Dzisiejszy poranek był i w mojej okolicy biały. Wszędzie igiełki szronu malowały cudne obrazy. Niestety musiałam biec w swoich sprawach do miasta, patrzyłam więc w zachwycie na mijane po drodze chaszcze, nawłocie, badylki przysypane bielą...
W miejscu do którego jechałam jest mur, stary mur obsmarowany grafiiti. A na tym murze jest dzikie wino. A na dzikim winie są igiełki szronu...
I tak, w pośpiechu i z zmarzniętymi palcami, uwieczniłam pierwszy już prawdziwie zimowy szron...
I jeszcze oszroniona pajęczynka...
Pięknie, prawda?
Prawdziwie zimowy szron brrr, ale śliczny :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia udało Ci się uchwycić :) widzisz nie warto się spieszyć tyle skarbów po drodze :) Ciepło pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI ja dziś uwieczniałam, bo pomimo porannej szarości świat pokryty pędzlem mrozu wyglądał zjawiskowo!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia zrobiłaś...
Ciepło pozdrawiam!
A
piękne, piękne, a jakże !!!...i ja dziś rankiem "latałam z aparatem" mrozik ma w sobie coś tak niezwykle uroczego...
OdpowiedzUsuńPięknie, ale aż dreszczyk przechodzi i szybko herbatkę trzeba zrobić ;)
OdpowiedzUsuńPiekne wino. Bardzo fajnie, że znajdujesz czas na takie zatrzymanie sie w biegu:)
OdpowiedzUsuń