STRONY MOJEGO OGRODU:

15 lip 2014

Liliowcowy środek lipca...

Wracając do opowieści o ogrodach botanicznych w Pradze, dziś opowieść o ogrodzie botanicznym w dzielnicy Troja (więcej tutaj i tutaj). Pobliski barokowy pałac i ogród opisałam tutaj.
Ten ogród botaniczny jest naprawdę imponujący pod względem powierzchni, różnorodności i doboru ciekawych roślin. Oprócz części bardziej specjalistycznych, w których zgromadzono rośliny różnych siedlisk, dużą część ogrodu przeznaczono na kolekcje roślin dekoracyjnych. O tej porze roku, jedną z najpiękniejszych jest rabata liliowcowa.
W tej kolekcji nie ma najnowszych, może nawet piękniejszych odmian. Nie ma tu podwójnych, poskręcanych ani pająkowatych kwiatów, tylko te tradycyjne. Ale może i lepiej, nic nie odwraca uwagi od takiej rozmaitości kolorów prostych kwiatów.
Jak widać morze liliowców płynie pomiędzy kępkami pustynników i lilii.
Na horyzoncie widać kaplicę w winnicy, a całe pole liliowcowe jest nasłonecznione, gorące, a to wrażenie potęguje zestawienie ognistych kolorów.
W takim ogromie odmian, trudno wybrać te najpiękniejszą, zresztą nie wszystkie mają tabliczki. Ja lubię zarówno małe kwiaty, w niejednorodnym kolorze...
... i mięsiste, bardziej bogate odmiany.
Do ogrodu botanicznego jedzie się autobusem, na ten sam przystanek co ZOO i pałac Praha Troja, warto zaplanować cały dzień na zwiedzenie wszystkich tych miejsc.

Kolejne piękne rabaty z tego ogrodu następnym razem....
Dodałam osobną stronę zbierającą opowieści z różnych ogrodów botanicznych, zapraszam!

17 komentarzy:

  1. Az sie w oczach mienii od kolorow!

    OdpowiedzUsuń
  2. Od jakiegoś czasu obserwuję Renesans liliowców, chyba dlatego, że mamy tyle dostępnych odmian na rynku i chociaż wzory, kolory i kształt wprawiają w zachwyt to moim ulubionym jest ciągle odmiana Stella D'Oro.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tutaj też widać, że te tradycyjne odmiany mogą być bardzo dekoracyjne. A Stella jest niezastąpiona!

      Usuń
  3. Piękne ogrody pokazujesz:))ja słaba ogrodniczka jestem z tym większą przyjemnością oglądam i czytam o ślicznych kwiatach i ogrodach:)))Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomyśleć, że byłam tak blisko i nawet nie wiedziałam o takim pięknym miejscu. Cudownie :)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wiedziałam, dlatego warto polecać takie miejsca, których szkoda nie zobaczyć. Zwłaszcza, że turyści tłumnie kłębią się zupełnie gdzieś indziej...

      Usuń
  5. Takie "skupisko" liliowców robi niesamowite wrażenie. To musi być piękny ogród. Osobiście lubię wszystkie odmiany - każda ma w sobie coś czarującego.
    Pozdrawiam Cię Magdusiu bardzo ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ogród jest piękny właśnie "dla oczu" a nie dla systematycznego zestawienia roślin. Mam jeszcze dużo zdjęć inspiracji, będą co kilka dni...

      Usuń
  6. W masie robią wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudnie wygląda liliowcowy ocean, ale mój wzrok przykuły też pustynniki - moje marzenie. Mam trzy, ale żaden jeszcze nie kwitł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pustynniki są fantastyczne jak pochodnie... U mnie nigdy nie kwitły, może u Ciebie się udadzą!

      Usuń
    2. moje tez kilka lat nie kwitły, w tym roku zaczęły :)

      Usuń
  8. a ja na następny wypad polecam Ci kierunek Poczdam, gdzie oprócz znanych ogrodów Pałacu Sanssouci jest do obejrzenia perełka, ogród Karla Foerstera, o którym była mowa w którymś z odcinków Mai w ogrodzie. ogród trochę większy od chustki do nosa gdzie w tajemniczy sposób posadzono dziesiątki gatunków i odmian wilgociolubnych (i nie tylko) roślin. żałuje, ze mogłam być tam tylko chwile, najchętniej bym się tam codziennie teleportowała.
    a obok jest sklep ... i to jaki ;)
    jedyny bemol, niemile widziane jest robienie zdjęć nawet dla prywatnego użytku i pilnująca pani w niemiły sposób daje wyraz swemu niezadowoleniu, taka postenerdowska czkawka :/

    OdpowiedzUsuń

Nie wyrażam zgody na ukryte reklamy w komentarzach!