Nasz ogród nie jest minimalistyczny, nie jest też uporządkowany. Jest bardzo bogaty w różne rośliny, mamy w nim i nieliczne drzewa owocowe i mnóstwo krzewów i byliny. W lecie, nasz dom i ogród to oaza zieleni, gąszcz roślin i kwiatów. Zapraszam na dzisiejszą listę obecności...
Jedno z nielicznych miejsc, gdzie możliwe jest zrobienie "szerokiego kadru". Pomiędzy liśćmi traw a tawułą, floksami i astrami jest spadek dawnego zjazdu do garażu. Teraz można tam tylko spaść, zjechać się nie da. Posadziłam więc dwie hortensje, kilka jałowców, trawy ozdobne, dosiały się maliny i mamy tylko wąską ścieżkę gospodarczą do śmietnika i rozdrabniarki.
Pod starymi wiśniami ciągnie się rabata kwiatowa. Zaczynamy od amarantowych floksów:
Zebrałam tu większość floksów z całego ogrodu, dokupiłam kilka starych odmian na targu i jest floksowisko! A dzieci naszych floksów mieszkają w sąsiednich ogrodach i robią wyścigi, które bardziej kontrastowe ! O floksach pisałam tu w 2014 (klik) i 2015 (klik).
Odrobinkę dalej mam kolekcję peoniową, która o tej porze roku nie jest bardzo dekoracyjna. Pomiędzy peoniami dosadziłam kilka różnych lilii, częściowo kupionych na wyprzedaży, częściowo bardzo wyczekanych. Po raz pierwszy zakwitła cudowna podwójna lilia tygrysia, oj jak się cieszę!
Lilie tygrysie sprawują się u nas całkiem dobrze, kwitną i zimują bez problemu. Mam już kilka żółtych, ale ponieważ zapomniałam, że kupiłam podwójną pomarańczkę, bardzo się z niej cieszę! Dla odmiany, żółta ma tylko kilka ale wyjątkowo dużych kwiatów, które ciężko jest profesjonalnie podeprzeć, więc troszkę spuściły główki po deszczach...
Od wielu lat sadzę na rabatach lilie mieszańcowe OT. Pisałam już o nich tutaj - rok 2009 (klik) pokazując oszałamiające zdjęcia. Niestety, nie wszystkie dobrze zimują i powtarzają kwitnienie. Cieszymy się zatem tym co mamy, planując kolejne zakupy na kolejną wiosnę...
Kolejna część rabaty kwiatowej to zestaw jeżówkowo-werbenowo-różany, opuszczony zimą przez piękne miskanty - w ubiegłym roku wyglądał tak (klik). Szczęśliwie w życiu jest równowaga i stratę miskantów równoważy nam poletko własnych siewek werbeny patagońskiej, które po ostatnich deszczach rosną jak małe krzewy... Spodziewam się, że w sierpniu będzie tu werbenowisko!
Kilka kroków dalej mamy jeżowisko. Odmiany wyrafinowane, żółte i cudaczne u nas nie zimują, natomiast zwyklaki stały się królowymi. Na jesieni rozsadzimy je dalej od siebie, choć nie wiem gdzie znajdę im więcej miejsca. A teraz jest tam dużo amarantu...
Wszystko wskazuje na to, że amarant jest u nas kolorem lipca! W sierpniu przyjdzie czas na żółcie i pomarańcze, a teraz faktycznie jest różowo-pąsowo-amarantowo. Dorzućmy jeszcze okrywowe róże z poprzedniego posta...
I można powiedzieć, że poranny ogrodowy obchód zakończony. Jest zielono, jest kwietnie, jest bardzo, bardzo żywo... Serdeczności!
Tak nieśmiało zapytam czy podzieliłabyś się ze mną floksami..... są jedną z moich ogrodowych miłości od dzieciństwa, kiedy to skubałam ich kwiatki i wysysałam słodycz z końcówek.....a ich zapach zawsze przywołuje wspomnienie upalnych wakacji :)
OdpowiedzUsuńTrudno teraz kupić te najzwyklejsze, dawne odmiany.
Barbara
Jasne, tylko poproszę adres :-)
OdpowiedzUsuńDzięki :))♥♥♥, czy gdzieś na stronie jest Twój adres email? bo chyba nie umiem znależć ale jeszcze popatrzę wnikliwie ;). Bo mam conieco liliowców :), przesłałabym Ci zdjęcia, może akurat jakiejś odmiany nie masz, to zrobimy wymianę :). A między 22 a 28 lipca będę w Warszawie, to może przy okazji kawa? lody? odbiór osobisty ?;) Megimoher może mi służyć za rekomendację....
UsuńBarbara
To tak się umówmy, będziemy po 25, może pójdziemy na spacer do jakiegoś ogrodu? Serdeczności
UsuńDzięki, bardzo się cieszę :D, do zobaczenia :))!
UsuńPS - ogrod to wspaniały pomysł, będę na Saskiej Kępie , w pobliżu Park Skaryszewski, to jeśli dla Ciebie nie za daleko ....
Barbara
Droga Barbaro, nie mam jak się do Ciebie odezwać ;) Mój mail: barwy.ogrodow@gmail.com
UsuńJestem pod wrażeniem różnorodności kwiatów i ich barw:-) wiele się u Was dzieje. Jest przepięknie :-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNajbardziej lubię takie ogrody! Naturalne. Kwitnące. Kolorowe. Zazdroszczę werbeny patagońskiej, która bardzo mi się podoba, ale u mnie się nie wysiewa... Nie wiem, dlaczego. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA u nas wysiewa się jak obłąkana. Późną jesienią obsypałam jej główki z nasion i tyle, teraz mamy siewki wszędzie w okolicy :)
UsuńKocham floksy za ich cudowny zapach i bogatą gamę kolorystyczną! Najbardziej lubię odmiany o intensywnych karminowych kwiatach, jak Tequila Sunrise (u mnie wspaniale wygląda w duecie z Blue Paradise), Martha, Starfire oraz w ciemnych tonacjach fuksji i fioletu. Z pastelowych podoba mi się Ending Blue, niestety chyba raczej nieosiągalny w Polsce.
OdpowiedzUsuńJa też lubię kolorowe floksy, ale nie przywiązuję się do ich nazw. Najczęściej kupuję kwitnące, próby kolekcjonowania ich z wiosennych sadzonek nie powiodły się, większość nazw odmian się po prostu nie zgadza z tym co wyrasta :)
UsuńPrzepięknie tam u was :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńI do takiego ogrodu dążę właśnie. Krok po kroczku i "się zrobi" ;) Śliczne jeżówki. Wymarzone przeze mnie od zeszłego roku, ale jeszcze nie było nam po drodze. Ciągle coś staje na przeszkodzie.
OdpowiedzUsuńO to teraz jest dobry moment, żeby dokupić jeżówki. Ja jeszcze kilka gdzieś muszę zmieścić...
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTo miło, ja nie miałam ogrodu babcinego ;)
UsuńLilie tygrysie wyglądają ślicznie! Może też zasadzę je do swojego ogrodu :) Masz bardzo piękny ogród jest taki kolorowy i zadbany! Może kiedyś też doprowadzę swój ogród do takiego stanu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo polecam lilie tygrysie. Może nie są największe, najpiękniejsze i najbardziej pachnące. Ale są naprawdę wytrzymałe i wiernie kwitną w kolejnych latach...
Usuń