W smutne jesienne wieczory spędzałam czas na zajęciach z florystyki (więcej tutaj). Teraz wiosną, pomimo nawału zajęć, kontynuuję przyjemną i pożyteczną naukę na tych zajęciach. Na ostatnich zajęciach mogłyśmy zmierzyć się z wcale nie tak łatwym wyzwaniem: ułożeniem wiązanki ślubnej.
To efekt końcowy, wiązanka w kolorach bardzo energetyzujących i radosnych. Ale zaczynamy od pęków kwiatów i trudnej decyzji o wyborze zestawu kolorów...
...potem przycinamy same kwiaty...
... potem pojawia się pytanie: i jak dalej?
Dwie godziny później możemy być zadowolone z efektów naszej twórczości.
Oczywiście widzimy pewne niedoskonałości techniczne, ale jak na pierwszy raz, jestem zadowolona!
A to inne wersje kolorystyczne wiązanek, zrobionych przez Władkę:
i piękna regularna kula Moniki:
A ponieważ ja już limit ślubów wykorzystałam, moja wiązanka stoi w ulubionym imbryczku...
Jak zawsze, inspirującej wiosny życzę i ciekawych pomysłów na spędzanie wolnego czasu lub oderwanie się od zajętego czasu....
piekne wiązanki i takie wiosenne :-)
OdpowiedzUsuńŚliczne!:) ..i nie wiem, gdzie Ty jakieś niedoskonałości widzisz?
OdpowiedzUsuńTwoje bukietowe kolorki idealnie pasują do tego energetycznego koloru imbryczka:)
Pozdrawiam cieplutko:)
Mnie się bardzo podobają! Wszystkie! Nawet goździki, których raczej nie lubię, wyglądają wyjątkowo elegancko i szlachetnie w tych bukietach.
OdpowiedzUsuńAh cudne w tym dzbanuszku pomarańczowym!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się , to przełamanie wiązanek zielenią :)
OdpowiedzUsuń