Kontynuując watek trawiasty, przyszedł czas na turzyce (Carex). Z botanicznego punktu widzenia turzyce należą do rodziny turzycowatych (Cyperaceae) i zazwyczaj wystepują w środowiskach bardziej wilgotnych niż te, w których spotykamy trawy. Łodygi turzyc nie mają wyraźnych węzłów (kolanek) i międzywęźli i nie są puste w środku. Kwiatostany turzyc, też zazwyczaj są inne niż u traw - są to niewielkie i mało dekoracyjne wiechy lub kłosy.
W ogrodach turzyce znajdują podobne zastosowanie jak trawy, sadzimy je raczej na obrzeżach rabat, gdyż są zazwyczaj wyraźnie niższe. Turzyce można posadzić też w miejscach, gdzie trawy nie będą zbyt szcześliwe, czyli np. na brzegu zbiornika wodnego czy w miejscach wyraźnie cienistych i wilgotnych. Moim zdaniem ich zaletą jest także długa trwałość liści, które zazwyczaj są zimozielone i nie przebarwiają się jesienią.
W moim ogrodzie bardzo sprawdziły się dwie turzyce, obydwie z paskowanymi liśćmi.
Pierwsza, rosnąca już od wielu lat to turzyca rzędowa (Carex siderosticha), której liście są szerokie i dość krótkie, a pokrój przypomina domową zielistkę, co widać na zdjęciu powyżej. Po kilku latach rozrosła się w dużą kępkę, którą właśnie rozdzieliłam na dwie mniejsze obwódki i teraz wygląda tak:
Z wyjątkiem najsurowszych zim, zazwyczaj zachowuje zielone liście nawet pod śniegiem, natomiast nigdy nie kwitła. Uważam, że w pełni sprawdza się w naszej strefie klimatycznej i jest warta zainteresowania.
Druga pasiasta turzyca to turzyca oszimska (Carex oshimensis), w odmianie Variegata, którą własnie niedawno kupiłam. Ta turzyca ma dłuższe, cieńsze liście, które nawet podwijają się do środka kępki. Wnetrze blaszki liściowej jest żółte, co dodaje fajnego koloru do kompozycji. Podobno czasem kwitnie i dobrze zimuje, zachowując ładnie wybarwione liście przez cały sezon. U mnie, nowe nabytki wyglądają tak:
Turzyca oszimska ma wiele kolorowych odmian, które są polecane przez polskich ogrodników. Mam nadzieję, że sprawdzi się u mnie i znajdzie stałe miejsce na rabacie.
Turzyce mają także inne kolory liści. Dużo jest odmian brązowych, rudych, czekoladowych. Muszę powiedzieć, że nie podobają mi się w praktyce i choć miałam je u siebie, oddałam w dobre ręce. Ale można stowrzyć z nich bardzo ciekawe, wielokolorowe kompozycje z wrzosami, bukszpanami, rozchodnikami itd.
Wybierając ozdobne trawy i turzyce korzystałam z polskiej książki "Trawy ozdobne" G i M. Majtkowscy, wyd. Działkowiec, 2007, która zawiera sprawdzone informacje o uprawie traw ozdobnych w naszym klimacie. Niestety, informacje katalogowe lub u producentów często są zbyt optymistyczne i w centralnej czy wschodniej Polsce mogą się nie sprawdzić, dlatego warto szukać informacji na naszych forach ogrodniczych i w naszych, rodzimych publikacjach.
Robiąc te zdjęcia, usłyszałam za plecami MLASK!
Okazało się, że moje psy umieją już zjadać borówki amerykańskie wprost z krzaków, wystarczy tylko stanąć na tylnych nóżkach i zrobić MLASK!
Robiąc te zdjęcia, usłyszałam za plecami MLASK!
Okazało się, że moje psy umieją już zjadać borówki amerykańskie wprost z krzaków, wystarczy tylko stanąć na tylnych nóżkach i zrobić MLASK!
No proszę, człowiek uczy się całe życie-nawet nie wiedziałam, że to turzyce, a u mojej mamy w ogródku zawsze ich pełno:-)
OdpowiedzUsuńMam w ogródku dwie trawy i na więcej takich ozdób nie ma miejsca, chociaż turzyce mi się podobają. Mój poprzedni pies Tufi sam się częstował truskawkami, poziomkami i malinami. Pepa woli patyki, korę i liście :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za obszerną opowieść o turzycach, ślicznie się prezentują. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń