STRONY MOJEGO OGRODU:

2 paź 2013

Trawy jesienią cz.2 - Miskanty

Mam od początku ogrodu kilka miskantów. W lecie są prawie niewidoczne, tworząc zielone tło dla innych roślin, ale teraz przyciągają wzrok, a najpiękniesze będą za miesiąc. Tak, jesień to czas traw!
Miskanty są mało kłopotliwe, większość odmian dobrze zimuje, jeśli pozostawi się do wiosny resztki pędów. Mogą rosnąć na kiepskich glebach, na słonecznych rabatach. Niektóre są dość ekspansywne, inne pozostają w zgrabnych kępkach. Z roku na rok pojawia się coraz więcej ciekawych odmian, jest więc w czym wybierać!
W moim przedogródku rośnie nieokreślony odmianowo miskant chiński (Miscanthus sinensis), nazwałabym go typowym. Po sześciu latach stworzył fajną kępkę, nie wrasta w sąsiadów.
I właśnie teraz, w końcu września ma piękne ciemne wiechy, które później zbieleją stając się w zimie prawie srebrzyste. Nie mam z nim żadnych kłopotów i bardzo go polecam. Może wiosną pomyślę o podzieleniu na klika mniejszych kępek? Tak, to dobry pomysł. 
Planując ogród zamarzyłam o wysokich, bardzo wysokich trawach. Kupiłam więc dwa małe kłącza miskanta olbrzymiego (M. giganteus), który jest mieszańcem miskanta chińskiego i cukrowego. Po krótkim czasie miałam dwie kępki giganty: mniejszą w miejscu bardziej cienistym i większą w miejscu słonecznym. Wyobraźcie sobie, jaki cudowny był poszum miskantów wyższych ode mnie. Niestety, poprzednia zima była dla giganta bolesna i wróciliśmy do punktu wyjścia: w jednej kępce odbija kilka pędów. 
Miskant olbrzymi jest naprawde olbrzymem, dorasta nawet do 2-4 metrów a jego pędy można ściąć wiosną i traktować tak jak bambusowe tyczki. Niestety, zazwyczaj w Polsce, gigant nie kwitnie. Trzeba też być dość ostrożnym z wyborem stanowiska: gigant tworzy bardzo mocne odrosty, może zagłuszyć sąsiadów, a usunięcie odrostów wymaga pomocy silnego chłopa z widłami i siekierą!
W tym tygodniu dosadziłam nową odmianę miskanta Morning Light, o bardziej delikatnych liściach i pokroju płaczącym. Liście tej odmiany są bardzo cienkie i mają szarawe zabarwienie z jaśniejszym brzegiem, dodatkowo bardzo ładnie rozchodzą się na boki. Znalazłam dla niej miejsce w nowo przerabianej rabacie, w bezpiecznej odległości od większego kuzyna. 
 
Na tę samą rabatę przesadziłam też klasyka - odmianę Zebrinus, która posadzona była zbyt blisko innych roślin i prawie zginęła wciśnięta pomiędzy iglaki. 

Przeglądając ofertę wielu sklepów widziałam tyle ciekawych odmian miskantów, że może wiosną jeszcze na coś się skuszę. Na ten rok, pozostały nam jeszcze do opisania turzyce, ale to następnym razem...

4 komentarze:

  1. Trawy są o tej porze roku piękne. I takie różnorodne!

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie mało traw... kiedyś miałam więcej, ale niestety... ogród nie z gumy i postawiłam na inne rośliny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać Twoją miłosć do roślin, w zdjęciach, w opisie...
    Pozdrawiam, Ewa

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsze zdjęcie we wpisie wygląda cudownie! :)

    OdpowiedzUsuń

Nie wyrażam zgody na ukryte reklamy w komentarzach!