W minionym tygodniu w mojej okolicy były już pierwsze nocne przymrozki. Część roślin jednorocznych: mięsiste nasturcje, wilce i dalie zmarzły. Większość bylin jest ciągle dekoracyjna. W weekend nie miałam czasu aby uprzątnąć już zmarznięte pędy.
Jest więc trochę nostalgicznie, ale ciągle urokliwie. Wiele roślin wieloletnich straciło już liście. Opadły liście z winobuszczu, nie mam już czerwonego płotu, ani czerwonych gałązek na iglakach w przedogródku. Nie grabimy nawet tych liści, niech leżą na rabatach ochraniając rosnące tam rośliny przed zimnem.
Widoczna na tym zdjęciu sosna, to odmiana Wintergold, niedługo przybierze zimową, żółtą barwę. Bardzo ją lubię i jak widać ona też czuje się dobrze. Przed domem kwitną też astry marcinki, o których pisałam ostatnio. To jedna z najpóźniejszych odmian, kwitnąca nawet do połowy listopada.
Wystawiliśmy już duży karmnik, powiesiliśmy mniejsze... Czas na zimowe zakupy: tona brykietów do kominka, kilkadziesiąt kg ziarenek i można myśleć o zimie...
W miniony weekend nie spędziłam ani chwili w ogrodzie, co jest dla mnie zupełnie wyjątkowe. Prowadziłam bowiem weekendowe rodzinne zajęcia dotyczące rozpoznawania drzew i krzewów.
Przygotowanie materiału zajęło kilka dni i wymagało spaceru po eksponaty zarówno w lesie jak i w moim ogrodzie. Na zajęciach mieliśmy uczestników w wieku od czterech lat do ..... znacznie starszych. Pojawił się problem, gdyż nie wszyscy umieli już pisać i czytać, ale w tym zakresie pomocne okazały się mamy i babcie. Byłam zaskoczona jak duża jest ciekawość i chłonności dzieci w zakresie otaczającej je przyrody. Dzieciaczki rozpoznawały najczęstsze polskie drzewa. Co prawda najmłodszy uczestnik z uporem szukał między wiewiórkami słonia, ale już troszkę starci wiedzieli naprawdę dużo ii o wiewiórkach i o sikorkach. Dorośli z kolei dopytywali o odmiany ozdobne, rozmnażanie roślin, ochronę przyrody i inne bardziej medialne zagadnienia.
Myślę, że wszyscy znaleźli coś dla siebie. Przygotowywaliśmy prace plastyczne...
Myślę, że wszyscy znaleźli coś dla siebie. Przygotowywaliśmy prace plastyczne...
...aby łatwiej zapamiętać cechy charakterystyczne poszczególnych gatunków. Prezentacja prac odbyła się z humorem i radością, nawet dorośli uczestnicy warsztatów przygotowali oryginalne plansze o wylosowanych gatunkach drzew.
Przygotowanie i poprowadzenie zajęć dla tak zróżnicowanej wiekowo grupy uczestników było dla mnie dużym wyzwaniem. Ale uczestnicy byli zadowoleni, a ja spędziłam weekend w bardzo inspirującym towarzystwie, żałując, że gdy ja byłam dzieckiem zajęcia edukacyjne były nudne w swojej muzealnej tradycji.
Świetny pomysł, moje serdeczne gratulacje, u mnie też padły dalie i begonie drobno kwitnące pozostały na tarasie begonie królewskie i drobno kwitnące a także fuksje zobaczymy kiedy ich mróz powali, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńj
Dzięki! dzisiaj rano znowu mróz, więc czas najwyższy zebrać resztki z ogrodu...
UsuńSama chętnie wzięłabym udział w takich warsztatach. taka dziwna jestem, bo z jednej strony sporo gatunków roślin znam a z drugiej z drzewami miewam solidne problemy (poza tymi podstawowymi) i to tylko z liśćmi drzewa umiem nazwać (bez liści tylko buki, platany i topole rozpoznaję)
OdpowiedzUsuńPowiem tak, ja tez bym chętnie pochodziła na różne warsztaty, tylko ich prawie nie ma. W Warszawie jest inicjatywa Uniwersytet Otwarty, u nas na UW i na SGGW. Kiedyś prowadziłam tam zajęcia, a w tym roku zapisałam się na florystykę...
UsuńFajnie wygląda taki podmarznięty ogród. Ma swój urok. Taka faza schyłkowa ma potencjał w sobie potencjał przyszłego rozwoju (miewam wrażenie, że zbyt filozoficznie podchodze do ogrodu, ale u Ciebie Madziu czuję pokrewną duszę).
OdpowiedzUsuńTak, to koniec sezonu z myślą o następnym... A ciągle jest tak pięknie...
UsuńPięknie, nostalgicznie w Twoim ogrodzie, a w domu fajna zabawa u Was była, twórcza, zapoznawcza, a przede wszystkim rodzinna:)))
OdpowiedzUsuńMuszę i ja do swojego ogrodu wyruszyć, bo dosłownie czuję jak bardzo go ostatnimi czasy opuściłam i tak po prostu źle mi z tym !!!
Pozdrawiam Cię serdecznie i cieplutko.
Dzięki! Może jeszcze kiedyś będę prowadzić takie warsztaty, choć jak mówią szewc bez butów chodzi, dziecięcie moje, całkiem dorosłe, jest humanistką i drzew nie umie rozpoznawać.... Więc zazdrościłam trochę tym rodzinkom, które były na warsztatach..
UsuńMagda - popieram takie akcje. Takie warsztaty to świetna sprawa...
OdpowiedzUsuńOj, tak! Szkoda tylko, że jest ich tak mało. Niewiele instytucji organizuje takie akcje....
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńfantastyczne zdjęcia :) wielki plus dla instytucji, które organizują warsztaty o których mowa wyżej :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńKurcze piękny ten ogród. Nawet taki podmarznięty :) No a warsztaty - super sprawa. sama bym się na takie udała, zawsze coś ciekawego człowiek usłyszy. No i świetnie, że są tacy ludzie jesczcze, którym się chce... coś zrobić dla innych.
OdpowiedzUsuńDzięki! Powiem tak, wokół mnie jest dużo takich osób, robimy dużo ciekawych rzeczy także edukacyjnych, nie zawsze bezpośrednio związanych z naszą pracą zawodową...
UsuńJesienny, romantyczny i nostalgiczny ogród:) Gratuluję udanych i twórczych warsztatów :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Cieszymy się ostatnimi być może słonecznymi dniami!
UsuńTakie warsztaty to fantastyczny pomysł, dotychczas nie słyszałam o czymś takim. A w ogrodzie rzeczywiście nostalgicznie i wciąż pięknie. U mnie też już większość kwiatów pomarzła, w nocy temperatury spadają poniżej zera. Zastanawiam się czy już czas na owijanie róż i rododendronów?
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam.
Dzięki! ja owijam róże dopiero jak ziemia zamarznie, w ostatnich latach to było w grudniu. Najpierw sypię kupkę kory albo kompostu wokół korzeni, potem zawijam.
UsuńŚwietne warsztaty. Chetnie bym wzięła w nich udzial :-)
OdpowiedzUsuńO rany to wygląda naprawde nieziemsko. Jutro zaczynam się brać za swój ogród. Pokupowałam podstawowe sprzety do ogrodu na redcoon i od jutra ciężka praca żeby mój ogród tez sie nadawał do robienia zdjeć a nie straszenia dzieci :D Takie wpisy inspirują
OdpowiedzUsuń