckim wykończeniu koszenia trawnika. Dzięki niej brzegi rabat i inne
miejsca styku trawnika z rabatami wykosiliśmy szybko i skutecznie.
Najtrudniejszym zadaniem dla
kosiarza jest nasz przed-przed-ogródek czyli za-płotek będący nierównym, trawiastym
poboczem gruntowej ulicy. Przez wiele lat nawet nie myślałam o podjęciu się
doprowadzenia go do porządku. Wzdłuż mojej ulicy rozrastają się robinie
akacjowe, pokrzywy i nawłocie, które z czasem zdominowały nawet trawę. Mój
zapłotek był więc dość zapuszczony. W chwilach desperacji walczyłam z nim
wykorzystując sekatory lub starałam się nie przejmować. Tymczasem, właśnie
dzięki testowanej kosie, udało nam się zadbać także i o ten teren.
Moim
zdaniem, testowana kosa najlepiej sprawdza się właśnie w takim miejscu. Jest
spalinowa, a więc swobodnie można oddalić się od domu. Jest poręczna, łatwo
można nią manewrować, kosząc dokładnie w tym miejscu, na którym nam zależy. Co
najważniejsze: kosa z łatwością poradziła sobie nie tylko z łodygami bylin
takich jak nawłocie, ale bez trudu usunęła kolczaste łodygi robiniowe, pokrzywy
i inne nieznane twarde łodygi.
Na nierównym terenie, manewrując długim ramieniem
maszyny, bez problemu wykosiliśmy wszystko to, co przeszkadzało. Zamiast
niechlujnych zarośli, w których piętrzyły się stosy butelek i śmieci, mamy
teraz równy trawniczek.
Podsumowując, w naszym ogrodzie
testowana kosa sprawdziła się znakomicie. Widzę dla niej zastosowanie jako
narzędzia uzupełniającego, pomocnego przy koszeniu trawy i bylin, a nawet
krzewów przy brzegach trawnika, na nierównym terenie i wzdłuż ulicy. Dużą
zaletą jest łatwość manewrowania, duża długość ramienia oraz, co oczywiste,
brak uwiązania do kontaktu zasilającego.
Trudno mi porównać ten model z
innymi dostępnymi, gdyż na co dzień go nie używam, ale istotnym czynnikiem,
który należy wziąć pod uwagę wybierając model dla siebie jest jego waga.
Testowany przez nas model BC 240T jest, w porównaniu z podkaszarkami
elektrycznymi, dość ciężki, zdecydowanie zbyt ciężki dla mnie, natomiast
dogodny dla mężczyzny. Warto podkreślić, że ciężar ergonomicznie rozkłada się
dzięki dobrze skonstruowanej uprzęży w formie szelek.
Jak zwykle w przypadku takich
urządzeń, instrukcja jest zbyt zawiła dla użytkownika. Dodając uwagę od siebie
dla producenta, wskazuję na potrzebę większej jasności instrukcji, tak aby
osoba korzystająca po raz pierwszy, łatwo mogła dowiedzieć się jak ma uruchomić
urządzenie czyli uzyskała faktyczną pomoc. Należy docenić, że istotną część
instrukcji wypełniają uwagi dotyczące BHP, co przypomina nam o konieczności
zachowania należytej ostrożności w czasie pracy.
Podsumowując: uważam, że
testowany model kosy jest doskonałym uzupełnieniem kosiarek mechanicznych, a
dzięki silnikowi spalinowemu daje możliwość swobodnego użycia w odległych od
domu częściach ogrodu. Jego istotną zaletą jest duża moc i skuteczność w
wycinaniu łodyg o dość dużej średnicy. Oczywiście, należy przyzwyczaić się do
hałasu, drgań i specyficznego zapachu, które towarzyszą pracy z kosą.
Jeżeli chcesz uporządkować nawet
zaniedbane chaszczowisko i zasłużyć na podziw sąsiadów, skorzystaj tak jak my z
kosy!
Takie są moje wrażenia po koszeniu trawnika, odbrzeży i zarośli za płotem, ciekawa jestem jak jest u Was?
No niestety, do podkaszarki nie udało mi się przekonać ze względu na ciągle urywającą się żyłkę na styku np. z wystającym kamieniem, tak więc moja leży od trzech lat nieużywana :( Ale do Twojego ogródka przekonana jestem bardzo :)
OdpowiedzUsuńOj, u nas jakoś sobie radzimy. Mamy zapas żyłki i bezstresowo...jak sobie przypomnę to sekatorowanie.... to wole urywającą się żyłkę!
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa ;)
m.
