Zachwyciłam się werbeną patagońską dwa sezony temu. Wydawała mi się trudnym do zdobycia rarytasem. Szczęśliwie kupiłam najpierw dwie roślinki, potem obsypałam z nich nasionka i miała kilkanaście... W ubiegłym roku obsypałam nasionka z tych kilkunastu i mam werbenowisko... Nasze siewki dopiero zaczynają kwitnienie, ale zobaczcie jak cudownie wygląda werbenowisko na jednej z rabat na Polach Mokotowskich w Warszawie...
Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości, czy ją mieć, to najlepszy moment, żeby je porzucić i rozejrzeć się za werbeną. Raz zaproszona do ogrodu, będzie się wysiewać i zostanie z nami na kolejne lata.
Można ją dodawać do rozmaitych rabat, jak widziałam w ubiegłym roku w ogrodzie pokazowym (tutaj-klik). Można zostawić samodzielnie i ten wariant podbił moje serce w tym roku!
Werbena ma wiele dość kanciastych, prawie bezlistnych pędów, które pochylają się na wietrze. Taka rabata jest bardzo dynamiczna w formie, choć w zasadzie jednolita kolorystycznie...
To co jeszcze uwielbiam w werbenie - to jej atrakcyjność dla owadów. W każdej chwili unoszą się przy niej pszczoły, trzmiele i rozmaite motyle. O, tak jak na moich młodych kwiatkach:
A jeśli jeszcze ciągle rozważasz, czy na pewno chcesz mieć u siebie werbenę, to zajrzyj do późno jesiennych zdjęć z ubiegłego roku (tutaj-klik), uschnięte badylki werbenowe też są cudne!
Porzućmy jeszcze myśli o listopadowym szronie, przed nami dwa miesiące kwitnienia tej cudownej rośliny...
A zatem, czas rozejrzeć się za werbeną, aby zachwycić się nią u siebie!
Kurcze, chyba faktycznie muszę kupić ja do ogrodu moich rodziców. Mama zakochała się w niej kilka laty temu po pobycie w UK. Martwi mnie tylko jej zimowanie, także siewek, na południu Polski...
OdpowiedzUsuńA to popytaj na forach ogrodniczych, dziewczyny mówią, że albo zimują kępy w doniczkach albo wysiewają nasionka do doniczek. Moje zostawione na zewnątrz startują później niż kupne, ale teraz już je prawie doganiają...
UsuńChciałam mieć ją juz w tym roku, ale zgapiłam się z nasionkami. Ale za rok będzie u mnie na pewno! Mnie też zachwyca. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Madziu, ciepło
Prawda, że warto?
UsuńNiestety nie zawsze zostaje. Miałam ja 2 lata temu, ale zniknęła niestety.
OdpowiedzUsuńJa wiem, bo te zimy u nas są nieprzewidywalne. Po zeszłej wiośnie, bardzo uważam na małe sieweczki, żeby ich nie wypielić po prostu. To trochę jak z budlejami- albo przezimują albo przemarzną i nie wiadomo dlaczego :(
UsuńNo właśnie :-) Ja pielę bezustannie i to może być przyczyna niestety. A budleje - dokładnie, moje padły tej wiosny po kilku latach cudnego rośnięcia.
UsuńCiekawe, czy w moim ogrodzie chciałaby rosnąć. Piękna jest :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować choćby kupując jako roślinę jednoroczną. Jeden krzaczek też zrobi fajny efekt!
OdpowiedzUsuńMuszę o niej pomyśleć :-) piękna jest, a jako jednoroczna też fajny pomysł :-)
OdpowiedzUsuńPo tylu zachęcających słowach trudno oprzeć się pokusie - poszukam i też zaproszę ją do ogrodu :)
OdpowiedzUsuńMadziu - przepiękna - podchodziłam już do tego tematu kilka razy i zawsze odpuszczałam. Warto zainteresować się tematem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa swoje siewki za późno wysadziłam w tym roku. Ale może pogoda okaże się (w końcu!) łaskawa i jeszcze da im szansę??
OdpowiedzUsuńU mnie się nie wysiewa. Dwie próby już robiłam. Wysiewa się za to w nadmiarze 'werbena hastata'. Znasz ją?
OdpowiedzUsuńTeż mam, ale jakoś mnie nie zachwyca :(
UsuńAle się dziewczyny rozgadałyście o werbenach :-) Fakt, że ta patagońska wygląda bardzo ładnie. Ciekaw jestem czy mogłaby być składnikiem trawnika typu łąka". Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuń