Ja bardzo lubię astry "marcinki". Mam u siebie kilka odmian, a w czasie wyjazdów wypatruję nowych pomysłów na astrowe rabaty. Odwiedzając Ogród Botaniczny we Wrocławiu utonęłam w morzu astrów... Tak jak lubię, stworzono tutaj jednorodne gatunkowo ale wymieszane kolorystycznie rabaty, które jesienią są po prostu zachwycające...
Bogata rabata astrowa |
Astry "marcinki" są u nas dostępne w kilku odmianach i kilku kolorach, w tonacji fioletowo-różowej, z dodatkiem delikatnej bieli. Także ich wysokość i forma może być różna. Tutaj, na rabacie po prostu wymieszano różne odmiany o podobnej wysokości i rozłożystości.
Szpaler astrów |
Widać, że najwyższe odmiany są bardzo wiotkie, pokładają się w naturalnym chaosie. Delikatne metalowe konstrukcje podtrzymują je na ile mogą. Z przodu, dodano kontrastowe aksamitki wymieszane z niskimi odmianami astrów. Jakie proste i niezawodne rozwiązanie, prawda?
Prosty i efektowny pomysł |
Moim zdaniem, w dużych ogrodach astry lepiej wyglądają w jednorodnych zestawieniach, kiedy to poszczególne odcienie fioletów dają spójną i bardziej stonowaną gamę kolorystyczną. U siebie nie mam miejsca na takie rabaty, ale tutaj podpatrywałam je z przyjemnością.
Jeden gatunek, kilka kolorów |
Wysokie, niemalże półtorametrowe odmiany astrów dobrze wyglądają z dodatkiem jeszcze wyższych słoneczników albo miskantów. Powstają wtedy imponujące, strzeliste kompozycje, które stanowią doskonałe najwyższe piętro w rabatach bylinowych.
Jesienna rabata pod rozłożystym drzewem owocowym |
Takie kompozycje stają się nieskończoną inspiracją fotograficzna, a może nawet plastyczną... W pięknym jesiennym słońcu z każdej strony wyglądają inaczej...
Morze astrów i już... |
Jeśli więc lubicie mieć w ogrodzie bezobsługowe byliny kwitnące jeszcze w listopadzie, szukajcie ciekawych inspiracji na rabaty z astrami. A jeśli macie więcej miejsca, to zachęcam aby stworzyć własne morze marcinkowe, fajny pomysł prawda?
Astry jako najwyższe tło na jesiennej rabacie |
O jesiennych astrach marcinkach pisałam już wcześniej, zapraszam:
w 2014 - astry na działkach w Sztokholmie - tutaj
w 2015 - kwitły jeszcze w połowie listopada - tutaj
Uwielbiam wrocławski ogród botaniczny. Marcinki też bardzo mi się podobają. Niestety w moim ogrodzie nie za bardzo jest miejsce na rabatę bylinową. A i warunki też raczej nie służą kwiatom, zbyt dużo cienia :-( Serdeczności!
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje ukochane rośliny, Ty masz zimozielone :) Ja mam bardzo dużo bylin, uwielbiam kwiaty. U nas astry kwitną aż do listopada...
UsuńNa węgierskiej puszcie natrafiłam na marcinki rosnące sobie na dziko. No chyba, że to były pozostałości po jakimś nieistniejącym już ogrodzie
OdpowiedzUsuńWiesz, może to pozostałości po ogrodach. Są tak żywotne, że rosną same nawet po wielu latach...
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńLubię marcinki, ale jednak serce bardziej skłania się ku tym jednorocznym, igiełkowym, pomponowym i każdym innym. Kocham astry jednoroczne, gdyby nie "Dziad Sakramencki" czytaj Geiguś w wazonach stałyby ciągle bukiety astrów kupowanych od "babć" pod działkami. A nasz wrocławski Ogród Botaniczny faktycznie jest piękny.
OdpowiedzUsuńA u mnie jednoroczne jakoś nie rosną :( dlatego kocham marcinki. Powinnam być patriotką, ale Wasz ogród botaniczny wygrywa w moim rankingu widzianych ogrodów...
UsuńU mnie też nie rosną, ale kocham je bardzo :)
UsuńFajnie ci się udało je pokazać, tak poetycko. Zupełnie jakby to były lekkie letnie poranki, a nie środek jesieni. Kompozycja marcinków z aksamitkami zdecydowanie do odgapienia.
OdpowiedzUsuńDzięki. Tak mi się właśnie podobało, pastelowo i romantycznie... gdybym miała jeszcze trochę miejsca, to zrobiłabym tak u siebie...
UsuńTeż bardzo lubię astry, ale bez wzajemności. Na moich suchych piachach kiepsko jakoś rosną... A w tym roku na dodatek bardzo późno zaczęły kwitnąć. Rozczarowana trochę jestem...
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że trafiłam przypadkiem na Twojego bloga:)
Kocham kwiaty, mam nawet mały ogródeczek pod blokiem i mnóstwo roślin w mieszkaniu.
Pozdrawiam jesiennie, kolorowo i cieplutko:)
Zapraszam na mojego bloga:
http://spacerem-przez-zycie.blogspot.com
Te kompozycje są takie malarskie... Podobają mi się, mimo, że nie przepadam za fioletami. A astrów u siebie nie mam, aż żałuję, patrząc na Twoje zdjęcia.
OdpowiedzUsuń