Sekatorem???? Ja byłam lepsza bo ja "kosiłam" trawnik (całkiem sporych rozmiarów) nożyczkami krawieckimi ;) Pewnie teraz potrzebna będzie podkaszarka bo trawnika mniej i wąskie paski powstały a W. robiący za kosiarza nie ma wyczucia i pewnie kosić będzie wszystko co popadnie
OdpowiedzUsuńDoskonałe! Nożyczkami! Brawo zawzięte kobiety !
UsuńTak, u nas bywało podobnie pomijam wykoszone jaśminy złotolistne sztuk 2 (w kolejnych dwóch koszeniach) i jakieś wyjątkowo rzadkie sosenki szczepione na zbyt niskim badylku...
Straty muszą być, ważne żeby humor dopisywał...
m.
:) mamy i kose spalinową, bo w terenie nie za równym tylko ona daje radę:) Mamy lasek wokół którego przynajmniej dwa-trzy razy w roku trzeba obkosić, zatem taka kosa to fajna sprawa właśnie w miejscach trudniej dostępnych. Bywa też, że gdy trawa na łące urośnie za szybko;) inną kosiarką tez się jej nie da skosić jak tylko taką właśnie kosą:)
OdpowiedzUsuńPolecam!:)
mamy po kaszarkę jest wygodna w użyciu, nie wiem czy właśnie tej firmy,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam a ogród bardzo ładny
j
Dzięki!
UsuńWiem co to kilometry brzegu rabaty, czasami myślę, że wyplewienie wszystkich rabat zajmuje nam mniej czasu niż utrzymanie ich brzegów w odpowiednim ładzie. Korzystamy oczywiście z powyższego urządzenia i ono na pewno ułatwia nam pracę.
OdpowiedzUsuńTwoje rabaty są imponujące, zazdroszczę i mam nadzieję, że kiedyś i ja się takich dochrapię :)
O tak, u nas jest podobnie, choć ciągle nie mogę dojść do końca z pieleniem, mam wrażenie, że nigdy się to nie skończy. A kanciki, dojrzałam do nich już parę lat temu, w prosty sposób poprawiają efekt wizualny, prawda?
UsuńMy przez to koszenie jesteśmy bardzo anty-trawnikowi ;) Mój M. w szczególności. Sąsiadów nazywa niewolnikami trawnika... Ale jak się chce mieć ładny i boski jak pole golfowe to tak jest. Taki trawnik to więcej roboty niż rabaty z bylinami. Ciągle mnie bawi jak słyszę, że ktoś chciał ogródek bezobsługowy, dlatego ma tylko trawnik :D Ale nie powiem - kupiliśmy podkaszarkę niedawno. Na chwasty :) Bo przy naszym zapuszczonym ogrodzie łatwiej wykosić niż wypielić póki co ;)
OdpowiedzUsuńPodkaszarkę mamy, ale ja się jej nie tykam, bo co zrobię parę kroków, to rwie się żyłka, a ja takich złośliwości cierpliwości nie mam! ;)) Też marzę o takim pięknym trawniku, chociaż mąż wolałby taki "swojski", ze stokrotką i mleczem... ;) Zobaczymy jak wyjdzie, na razie grabię i grabię, i grabię...
OdpowiedzUsuńAle z tym sekatorem to mnie rozłożyłaś na łopatki!
Pa
Podkaszarki i kosy spalinowe to dla mojego M sprzęt tak niezbędny, jak chleb powszedni. Stosuje je tak jak opisałaś, obok kosiarek maści wszelkiej. Nie narzeka na rwanie się żyłki, sprzęt ma opanowany. Ja nie dotykam, nie moja działka.
OdpowiedzUsuńMoj M tez lubi sprzety ogrodowe, podkaszarke takze, choc ja krzycze by nie uzywal bo trawa lecimi na rabaty i rosnie gdzie nie trzeba. Ale co tam, niech sobie chlopak pouzywa. Poza tym trawnik maleje, wiec niech sie cieszy poki ma;)
UsuńA ja właśnie mam problem, bo bardzo potrzebuję kosy spalinowej o mocy wystarczającej do koszenia sporych chaszczy i to na dość dużej powierzchni, ale takiej, którą da radę obsługiwać kobieta o wzroście niecałe 160 cm i odpowiedniej do niego wadze. Ktoś słyszał o takim modelu? Byłabym baaardzo wdzięczna za informację.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oj obawiam się, że to prawie nie jest możliwe... Feminizm, feminizmem i równouprawnieniem, ale podkaszarki dla dużych chłopów są pomyślane, tak sądzę!
UsuńChoć może to właśnie jest pomysł na biznes!
Podkaszarka to jest coś co muszę sobie sprawić, bo męczenie się sekatorem przy wszystkich kamieniach, płotkach itp. powoli zaczyna mnie męczyć :). Widzę że w Twoim przypadku to była bardziej kosa niż mała skromna podkaszarka :). Trawnik po wszystkich zabiegach z pewnością wyglądał pięknie :).
OdpowiedzUsuń