Przygotowujemy więc dekoracje dyniopodobne. W tym roku mój zbiór dyni nie był wystarczający, na dwóch pędach wyrosło sporo ale malutkich dynieczek. Kupiłam więc dynie ozdobne. Wybrałam najmniejsze, spośród stert piętrzących się na targu dyniek, dyń i wielkodyniów. Dynie nie były zbyt duże dla naszego najmłodszego kota, Pączka, który jednym ruchem łapy sturlał je ze stołu i rozpękł zaczynając przygotowania do dynio-lampionu.
Ledwo ropoczął się listopad, a wszędzie pojawiły się już dekoracje bożonarodzeniowe.
Pan kotek i dynie to jest obrazek akceptacji, aprobaty i uznania.Bardzo udany.Gratuluję i serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOch, ja tez kocham dynie i Halloween :)))
OdpowiedzUsuńPrzepiękne dynie ... A skoro mowa o nich, to na blogu "Chatka Jasia" jest cudowne candy z Panem Dynią. Namiary są na moim drugim blogu. Facet jest genialny !!!
OdpowiedzUsuń