Druga połowa listopada jest szara i smutna, tak jak zwykle wygląda listopad. Opadły już ostatnie liście, zgrabiliśmy je na rabaty gdzie tworzą ciepłe przykrycie dla bylin. Większość bylin została nie przycięta, pozostawiam pędy i zaschłe kwiatostany jako niższe i wyższe badylki w dość jednorodnym zestawie kolorystycznym...
Bardzo cieszę się z badylków werbenowych. W tym sezonie kilka niewielkich krzaczków werbeny patagońskiej stworzyły wysokie, porozgałęziane zarośla w wieloma, małymi kwiatostanami. Zostawiam je do wiosny, a wiosną obsypuję z nich nasiona w tym samym miejscu i wyrzucam roślinę macierzystą, która nie zimuje. Mam wtedy małe werbenki na przyszły rok i wszystko zaczynam od początku.
Werbena patagońska dekoracyjna także po kwitnieniu |
Oczywiście, można jesienią przyciąć pędy bylin, zostawiając na rabatach tylko ich części podziemne. Ja zazwyczaj pozostawiam wszystkie rośliny aż do marcowych, wiosennych porządków. Także do wiosny zostawiam pędy na powojnikach, które będą przycięte wczesną wiosną. Być może przycięcie ich teraz wprowadziło by na rabaty więcej porządku, ale ja wybieram bujna obfitość i malowniczy chaosik.
Pędy powojnika przewieszają się na płocie |
Podobnie do wiosny pozostawiam róże okrywowe, który kwitły jeszcze dwa tygodnie temu. Tak ciepłe zimy jak ostatnia pozwalają na bezproblemowe ich przezimowanie, nawet bez okrycia.
Liście różny i lawendy długo zachowują kolor |
Nocne przymrozki i niewielkie opady śniegu nie zniszczyły ich liści. To ciekawe, że już drugi rok z rzędu, mają prawie zimozielone liście.
Dekoracyjne do późnej jesieni hortensje, powoli tracą płatki. Zostają z nich jedynie szypułki, bezbarwne i nadal dekoracyjne.
Także w szarości listopadowej można odnaleźć drobne skarby, które ciągle cieszą oko. Krótkie grudniowe dni sprzyjają raczej spędzaniu czasu w domu, z kotem i książką przy kominku... Ale to już będzie następna opowieść...
Była hortensja |
Ja także zostawiam na rabacie rośliny mające nasiona np . jeźówki, słoneczniki ozdobne,część onetek, a także przekwitłe hortensje, które ślicznie wyglądają pokryte sadzią lub śniegiem. Natomiast nasiona kwiatów są smakołykiem dla ptaków w czasie mrozów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tak, masz rację. Z tych badylków korzystają jeszcze ptaki, które stopniowo do wiosny wszystko zjadają...
UsuńJa podobnie jak Ty wielkich porządków zimowych nie robię i część roślin zostawiam na rabatach, tak jak wyglądają...szarość listopadowo-grudniowa też ma swój urok, co widać na Twoich zdjęciach, ale faktycznie lepiej spędzić te dni w domu z książką i kotem na rekach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło i serdecznie.
Dziękuję! lubię ten jesienno-zimowy kontrast: chłodno-ciemne ogrody i rozświetlone, ciepłe i przytulne domy. W mojej okolicy już pojawiają się światełka, gwiazdy w oknach, oświetlenie w ogrodzie i nawet bez śniegu jest magicznie...
UsuńJa podobnie robie z moimi kwiatkami:) mają swoj urok nawet o tej porze! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO tak! jedną z zalet ogrodu czy działki jest to, że widzi się zmienność i piękno roślin przez cały rok, a nie tylko w sezonie wegetacyjnym...
UsuńJa z porządkami na rabatach również czekam do wiosny :) A w sprawie róży, to moja w zeszłym roku też prawie zimozielona była. W tym jednak wszystkie liście zrzuciła... Może to wina bardzo wczesnego pierwszego przymrozku jaki u nas był?
OdpowiedzUsuńMożliwe, u mnie kwiaty były jeszcze tydzień temu, a liście pozostały na odmianach mniej szlachetnych i okrywowych. Zmienia się klimat, to i roślinki starają się dopasować...
UsuńTrochę z lenistwa a trochę dla "uroku" też zostawiam badylki w ogrodzie, teraz czuję "błogosławieństwo" ogrodnika :) Podoba mi się ta werbena patagońska
OdpowiedzUsuńU Was na ciepłym zachodzie, werbena może nawet zimować... Warto ją mieć...
UsuńTylko skąd ją wytrzasnąć? Muszę poszukać, chyba
UsuńJa miałam sieweczki zeszłorocznej, poza tym była w całkiem rozsądnej cenie na allegro. ja kupowałam w PNOSie, wiosną...
UsuńWg "starej szkoły" te wszystkie badylki należało ściąć i na zimę okryć nimi roślinę... Tak przynajmniej uczyła mnie mama. Ale moim zdaniem takie pozostawione uschnięte badyle wyglądają przeuroczo, kiedy osiada na nich szadź albo przyprószy je śnieg... Wiec też jestem za :)))
OdpowiedzUsuńŚcięłam jedynie zbrązowiałe liście paproci i w zasadzie żałuję, bo wprowadzały fajny akcent kolorystyczny w zimozielonym ogródku z bukszpanem i bluszczem...
Na następny rok zostawię :)
pozdrawiam Ciebie i Twój piękny ogród :)
Tak, w czasach "starej szkoły" już w grudniu wszędzie było igliwie i chochoły... Ja paprocie też mam zostawione, wiele bylin i trawy w zasadzie są żywo-zielone. Wcale nie zimo-zielone bo zimy jakby brak :)
UsuńPrzepiękne zdjęcia! :-)
OdpowiedzUsuńTwój chaosik, jak to okresliłaś, rzeczywiście malowniczy! Ja również należę do grona ogrodników zostawiających uschnięte byliny na rabatach. Usuwam tylko liście host, bo wyglądają wyjątkowo paskudnie, a przede wszystkim podobno tam zimują jaja(?) ślimaków.
OdpowiedzUsuńZdjęcia klimatyczne.
Faktycznie odkryte skarby w ogrodzie, zdjęcia mają swój klimat. Mi się bardzo podobają.
OdpowiedzUsuń