Mam swoje ulubione rośliny, cieszę się, gdy w kolejnym sezonie znowu meldują się wychylając główki znad ściółki. Ucieszyłam się bardzo, gdy zobaczyłam pierwsze pędy kokoryczy pełnej (więcej tutaj).
Jak widać są jeszcze niewielkie, delikatne a krokusy to przy nich giganty. Ja cieszę się, że już maja pierwsze, blade, lekko różowe kwiaty o charakterystycznym kształcie.
Moje kokorycze rosną od kilku lat na rabacie zimozielonej, między iglakami a wrzosami. Z roku na rok rozłażą się i jest ich troszkę więcej. Daleko im jednak do bujności kokoryczowych dywanów, które w kwietniu zakwitają w lasach.
Kokorycze pełne mają kwiaty w różnych odcieniach trudnego do zdefiniowania różowego-cyklamenowego, może zgaszonej czerwieni?
W promieniach wiosennego słońca kwiaty szybko wybarwiają się, za kilka dni zastąpią krokusy, których czas powoli się kończy...
Ach jakie piękne!!! ..to takie...narodziny:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:***
Tak właśnie, ładnie powiedziane :)
Usuńpiekne, nie znałam tych roślin :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWarto je zaprosić do ogrodu, są różne gatunki i odmiany, z kwiatami w różnych kolorach...
UsuńSą kolory :) To dobrze ;)
OdpowiedzUsuńTak, są, z dnia na dzień coraz więcej...
UsuńO rany, a ja dziś wyrzuciłam pół worka Kokoryczy żółtej. Lubie ją, ale rozsiewa się w najmniej pożądanych miejscach :/ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a u mnie żółta nie bardzo rośnie, za to ta różowa ze zdjęć jest w kilku minimalnie różnych odcieniach...
UsuńO - kolejna roślina na mojej liście :) Mam nadzieję upoluję gdzieś tą różową, bo za żółty kolor tylko na żonkilach lubię ;)
OdpowiedzUsuń