STRONY MOJEGO OGRODU:

9 wrz 2014

Zimowity-czy widziałeś je na łące?

W sklepie ogrodniczym kupiłam przecenione cebulki zimowitów. Są już rozkwitłe, a nawet przekwitają. Pomyślałam o niesamowitej witalności tych roślin, kwitnących tak pięknie w pojemniku na sklepowej półce.
Mam, jak pewnie wielu z Was, zimowity w moim ogrodzie. Widuję je także i w innych ogrodach i w parkach i na skwerach. Ciekawa jestem ile osób widziało zimowity w warunkach naturalnych, na łące?
W ubiegłym tygodniu, przemierzając Pogórze Przemyskie, po raz pierwszy w życiu miałam szczęście zobaczyć je w warunkach naturalnych! Jechałam bardzo dziurawą drogą, z obawą czy droga lub podwozie nie zniknie całkiem, gdzieś między jedną opuszczoną wsią a drugą, gdy usłyszałam pytanie: słuchaj, czy takie blado fioletowe kwiaty na łące to mogą być zimowity? Możecie sobie wyobrazić, że nastąpiło gwałtowne hamowanie, desperackie cofanie samochodu, parkowanie na niemalże nieobecnym poboczu, po czym entuzjastyczny bieg na łąkę...
A na łące, jak widać, w niewielkich skupiskach najprawdziwsze i najbardziej bladofioletowe zimowity!
Zimowit jesienny (Colchicum autumnale), o którym pisałam już w 2009 roku tutaj, jest objęty w Polsce ochroną gatunkową. W warunkach naturalnych, występuje najczęściej na lekko wilgotnych łąkach, czasem na styku łąki i lasu. Nie jest mile widzianym gościem na łąkach koszonych, gdyż jest rośliną silnie trującą. Na terenie Polski, w warunkach naturalnych, zakwita w pierwszej dekadzie września, w ogrodach - nieco wcześniej. Najczęściej można spotkać go na łąkach u podnóża całego pasma Karpat, niekiedy w Polsce centralnej.
Zimowity są jednymi z najpóźniej kwitnących kwiatów, tak w naszych ogrodach, jak i na łąkach. Jeśli dni są tak słoneczne i ciepłe jak ostatnio, zimowity są masowo odwiedzane przez pszczoły i trzmiele.
Z ostatnich dni otwarcia tych dobrze zaopatrzonych jadłodajni korzystają także pająki kwietniki.
I w ten sposób, na wycieczce zmierzającej do bardzo interesujących i całkiem nie-biologicznych atrakcji, udało się podejrzeć całkiem biologiczne chwile z życia zimowitów na łące w nieistniejącej wsi Trojca. Naszym celem była bowiem najstarsza zachowana w Polsce cerkiew - więcej tutaj.
A tym czasem, ogrodowe zimowity wygrzewają się w promieniach wrześniowego słońca...
A nasza wycieczka na warsztaty fotograficzne w Bieszczadach, przyniosła tak wiele przyrodniczych obserwacji, że wrócę do nich wkrótce...

15 komentarzy:

  1. Oj, nie ma szans na zobaczenie ich w naturalnym środowisku w Polsce północnej. ;) Ale widzę je w ogródkach. W zeszłym roku miałam je nawet w domu, tylko za Chiny nie pamiętam skąd ja je wytrzasnęłam! Właśnie poprzedniej jesieni dowiedziałam się, że kwiatki, które do tej pory nazywałam jesiennym krokusami to zimowity. ;) Muszę poszukać cebulek i zasadzić na działce. Dobrze, że mi o nich przypomnialaś.
    Pa, Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W mojej okolicy też są tylko w ogrodach. Dobrze, że są miejsca gdzie zachowały się jeszcze w naturze...

      Usuń
  2. Miałam przyjemność widzieć je "w naturze :)". Dwa lata temu spędziliśmy wrześniowy urlop na Orawie, w przecudnej Zubrzycy :). Śliczne kwiaty i łąka obsypana nimi wygląda naprawdę uroczo :). Kocham takie miejsca, gdzie człowiek jeszcze nie zdążył zepsuć przyrody ;). Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, są takie miejsca. Tutaj, po odejściu ludzi, przyroda powraca na swoje dawne miejsce...

      Usuń
  3. Są prześliczne i też miałam na nie ochotę, ale nie było ich w sklepie ogrodniczym w którym się we wszystkie rośliny zaopatruję, ale z pewnością jak tylko je spotkam to sobie kupię:)))
    Miłego dnia Moja Droga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam do ogrodu! Są piękne, tak w ogrodzie jak i na łące...

      Usuń
  4. W naturze nigdy nie widziałam zimowitów. Natomiast w ogrodzie... coś wspaniałego :)
    Poydrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie odkryłam u siebie w ogrodzie jeszcze kilka zapomnianych cebulek, tak są cudne!

      Usuń
  5. Niezłe znalezisko! Ja jeszcze nie widziałem zimowitów w naturze, tym bardziej więc zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba jechać na południe Polski, sama sobie zazdroszczę, to był pierwszy raz! Do dziś się śmiejemy z uważności mojego M, który wypatrywał ciekawostek po bokach, bo ja wypatrywałam dziur w asfalcie!

      Usuń
  6. Widziałam tydzień temu na polanie na Dolnym Śląsku, w Górach Bystrzyckich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to zazdroszczę, może masz tam bliżej niż ja...

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Och Magdo to fantastyczne znalezisko.
    Pierwszy raz w naturze widziałam w tym roku w Dolomitach.
    Nie mogłam przeboleć, rosły na łąkach przy drodze, gdzie był zakaz zatrzymywania.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to faktycznie niefart! ale co widziałaś to Twoje! My kolekcjonujemy takie znaleziska, często zatrzymujemy się w różnych dziwnych miejscach, żeby iść i oglądać coś w rowie albo na poboczu. Szczęśliwie to ja prowadzę samochód, więc mam wpływ na takie postoje...

      Usuń

Nie wyrażam zgody na ukryte reklamy w komentarzach!