STRONY MOJEGO OGRODU:

6 lis 2012

Nasz zwierzyniec

Nie pochwaliłam się objawem utraty rozsądku, nie przedstawiłam moich nowych domowników.
Nadrabiam więc zaległości!
Od lipca, mamy nowe pieski. Pieski wyjątkowe, kochane, mądre i absolutnie oddane. Pieski porzucone, wytytłane w smole, uratowane, przygarnięte i adoptowane.

Moje pieski są ładne inaczej: Lila ma w sobie dużo genów jamniczki, krótkie łapki i duży brzuszek.

Ale misterem naszej okolicy jest jej synek- Fredzio! Po wytytłaniu w smole i ogoleniu, beżowe szorstkie futerko powoli odrasta i Fredzo zaczyna wyglądać jak lew. Czyż nie jest piękny?

Oboje: mama z synkiem (tajemniczy transefer genów- kim był ojciec??) zadomowiły się błyskawicznie, są radosne i ufne i może już nie pamiętają o tym co było wcześniej.
W międzyczasie przybyło nam czarnych kotów. Jest z nami Gluś i NieGluś. Są identyczne i absolutnie nierozróżnialne.  W dzieciństwie Gluś miał katar a NieGluś- nie miał kataru. Ale potem katar został wyleczony i Glusie są zbiorem jednorodnym.


A my znowu mamy nierozsądną liczbę czworonogich domowników...

13 komentarzy:

  1. Kocham wszystkie zwierzęta, ale najbardziej te po przejściach. Takie przygarnięte zwierzątka są najbardziej oddane i wdzięczne :-) Mam w domu kotkę, którą uratowaliśmy z mężem przed zamarznięciem zimą. Była taka malutka, na dworze mróz minus 23 stopnie. Kotka miała odmrożone łapki, ale udało się ją uratować :-) Jest z nami już 5 lat! Pani Magdo, serce ma Pani przeogromne, pełene miłości. Przygarnąć taką "nierozsądną" ilość zwierząt... :-) Uwielbiam czytać Pani bloga :-)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż się serce raduje:-))) Glusie są nie do wyjęcia ( mam słabość do czarnych kotów. W zasadzie mam słabość do wszystkich kotów, ale do czarnych jakoś wyjątkowo:-))) A psiaki! Sama radość! I piękni są oboje. I szczęście wypisane na pyszczkach.
    Ściskam
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie cudne! I jak fantastycznie, że maja cudny domek i kochających ludzi!
    Witamy w klubie nierozsądnej ilości zwierząt w domu ;) Oby było nas w tym klubie jak najwięcej.
    Pozdrawiam serdecznie i mizianki dla futerek

    OdpowiedzUsuń
  4. Fredzio przemiły i faktycznie ciekawe, kim był tatuś? :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Życzę dużo szczęścia Waszemu domowi!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mają szczęście! Nawet nie wiedzą jakie. A może wiedzą?

    OdpowiedzUsuń
  7. Całe towarzystwo niezwykle sympatyczne :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. gdzies kiedys ktos mi powiedzial, ze kto nie lubi zwierzat, ten nie znosi tez i ludzi
    a pieski sa przesliczne
    kociaki jeszcze bardziej

    OdpowiedzUsuń
  9. Śliczne zwierzaki. A u nas tylko świnka, ale też pocieszna:)

    OdpowiedzUsuń
  10. a co tam, mam dwa koty i dwa psy i to nie jest rozsądne ale cóż, koty sa bure jeden był uratowany bo go "dobrzy ludzie"chcieli otruć ale jakoś przetrwał i jest u nas, ktoś go kopnął i ma skrzywioną przegrodę leczyłam go ale tego nie można wyleczyć, więc psika ale była taka chuda i ją odkarmiłam, śpi na poduszcze bo jeszcze nie jest taka wypasiona, a starsza jest o nią zadrosna choć to trzeci rok razem juz sa no ale cóż, zazdrość jest zazdrością, oskar jest owczarkiem niemieckim dużym i ciężkim, ale też był z tzw psycho neuro ale jakoś mu przeszło i jest reaz bardzo przyjacielski, łatwo jest wziąć zwierzaka normalnego trudniej po przejściach, podziwiam a twoja gromadka świetna, pozdrawiam
    j

    OdpowiedzUsuń
  11. Z zainteresowaniem oglądam i czytam zamieszczone posty.
    Zapraszam po odbiór nagrody do mojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak mogłam przeoczyć tę historię... Ze wzruszeniem i z uśmiechem życzę wszystkim Twoim zwierzątkom długich, długich lat - a że w szczęściu to samo się rozumie przez się. W końcu są u Ciebie :) Za historię o zbiorze jednorodnym nie wiem nawet jak się odwdzięczyć, bo nie sądziłam, że coś może mnie dziś rozśmieszyć :) A opowieści o losie tych przygarniętych piesków nie jestem nawet w stanie skomentować, przeraża mnie ogrom drzemiącego w ludziach okrucieństwa. My przygarnęliśmy przed kilkoma miesiącami jednego pieska-przybłędę, wyrzucony z samochodu błąkał się po okolicy, zagłodzony, przerażony, różne traumy, na pewno był bity i dręczony. A teraz - nie do poznania :) Psie szczęście. Trochę uciążliwe jest tylko to, że jest to jakiś rodzaj charta z różnymi domieszkami i uwielbia długie spacery, bieganie. W sumie - parę dobrych godzin dziennie. Mamy jogging, znaczy - psogging ;) Tylko koty jeszcze nie potrafią się z nim zaprzyjaźnić. Na razie mają pakt o nieagresji ;)

    Z całego serca - pozdrawiam!

    I jakie wspaniałe historie w komentarzach. Naprawdę można odzyskać trochę utraconej wiary w człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham wszystkie zwierzaki, ale naj, naj kociaki, więc kibicuję Galusiom !!! Ale pozdrawiam całe TOWARZYSTWO !

    OdpowiedzUsuń

Nie wyrażam zgody na ukryte reklamy w komentarzach!