Przełom września i października to czas kiedy zaczynamy zajęcia. Przyjeżdżam więc w sobotni poranek na teren UW, kiedy jeszcze nie ma studentów, biegnę na poranną kawę pomiędzy zadbanymi klombami.
Na terenie UW rośnie wiele ciekawych i rzadkich okazów drzew i krzewów. Nad alejką gdzie zazwyczaj parkuję pochyla się rozłożysty krzak kłokoczki południowej (Staphylea pinnata).
Wiosną i latem, mijam ją nie zwracając uwagi. Wczesną jesienią jej złożone liście delikatnie przebarwiają się na blado żółto-różowy kolor, opadając na chodnik i ławkę.
Pomiędzy liśćmi kłokoczki powiewają delikatne lampiony dekoracyjnych prawie białych owoców. Są to kilkukomorowe torebki na długich szypułkach.
Jeśli nikt nie widzi, zrywamkilka i odkładam do wysuszenia, a wtedy widać co kryją w środku. Każdy owocowy lampion zawiera kilka bardzo twardych nasion, o jasno brązowym zabarwieniu. W dawnych czasach wykorzystywano je jako paciorki różańca.
Kłokoczka jest naturalną rośliną naszej flory, może więc być sadzona w parkach i ogrodach, bez obawy o przemarznięcie. Nie jest łatwo kupić sadzonki kłokoczki, ale bywają dostępne w specjalistycznych szkółkach.
W moim ogrodzie, nie zmieszczę już tajemniczej, magicznej, kłokoczki, będę ją podziwiać służbowo, ale może u Was się zmieści?
Nie wiedziałam, że kłokoczka istnieje :) faktycznie interesująca i zupełnie nie znana. Czy ktoś ma ją u siebie w ogrodzie?
OdpowiedzUsuńJa zasadziłem Kłokoczkę, którą kupiłem w Dobrzycy. Na swoim blogu poświęciłem tej roślince jeden wpis
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię że zmykasz do ogrodu UW dla takiego okazu :) ewa
OdpowiedzUsuńAle ciekawej rzeczy się dowidziałam. Ładna ta Kłokoczka, ale u mnie Perukowiec się rozgościł na połowie trawnika :)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNawet nie znałam takiej rośliny drzewa dziekuję
OdpowiedzUsuńj
zapisuje się do ulubieńców Pani bloga jako miłośniczka kwiatów :) piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń