STRONY MOJEGO OGRODU:

30 sty 2015

Szaro i wilgotno...jak w tropikach

Ostatnie dni są ponure, szare i ciemne. Nie wiadomo czy pada deszcz czy śnieg, czy po prostu wisi wilgotna mgła. Brakuje nam słońca i jesteśmy z tego powodu rozdrażnieni, prawda?
Pomyślałam, że to dobry moment, żeby przywołać obrazy z miejsca, gdzie jest ponuro, wilgotno, a jednak jest tam trochę jak w raju...
W trakcie służbowego pobytu na Bali, szukałam możliwości dojechania do Ogrodu Botanicznego, położonego w głębi wyspy, wysoko w górach z dala od plażowych kurortów. Ostatecznie zdecydowałam się na wynajęcie taksówki, a dzięki temu, że udało mi się namówić także kolegę-botanika, było mi raźniej wyruszyć na całodzienną wyprawę do raju...
Jak widać na zdjęciach, wilgoć była tak wielka, wisząca w powietrzu, że wszystko było mokre. Drzewa były mokre, buty były mokre, aparat był mokry, ziemia była śliska i mokra. Ale to nic, mając świadomość, że pewnie nigdy więcej tu nie przyjadę obeszłam zarówno wszystkie oficjalne alejki zaglądając do cudownych kolekcji tematycznych, ale też przeszliśmy na przełaj przez zarastające ścieżki w dzikiej części Ogrodu, czyli po prostu w tropikalnym lesie deszczowym, jak na tych zdjęciach..
Wprawne oko zobaczy, że wszystkie rośliny znamy jako ozdobne rośliny doniczkowe: palmy, szeflery, monstery, filodendrony, różne małe widliczki i fitonie. Patrząc na nie aż szkoda było po nich iść, albo chwytać się kurczowo, aby nie zjechać z wilgotnej i stromej ścieżki...
To co zrobiło na mnie ogromne wrażenie to paprocie. Paprocie drzewiaste i paprocie epifityczne. Paprocie w postaci lasu paprociowego, zamglonego i wilgotnego. I w zasadzie nie było tam innych zwiedzających, więc trochę się bałam (sama nie wiem czego: złoczyńców paprociowych?) i pomyślałam, że nawet w szarości i wilgoci można czuć się jak w raju...
I jeszcze, popatrzcie na rozmiary paproci epifitycznych (to jest zanokcica, Asplenium):
I na zakątek z łosimi rogami (Platycerium) na starych pniach paproci drzewiastych (Dicksonia):
To co zazwyczaj robi największe wrażenie na odwiedzających to kolekcja storczyków, które rosną w tej wilgoci pod gołym niebem, na pniach drzew. Ja odwiedziłam także fantastyczne kolekcje tematyczne bambusów i begonii. Ale to o storczykach opowiem następnym razem...
To jedna z piękności z rodzaju Coelogyne.

28 sty 2015

Fioletowe chochoły...

Parkując przy jednym z budynków na UW już dawno zauważyłam wyjątkowo dekoracyjne i rzadkie krzewy. Nie spotyka ich się zbyt często ani w sprzedaży ani w nasadzeniach, choć są dostępne w sklepach dla pasjonatów. Dekoracyjne są głównie  z powodu unikalnego koloru owoców, które są fioletowe, ale w pastelowym, jakby perłowym odcieniu. O takie jak tu...
Ciekawa jestem czy znacie tę roślinę? To pięknotka japońska, inaczej kalikarpa (Callicarpa japonica). Jak widać w sezonie zimowym obsypana kuleczkami jak fioletowe perły. Jest to krzew pochodzący z Azji, co wynika z jego nazwy, podobno wystarczająco mrozoodporny. Na terenie UW został jednak pieczołowicie zawinięty dla ochrony przed zimnymi wiatrami. Mamy zatem fioletowe chochoły...
Poszukując roślin atrakcyjnych w sezonie zimowym, warto pomyśleć o pięknotce. Nazwa piękna i owocki ładne...
I nawet jeśli śniegu nie ma, to dodaje trochę ciekawego koloru do nasadzeń.
A w przelotnych chwilach ze śniegiem było u nas tak:
...to zimowa wersja naszych podpór do pnącz.

26 sty 2015

A może hiacynty...

Dziś mało słów, wyobraźcie sobie jedynie zapach...
Nawet przekwitające i zamglone hiacynty są cudne...
A wkrótce zbiorę różne propozycje przywoływania wiosny...

24 sty 2015

Jeśli styczeń to..... może pierwiosnki?

Pisałam już o kolorowych roślinach cebulowych, o kalanchoe, teraz czas na kolejne przywabiacze wiosny czyli pierwiosnki.
U mnie każdej wiosny doskonale sprawdzają się pierwiosnki kubkowate, pokojowe (Primula obconica). To całkiem spore roślinki o pięknych, dużych liściach i kwiatostanach na wysmukłych łodyżkach.
Można wybierać odmiany  kolorach delikatnych, pastelowych, (miałam takie w 2009 roku), albo mocniejszych, bardziej nasyconych. Są też odmiany prawie białe, a nawet podbarwione delikatnie zielenią. W każdym razie - jest w czym wybierać. 
Co ważne, najnowsze pierwiosnki należą do grupy Touch Me! (więcej tutaj) czyli w żadnym stopniu nie mają właściwości alergizujących. Hodowcy wyselekcjonowali rośliny tak, że nie mają już parzących włosków ani  nie zawierają alkaloidów (piriminy), które mogły uczulać osoby wrażliwe.
Pierwiosnki z serii Touch Me! są niezwykle łatwe w domowej uprawie, u mnie kwitną nieprzerwanie do kwietnia- maja, nie wymagając specjalnych zabiegów pielęgnacyjnych. Ważne jest jedynie, żeby roślinki nie były narażone na bezpośrednie nasłonecznienie, ani żeby nie zalewać wodą ich liści. U mnie rosną z dala od okna na półeczce, która odzyskuje swoje drugie życie, znaleziona razem z krzesłem przy śmietniku..
 
Ze względu na swoją niezawodność i atrakcyjne kwiaty, pierwiosnki kubkowate zostały polecone przez hodowców jako roślina miesiąca na luty 2015 roku, można spodziewać się, że będą dostępne we wszystkich dużych sklepach. A zatem... może pierwiosnki?

 

15 sty 2015

Zimozielono w styczniu...

Jaka zima jest każdy widzi. U mnie za oknem, całkiem zielona... Patrzę na "pożyczone" z ogrodu sąsiadki tło mojej rabaty kwiatowej i myślę, jak dobrze, że w naszej okolicy jest tyle sosen. Jest zimozielono, jest żywo i zielono przez cały rok, także w tak dziwnym nie-zimowym styczniu jak w tym roku. Mój zimozielony obraz za oknem jest ostatnio taki:
W naszym ogrodzie też mam kilka miejsc, które są atrakcyjne teraz, dzięki zimozielonym iglakom. W przedogródku, po zeszłorocznej reorganizacji jest teraz tak:
Bardzo lubię sosnę Wintegold, która nawet jeśli nie ma śniegu, zimowa porą jest złota i fajnie kontrastuje z ciemnymi świerkami płaczącymi i różanecznikiem. A pięć lat temu ta sosenka była taka malutka! Druga strona przedogródka to kompozycja z niebieskawą sosną o wzniesionym, wysmukłym pokroju, która z obawy przed śniegiem, jest na zimę obwiązana sznurkiem. A towarzyszą jej żywotniki, niski świerk i dwukolorowy jałowiec.
Na rabacie przy końcu ogrodu mam zimozielone różaneczniki, wrzosy i niewielkie iglaki. Niekiedy udaje się przezimować wszystkim roślinom i od wiosny do jesieni jestem zadowolona z tej rabaty. Teraz królują na niej skórzaste liście różaneczników, azalii, a na pierwszym planie niebieskawa sosna gęstokwiatowa. Wiosna będzie tu dużo krokusów i kokoryczek, przylaszczki i kilka ciemierników, o tak jak w marcu 2014 roku tutaj.
Bardzo podobają mi się różne formy, pokroje i subtelne różnice w odcieniach igiełek moich iglaków. Nie wszystkie są zimo-zielone, niektóre są zimo-niebieskie, zimo-szarawe, albo zimo-złotawe. Teraz jest dobry moment żeby zwrócić na nie większą uwagę. To teraz jest ich czas na rabatach...
Popatrzmy jak różne są gałązki świerków o zwisającym i przewieszającym się pokroju...
świerków miniaturowych...
sosenek...
różnych jałowców, cyprysików i żywotników...
To moje ulubione, o wyraźnym rysunku łuseczek.
Więc może dobrze, że czasem w styczniu nie ma śniegu, a ogród nie jest biały tylko zimo-zielony...
 

11 sty 2015

Jeśli styczeń to ... kup cebulkowe!

Wobec zastąpienia białej zimy szarą i wietrzną nijakością, szukam kolorowych rozweselaczy. Jak zwykle o tej porze, pojawiają się w sprzedaży małe doniczki z podpędzonymi kwiatami cebulkowymi. I jak zwykle nie mogę im się oprzeć...
Najczęściej są to rośliny drobnokwiatowe, takie jak małe narcyzy, niskie tulipany, szafirki, a także obłędnie pachnące hiacynty. Tym razem skusiłam się na szafirki i drobne narcyzy.
Cebulki kupiłam w niewielkich srebrnych osłonkach. Podoba mi się taka aranżacja, surowo-zimowa, ale z myślą o wiośnie. Do tego małe kwiatki klasycznie niebieskich szafirków, są takie radosne i delikatne...
Po tym, jak kwiatki przekwitną, a listki podeschną, przesadzę je w spokojne miejsce w ogrodzie, gdzie mają szansę na pozostanie na dłużej...
W tych cebulkowych drobiazgach podobają mi się i kwiatki i szczypiorkowe liście i malutkie cebulki...
I kiełki narcyzowe, które szybciutko rosną do góry, chowając pączki kwiatowe między trawiastymi liśćmi...
I tak sobie patrzę na moje małe cebulkowe, cieszę się z ich kolorów i kształtów, robię kolejne zdjęcia ... do momentu kiedy delikatnie nadchodzi Mobilne Czarne Tło czyli Mistrz Drugiego Planu w osobie Pączusia...
Tak, sesja zdjęciowa bez udziału kotów nie jest możliwa! Serdeczności!
 
Kto już kupił wiosenne radosne cebulkowce-doniczkowce?
 
 
 

6 sty 2015

Jeśli styczeń to... kup kalanchoe!

Co roku o tej porze półki kwiaciarni, supermarketów i pawilonów ogrodniczych uginają się pod ciężarem doniczek pełnych kolorowych kalanchoe. Pisałam już o nich trzy lata temu (tutaj).
Nie zastanawiam się zbytnio czy kupić, ale w jakim kolorze kupić. Wybór jest ogromny, a wszystkie kolory równie ciekawe: od bladych, delikatnych pasteli, przez energetyczne żółcie i pomarańcze po pełne temperamentu amaranty i róże. Do domu zdecydowałam się na pomarańczowo-morelkowe i żółte. Do pracy wybiorę pewnie czerwone albo różowe, zobaczymy, który kolor powie "zabierz mnie"...
Bardzo podobają mi się odmiany pełnokwiatowe, poszczególne kwiaty są jak pompony, a każda gałązka jest małym bukiecikiem...
 
Wstawiłam moje kalanchoe do srebrnej osłonki, blisko zimowych dekoracji. Ich ciepłe kolory fajnie uzupełniają surowe patykowe okołoświąteczne bukiety.
Krzaczki kalanchoe kwitną bardzo długo, do wiosny, a potem przycinam je i przesadzam do nowej ziemi. Lato spędzają na tarasie i często kwitną jesienią jeszcze raz.
Jeśli więc szarości zaokienne są smutne i odbierają Ci energię, kup słoneczko w doniczce: kalanchoe!
 
A jeśli dzień jest słoneczny jak dziś i kwiatuszki kalanchoe aż błyszczą na słońcu, Twój kot dopełni kompozycji siadając w plamie słonecznej...
Jaki kolor kalanchoe rozjaśni Wasze styczniowe dni?

4 sty 2015

Zimowe owoce dla nas i dla ptaków...

Tej zimy zima pojawia się i znika. Niezależnie od dynamicznych zmian pogody, nasz ogród jest codziennie odwiedzany przez różnorodnych gości. Przodują różne gatunki sikorek, ale ostatnio przyleciały także dzwońce i stadka wróbli mazurków. Zamówione w listopadzie worki ziarenek znikają dość szybko w ptasich brzuszkach, a z różnorodnych krzewów znikają mrożone owocki... Na jabłoniach ozdobnych nie ma już jabłuszek, winobluszcz objedzony...
Kalina koralowa, w tym roku wyjątkowo obsypana koralikami...
Kaliny nie są może spektakularnie piękne, ale to niezniszczalne i atrakcyjne przez cały rok krzewy, więc dobrze je mieć w ogrodzie w wersji najprostszej, która obsypana licznymi owocami przyciąga nasz wzrok także w zimie.
Bardzo, bardzo lubię różę pomarszczoną. Niesie dla mnie wiele miłych skojarzeń: i  konfitury i pączki z nadzieniem różanym i secesyjne grafiki Wyspiańskiego... Szkoda, że nie zmieszczę zbyt wielu tych niezawodnych krzewów... Nie mam też u siebie innych gatunków róż i głogów, które widuję w parkach.
Owoce z nich wykorzystuję z przyjemnością do zimowych dekoracji, choć przecież i na krzaku, lekko pokryte lodem są piękne w swojej surowości.
I jeszcze, odmiana o dużych, włochatych pomarańczowych owocach.
Jednym z moich ulubionych krzewów jest śnieguliczka (pisałam o niej tutaj). Nie jest to krzew spektakularnie dekoracyjny, trudno powiedzieć czy u mnie jego owoce zjadane są przez ptaki, czy nie. Być może tylko mi daje przyjemność, choć jest skromny, a owocki raczej blado wypadają przy owocach czerwonych różanych koleżankach. Pożyteczna czy nie, atrakcyjna czy nie, rośnie u mnie śnieguliczka.
Patrząc na zimowy, nie zimowy i znowu zimowy ogród, myślę, że dobrze, że przynajmniej niektóre rośliny dają zimą pokarm moim skrzydlatym gościom.
A ciekawy artykuł o sadzeniu karmników napisany przez miłośnika ptaków można przeczytać tutaj.
Sadzicie u siebie rośliny o owocach dla ptaków?


2 sty 2015

Była zima, nie ma zimy...

Przełom roku spędzamy w wyjątkowo malowniczym miejscu - w Białowieży. Już kilka razy pisałam o Puszczy Białowieskiej (tutaj i tutaj). Dla mnie jest to rejon wart odwiedzenia o każdej porze roku, choć większość gości odwiedza go latem.
A my zaczęliśmy pobyt od widoków całkiem zimowych, kilkustopniowego mrozu i opadów śniegu, który wyciszył Puszczę nadając jej dość bajkowy charakter.
W zimowej scenerii odwiedziliśmy zagrodę pokazową, gdzie można spotkać zarówno jelenie, żubry jak i stada ptaków korzystających z regularnie dostarczanej zwierzętom karmy.
Kto policzy cytrynowe czyże korzystające z ziaren wysypywanych dzikom?
A po Nowym Roku przyszła odwilż, ciepły wiatr sprawił, że śnieg stopniał w mgnieniu oka i las jest zatrzymany w przedwiosennym oczekiwaniu.
Szczawiki zajęcze tylko opuściły listki, przytulając się do kożuszka z mchów.
Wracamy ze spaceru przez bezśnieżne i bezkolorowe pola i łąki, po których niespeszone naszą obecnością przebiegają także łosie, a ślady wskazują na częste odwiedziny dzików i żubrów tuż przy domach.
Była zima, zimy nie ma. Był cudny wyjazd, jest dużo wrażeń...
Serdeczności w Nowym Roku!