Jako pierwszą przeczytałam sekrety roślin i zwierząt... i zachwyciły mnie zanurzeniem w naszym najbliższym otoczeniu. Zwróceniem uwagi na "byle jakie" i przeciętne miejskie rośliny i zwierzęta. Nie tylko dekoracyjne miłorzęby czy futrzane wiewiórki ale też szare zwyklaki - gołębie, chwasty jadalne i ślimaki, które żyją tuż obok nas...
Posłuchajcie:
Ptasi śpiew jest zaledwie jednym z miliona sygnałów, które większość ludzi ignoruje. Oczywiście nie możemy przykładać wagi do wszystkiego - to byłoby dla nas ogłupiające- więc wybieramy. Czasami jednak nie robimy tego wcale. Słuchamy głosów w naszych głowach zamiast głosów naszych powietrznych przyjaciół. jestem szczęśliwszy, gdy słucham odgłosów świata niż narzekania we własnej głowie...
Umiejętność rozpoznawania poszczególnych ptaków - dla zwykłych ludzi jest nieprzydatna - nie przyniesie im ona pieniędzy ani nie zagwarantuje poznania dziewczyny. To prawda, ale zapewni co innego - poczucie przynależności. Prawdziwość relacji z środowisku wyraża się podobnie jak między ludźmi: "znać lepiej" oznacza "kochać bardziej". Poznanie sekretów danego miejsca, umiejętność odczytywania ich na wielu poziomach oraz wyczuwanie bezmiaru tego, ci nieznane, jest - według mnie- kluczem do miłości.
Czy to nie właśnie o to chodzi? Wiedząc jakie organizmy żyją przy nas, możemy w pełni poczuć się z nimi związani, właśnie przynależni, a nie - obcy i stojący z boku...
Druga książka - o rocznych obserwacjach małego fragmentu lasu, była dla mnie trudniejsza do polubienia. Dlaczego? dlatego, że ja jestem bardzo konkretna, mam w głowie dużo danych, dużo schematów i informacji. Ale potem dałam się wciągnąć a jej specyficzną stylistykę. Więc nawet jeśli w szkole nudziła Was lekcja o fotosyntezie, to może teraz zmienicie zdanie.
Posłuchajcie...
W zieleni glonów odzwierciedla się jeszcze starsze powiązanie. Klejnoty pigmentu, ukryte głęboko wewnątrz komórek glonów, chłoną energię słoneczną. Pigmenty chwytające promienie słoneczne przechowywane są w małych puzderkach, zwanych chloroplastami, z których każdy otoczony jest błoną i posiada własny materiał genetyczny. Chloroplasty mają kolor butelkowej zieleni i są potomkami bakterii, które zamieszkały w komórkach glonów półtora miliarda lat temu. Ci bakteryjni lokatorzy zrezygnowali z twardych powłok zewnętrznych, rozmnażania płciowego oraz niezależności..
I w ten cudowny sposób płynie opowieść o bakteriach, glonach, grzybach, porostach i człowieku - organizmach połączonych siecią współzależności...
Niekiedy kupuję też książki z obrazkami, dla siebie, nie dla dzieci. Upolowałam ostatnio dawny Atlas Roślin Polski, autorstwa legendarnego Józefa Rostafińskiego, wydany w okresie międzywojennym. Co jest urocze - to odręczne notatki dawnego właściciela, który ołówkiem dopisał polskie nazwy gatunków przy niektórych rycinach.
To kolejny powód dla którego uwielbiam książki - niosą nie tylko wiedzę czy przyjemność oderwania od rzeczywistości ale także zatrzymują czas.
Zdjęcia robisz wspaniałe. Pierwsza książka bardzo mnie zainteresowała. Przeczytałam tylko to, co zamieściłaś, a już poczułam więź z pisarzem. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Pierwsza jest rewelacyjna, druga specyficzna. Bardzo polecam pierwszą, szczególnie że jest pisana jak opowieść ojca dla córki...
UsuńMagdo czy to jest to https://polona.pl/item/31345275/98/ ? :)
OdpowiedzUsuńTak Ewo, dokładnie to, z tym, że ja trafiłam na późniejsze wydanie, ale wybrałam ten egzemplarz ze względu na te odręczne dopiski...
Usuń"Sekrety roślin i zwierząt" dodaję do mojej listy do przeczytania, bardzo ciekawie się zapowiada:)
OdpowiedzUsuń"jestem szczęśliwszy, gdy słucham odgłosów świata niż narzekania we własnej głowie..." - dobre! w punkt :)
OdpowiedzUsuńPrawda?
UsuńDzięki za polecenie nowych, zielonych lektur. I za przypomnienie, jakie znaczenie ma poznanie czegoś/kogoś.
OdpowiedzUsuńCiągle nam umyka to co najważniejsze... Tak myślę...
Usuń