Odkąd mam ogród, nie smuci mnie naturalna sezonowość pór roku i schyłek sezonu wegetacyjnego.
Wręcz przeciwnie, późną jesienią z przyjemnością kiedy przestaję zajmować się ogrodem, przenoszę aktywności do wnętrz i zapełniam wolne chwile zajęciami, na które w sezonie ogrodowym brakuje czasu. Spisuję też kolejne pomysły na nowy rok ogrodowy, bazując na tegorocznych sukcesach i porażkach.
Mgliste poranki wykorzystuję na relaksujący spacer w ogrodzie i uzupełnienie zasobów ziarenek dla skrzydlatych głodomorków. Nie wiem jak u Was, ale w naszych jadłodajniach największym wzięciem cieszy się czarny słonecznik. Szczęśliwie w tym roku zrobiliśmy hurtowe zakupy przez internet, gdyż dzienne zużycia ziarenek jest niewyobrażalne! Z karmy mieszanej, pod karmnikiem zostają zboża i ziarenka kukurydzy. W zimie i na przedwiośniu, mamy bardziej różnorodnych gości, teraz są to głownie sikorki, które uwielbiają jedynie słonecznikowe ziarenka...
Po zamówieniu tony brykietów do kominka, 100 kg ziarenek słonecznikowych i mieszanych, polarkowego ubranka dla bezfuterkowego psa, można już odsapnąć i pomyśleć o przyjemnościach... W poczuciu zapewnienia wszystkim zasobów sprzyjających przetrwaniu zimy zapisałam się na zajęcia z florystyki i jestem bardzo, bardzo zadowolona. Tak dawno nie uczestniczyłam w zajęciach dla przyjemności! Może pora roku nie sprzyja układaniu delikatnych kwiatów, ale miło jest rozświetlić ponure wieczory wykładami o zasadach kompozycji i układaniu kwiatów... Dobrze jest też zweryfikować swoje wyobrażenie o układaniu kwiatów z regułami stosowanymi przez najlepszych.
Ponieważ u nas utrzymuje się wilgotny chłód, ale nie ma jeszcze silnych mrozów, nie okrywałam jeszcze róż. Jak widać, kończą kwitnienie jeszcze pojedyncze, bardzo wymęczone chłodem kwiaty. Zazwyczaj dopiero w połowie grudnia kopczykuję nasady krzewów, a pędy zawijam agrowłókniną i słomą. Taki też mam plan na ten rok. Przygotowałam gotowe worki z agrowłókniny, więc i róże będą dobrze zabezpieczone przed morzami.
Listopad jest dla nas bardzo potrzebnym przejściem od bardzo aktywnej, kolorowej jesieni do spokojnego, świątecznego i zimowego (mam nadzieję!) grudnia...
U mnie w tym sezonie przybędzie dodatkowy karmnik. W. robi go ze skrzyneczki po butelce wina. W Sielskim Życiu znalazłam sposób na zagospodarowanie takowej, a że mieliśmy i szkoda było wyrzucić teraz zostaje przerobiona na baaardzo pożyteczną rzecz :) Jak już zawiśnie to pokażę ja u siebie, po pomysł jest świetny :)
OdpowiedzUsuńO! Brzmi ciekawie, chętnie zobaczę!
UsuńListopadowy ogród też może być piękny !!! Widać to na Twoich zdjęciach. Ja również lubię ten czas, kiedy wszystko naturalnie zamiera na swój sposób... ja planuję już prace wiosenne, a tymczasem szaleje kulinarno - wnętrzarsko w swoich wnętrzach:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Oj to zaraz zaglądam do Ciebie...
UsuńMnie też nie smuci, a wręcz fascynuje. Ile kropli koloru jest w takim późnojesiennym krajobrazie!
OdpowiedzUsuńO tej porze roku, bardziej niż kiedy indziej żałuję, że nie umiem tkać gobelinów, właśnie ze względu na kolory...
UsuńZobacz, jak pięknie światło gra na tych jesiennych strunach:) To wszystkie odcienie, które do tej pory były niewidzialne! Pięknie:)))
OdpowiedzUsuńTak, jest tak spokojnie w zgaszonych odcieniach i delikatnych przebłyskach słońca...
UsuńSezon zimowy sprzyja planowaniu, ciekawej lekturze, czy chwili poświęconej sobie :) Zdjęcia piękne, nostalgiczne :)Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDzięki! Tak, to dobry czas dla siebie...
UsuńCo roku mam dylemat, kiedy zakładać zimowe ubranka różom i różanecznikom. W ubiegłym roku pozakładaliśmy początkiem grudnia a do samego sylwestra było około 10 stopni. Nasza aura jest coraz bardziej nieprzewidywalna. W tym roku cierpliwie czekam co będzie.
OdpowiedzUsuńJa też myślę że zimowa przerwa to czas na odpoczynek przed kolejnym sezonem. Piękne zdjęcia!
Cieplutko pozdrawiam.
Ja czekam aż ziemia zamarznie, czasem jest to w początku grudnia, ostatnio w styczniu. Zobaczymy jak będzie teraz...
Usuńm.
O tej porze roku ogrody są magiczne. Bardzo je lubię. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak, magiczne, pozdrawiam!
UsuńSuper artykuł :)
OdpowiedzUsuńAle jesień też jest piękna, a w tym roku była piękna szczególnie, taka ciepła, pięknie wybarwiona, kolorowa :) Listopad wreszcie pokazał, dlaczego nosi swoją nazwę, a że coś się kończy? Cóż, coś się kończy, coś zaczyna :) Kołowrotek natury :)
OdpowiedzUsuńA mnie jednak smuci... Tęsknię za latem, słońcem i zielenią.
OdpowiedzUsuńU nas mrozik już przyszedł, więc zlitowałam się nad moją jedyną różą i jeszcze kilkoma najbardziej wołającymi roślinkami ;) A z tymi mieszanymi ziarnami u nas tak samo. Tylko to co zostawią sikorki, to potem przesypuję do większego karmnika dla innych zimowych głodomorów :D
OdpowiedzUsuńJa też zostawiam kukurydzę i inne smakołyki dla synogarlic, dzwońców które będą później i innych głodomorów... ostatnio rozmawialiśmy z moim M o ciężkim losie panów-sikorków którzy ryzykują zamarznięcie ale dzielnie zimują u nas pilnując swoich rewirów....
UsuńHaha, u mnie w ogrodzie jest podobnie. Zapasy słonecznika i kukurydzy po prostu rozchodzą się w ogromnych ilościach!
OdpowiedzUsuńJa się jednak trochę smucę tą jesienią ;( Niby jest trochę czasu na zaplanowanie nastepnego roku w ogrodzie, ale czemu lato nie może trwać wiecznie ?:)